Już dziesięć lat minęło od referendum w sprawie wejścia do UNII EUROPEJSKIEJ dlatego nie pamiętam liczb dokładnie ale w przybliżeniu było chyba tak:
frekwencja - ok. 53%
za wejściem - ok. 75%
przeciwko - ok. 25%
A co gdyby Eurosceptycy skutecznie nawoływaliby do nie-pójścia na referendum.
Wyjechaliby na grzyby… albo by stwierdziliby, że jest za drogie i nie warto marnować pieniędzy. I jakiś „eurosceptyczny Tusku” (czy Komorowski) by skutecznie ich do tego namówił…?
I owe 25% głosujących na „nie” zostałoby w domu…?
Frekwencja spadłaby do ok. 40% !
NIE BYLIBYŚY DZISIAJ W UNII EUROPEJSKIEJ
Ten ciekawy fakt dedykuje wszystkim mędrcom i autorytetom, którzy tak łatwo rozgrzeszają Tuska i Komorowskiego z ich namawiania do bojkotu referendum - przyjdą jeszcze inne ważne referenda w których lepiej jednak przekonywać do swoich racji, a nie bredzić o tym, ze kto zostaje w domu tez głosuje.