Wiekopomna chwila moi drodzy - tak wygląda strona "Uważam Rze" ze stopką redakcyjną:
Żeby było jasne - nie zamierzam kpić z Jana Pińskiego, choć jego ruch uważam albo za błąd albo niestety za koniunkturalizm. Jedno z dwojga - bo nic sensownego z Hajdarowiczem zrobić nie można. Chyba, że ktoś uważa za sensownych Grasia, Tuska, Rostowskiego i całą tę rządową bandyterkę. Niemniej człowiek ma prawo podejmować własne, autonomiczne wybory. Dopóki Jan Piński nie zaangażuje się w jakąś nagonkę sprzyjającą władzuni pozostaje wobec tej personalnej zmiany w miarę neutralny (nie licząc mojego poparcia dla byłych dziennikarzy).
Raczej kpię sobie z Hajdarowicza, którego pierwszym głośnym posunięciem było obsadzenie nowego naczelnego, który teraz - jak widzimy na załączonym obrazku - jest całą redakcją. To naprawdę żenada - nie miał Hajdarowicz choć ze dwóch zastępców na doczepkę? Przecież mógł wyskoczyć na Marszałkowską pomiędzy kawką a ajpadem i kogoś zgarnać z ulicy. Co za różnica, kogo? I tak będzie to płaszczak wygniatający kolanami dywanik prezia.
Na koniec - wpadłem sobie dzisiaj na blog ŁŁ i poczytałem co nieco. Albo ŁŁ jednak nie mówi nam prawdy i dobrze wiedział o zmianach, albo się Piński z Oparą dogadali, że wchodzą na rynek prasy. Argumenty ŁŁ nie przekonują mnie - tego rodzaju nominacja jest wzmocnieniem Nowego Ekranu, nawet jeśli wszystko rodzi się w bólach i w bólach skona. W między czasie Nowy Ekran będzie miał wpływ na to, co się zadzieje w "URze" i swoją szanse spróbuje wykorzystać.
Tego rodzaju rozgrywki nie rządzą się przypadkiem, ale planem – zwłaszcza, że mamy do czynienia z dawnym opozycyjnym dziennikiem i tygodnikiem, które zyskały renomę ogólnopolską.
