Michał Leśniewski - TU154.EU Michał Leśniewski - TU154.EU
1998
BLOG

Trotyl w drugim obiegu

Michał Leśniewski - TU154.EU Michał Leśniewski - TU154.EU Polityka Obserwuj notkę 20

Pierwszy obieg, tj. media mainstreamowe zostały oczywiście zaprogramowanie do działania pod linię rządu, to bardzo dobrze wiemy nie od wczoraj. Sprawa na szczęście rozwija się w drugim obiegu, gdzie „siedzi” tzw. Polska B, jakby złośliwie powiedział niejeden leming – naprzeciw jest chór apologetów z propagandowym bełkotem na ustach. Tematu nie da się wyczerpująco skomentować za pomocą krótkiej notki, więc ograniczę się do kilku faktów.

 Z tymi faktami nikt nie podjął żadnej poważnej rozmowy – zresztą nasz kraj nie jest w takiej fazie, żeby cokolwiek omawiać z obozem siłowników zarządzającym wielkimi koncernami mediowymi. Tymczasem to media niezależne pokazują ludziom dowody palcem, a ci ostatni są zmuszeni – chcąc nie chcąc – wyciągać wnioski.

Po pierwsze sama prokuratura przyznaje, że znaleziono materiały wybuchowe na miejscu katastrofy, a konkretnie w próbkach z wraku. Teraz pojadą one do Moskwy, żeby wrócić jako zupełnie niezwiązane z trotylem czy jakimkolwiek innym materiałem wybuchowym (staną się np. paliwem lotniczym..). Prokuratura nazywa odnalezione cząstki „cząstkami wysokoenergetycznymi” tylko po to, żeby nie nazywać sprawy po imieniu. W rolę iluzjonisty wcielił się prokurator Szeląg, a tak jego wypowiedź skomentował Marek Pyza:

„Tłumaczył, że aparatura pomiarowa wskazywała obecność materiałów wysokoenergetycznych w próbkach pobranych z wraku. Pułkownik Szeląg nie był w stanie stwierdzić, o jakie materiały chodziło, nie wykluczył jednak, że może chodzić o materiały wybuchowe”

Marek Pyza dodaje:

„Clou jest w terminach i miejscu, w którym teraz znajdują się próbki wskazujące na wysokie prawdopodobieństwo zawierania materiałów wybuchowych.”

Trzeba pójść o krok dalej. To, czy znalezione cząstki są materiałem wybuchowym czy nie są oczywiście nie zależy od człowieka, który wykonuje badanie. Ale od tego, który przekazuje te dane do wiadomości publicznej… już tak, zwłaszcza jeśli trzyma w ręku glejt „urzędu oficjalnego”, którego ustawowym obowiązkiem jest informowanie społeczeństwa. I prokurator Szeląg skorzystał z tego przywileju… ukrywając przed społeczeństwem, co wyszło na badaniach. Pikanterii dodaje fakt, że dalsza procedura jest przeniesiona do Moskwy, jak za starych dobrych czasów PRLu.

Dodajmy jeszcze – dziennikarze byli w tej sprawie w prokuraturze. Nawet sam Naczelny, Tomasz Wróblewski, rozmawiał z prokuratorem, oto komentarz:

„Informację potwierdził nam Prokurator Generalny – wiem, że trwają w niej intensywne narady, co dalej. U prokuratora był szef mojej gazety, Tomasz Wróblewski – bowiem sprawa ma arcyduży ciężar gatunkowy. Prokuratura intensywnie zastanawia się, jak informować o tej sprawie.”

Po drugie. Jest co najmniej jedno niezależne źródło od uzależnionej od gorącej linii Moskwa-Warszawa prokuratury. Są to wykonane w amerykańskim laboratorium badania odzieży jednej z ofiar oraz kawałka pasów bezpieczeństwa.

„Jednostkowe badania odczynnikowe wykazały obecność trotylu we fragmentach pasa bezpieczeństwa, którym przypięta była moja kuzynka – mówi „Codziennej” Stanisław Zagrodzki, bliski śp. Ewy Bąkowskiej. Potwierdza, że materiały zostały przesłane teraz do innego instytutu na badania szczegółowe. Którego? Zagrodzki nie chce zdradzić, o jaki ośrodek chodzi. Ujawnia jedynie, że w USA. – Naukowcy nalegali, abym nie informował mediów przed zakończeniem ostatecznych analiz, ale kiedy przeczytałem artykuł w „Rz” o śladach trotylu na fotelach, nie mogłem milczeć. Zwłaszcza że pas bezpieczeństwa to przecież integralna część właśnie fotela – mówi.”

------

Pozostałe wnioski.

To, co w tej sprawie dziwi, to że Rosjanie udostępnili elementy wraku Tupolewa. Może nie mieli wyboru, gdyż rodziny ofiar i tak miały możliwość przeprowadzenia własnych badań. Być może niezależne media mają dostęp do badań z pomocą „innych źródeł” – sprawa jest rangi międzynarodowej i NATO z konieczności jest zainteresowane rozwojem wypadków. Trzeba także założyć rosyjską grę i dalsze mataczenie przy katastrofie. Drugiemu obiegowi one nie zaszkodzą, ale na jakiś czas mogą pozostawić Tuska na powierzchni, zwłaszcza, że ten ostatni sam nie daje rady i coraz bardziej tonie.

Wczorajsze wypadki – niestety – powiększają ilość niewiadomych. Teraz już bardzo trudno powiedzieć, w jakim stopniu zbadano wrak. Jeszcze do niedawna nie mieliśmy kompletnie żadnych próbek, a jedynie wyniki z Moskwy. Na pewno Rosjanie korzystają na chaosie informacyjnym w tej sprawie. Do tej pory tak naprawdę nie wiemy dokładnie co i za czyją zgodą badali polscy biegli.

Sam trotyl jest starym materiałem wybuchowym. Ale większość z nich pamięta jeszcze II Wojnę Światową lub co najmniej lata 60. Ubiegłego stulecia. Z Semtexem, Hexagonem i Oktagonem włącznie. Jest to substancja, którą bardzo trudno usunąć z powierzchni materiałów, jakie uległy zniszczeniu, mało wrażliwa na zgniatanie, rzucanie i rozgrzewanie w normalnych warunkach. Żeby zdetonować ładunek trotylu trzeba zapalnika, ale także względnie mała wielkość ładunku mogłaby zniszczyć samolot.

1.http://wpolityce.pl/wydarzenia/39604-cezary-gmyz-podtrzymuje-swoje-ustalenia-wysoce-prawdopodobne-jest-iz-wykryte-substancje-to-trotyl-i-nitrogliceryna

2.http://wpolityce.pl/artykuly/39614-nie-dajmy-sie-zepchnac-na-manowce-przelom-jest-czarkowi-nalezy-dziekowac-a-gibkosc-plk-szelaga-doceniac

3.http://niezalezna.pl/34356-badania-wykazaly-obecnosc-trotylu

 

  "Uwaga: Czytanie tego bloga, samodzielne przemyśliwanie zawartych w nim treści, nieskrępowana krytyka, dzielenie się zamieszczonymi na blogu opiniami ze znajomymi, rodziną, kol. z pracy oraz powoływanie się na te opinie w jakikolwiek inny sposób - bez zgody autora surowo wzbronione. Wszelkie odstępstwa od ww. postanowień mogą zostać zniesione po uprzednim złożeniu podania w 3 egzemplarzach oraz merytorycznym uzasadnieniu wniosku"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka