fot. T. Gutry
fot. T. Gutry
Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
483
BLOG

Zanikanie powiatów

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 1

Miasta powiatowe w Polsce coraz bardziej podupadają - znikają szkoły, urzędy, placówki kulturalne. Coraz trudniej jest do nich także dojechać, bo likwidowane są połączenia kolejowe i autobusowe.


Życie gospodarcze, społeczne i kulturalne koncentruje się wokół dużych wojewódzkich miast. A co z mieszkańcami mniejszych miejscowości?
„Mieszkam w małej miejscowości, bardzo trudno tu o pracę. Wieczorem nie ma co robić, bo nie ma tu nawet kina. Myślę o tym, żeby stąd wyjechać" - pisze internautka na jednym z forów. To problem coraz większej liczby mieszkańców miejscowości, w których jeszcze kilka lat temu tętniło życie. 

Daleko nie zajedziesz

W tym roku największe kolejowe cięcia dotkną Śląsk. Zaplanowano tam likwidację około stu z pięciuset połączeń kolejowych. 1 marca zniknęło już ok. 70 połączeń, od 1 czerwca ma zostać zlikwidowanych ok. 20 kolejnych. Najwięcej ograniczeń dotknie m.in. trasy: Bielsko-Biała-Rybnik, Częstochowa-Lubliniec, Opole-Fosowskie. Nie będzie już połączenia Bytom-Gliwice. Przewozy Regionalne tłumaczą, że likwidacje połączeń wynikają z braku pieniędzy. 
Jak pisała niedawno „Rzeczpospolita” powołując się na GUS, w ostatnich dziesięciu latach sieć wykorzystywanych linii kolejowych zmniejszyła się o blisko 2,3 tys. km. W 2000 roku z regularnych połączeń autobusowych skorzystało 826,6 mln osób. Dziesięć lat później już tylko 476,1 mln.
W marcu zawieszone zostały na przykład sobotnie, niedzielne i świąteczne kursy do Cieszyna, Żywca, Skoczowa z Bielsko-Białej. Natomiast kursy w dni powszednie zostały zredukowane, na niektórych liniach znacznie. Cieszyński PKS, który w całości należy do skarbu państwa, został właśnie postawiony w stan likwidacji - połączenia przez niego obsługiwane będą sukcesywnie redukowane.
Z kolei na Podlasiu w tym roku z kolejowego rozkładu jazdy zniknęła para pociągów kursująca na trasie Białystok – Szepietowo oraz południowy pociąg ze stolicy regionu do Kuźnicy Białostockiej. Ponadto ograniczono kursowanie niektórych pociągów REGIO, np. pociąg łączący Białystok z Czeremchą zamiast codziennie pojedzie od poniedziałku do piątku i w niedziele.

Do sądu w innym mieście


Ministerstwo Sprawiedliwości przymierza się z kolei do przekształcenia ponad 100 sądów rejonowych w wydziały zamiejscowe innych placówek. Przeciwko tym planom pod koniec lutego protestowało przed gmachem ministerstwa sprawiedliwości reprezentanci ok. 50 miast. W pikiecie uczestniczył m.in. poseł Maciej Małecki z PiS. Mówił do zebranych: - „Wypowiadając się w imieniu okręgu płocko-ciechanowskiego, gdzie zlikwidowane mają być sądy w Sochaczewie, Płoński, Sierpcu i Gostyninie stanowczo protestuję przeciwko tej decyzji. Uprośćmy procedury, ułatwmy dostęp, a nie oddalajmy sądów od obywateli. Boimy się, że kolejne będą prokuratury, już likwidowane są energetyczne biura obsługi klienta w kolejnych miastach powiatowych, a później może być likwidacja powiatów. I tak naprawdę tego się boimy. Za chwilę usłyszymy, że powiat w mieście, gdzie nie ma sądu, prokuratury i innych instytucji zwyczajnie nie ma racji bytu”.

Szkoły do likwidacji

W tym roku także może przestać istnieć co najmniej 1000 szkół, większość w mniejszych miejscowościach. Pracę straci prawdopodobnie ok. 3 tys. nauczycieli. W ubiegłym roku zlikwidowano już 300 placówek oświatowych. Niż demograficzny to nie jedyna przyczyna tak drastycznych kroków. Gminy zamykają szkoły przede wszystkim z powodu problemów finansowych. Jak donoszą lokalne media, w województwie śląskim planuje się w tym roku zamknąć ponad 150 szkół, a w województwach kujawsko-pomorskim i zachodniopomorskim, a także lubelskim - aż ok. 200.
W ubiegłym roku zlikwidowano wiele instytucji życia społecznego. Od 1 marca 2011 roku Narodowy Fundusz Zdrowia poszukując oszczędności zdecydował się zlikwidować ponad 300 (z ponad 800 istniejących) nocnych i świątecznych punktów opieki lekarskiej. W ten sposób uzyskanie bezpłatnej pomocy lekarskiej, w porze nocnej i w święta szczególnie poza miastami, jest bardzo utrudnione.
- Na Podkarpaciu problem znikania wszelkich urzędów jest szczególnie widoczny. Rozwój gospodarczy na wschodzie Polski jest wolniejszy niż w innych częściach kraju. Był taki czas za rządów AWS a potem PiS, że lansowano politykę zrównoważonego rozwoju. Niestety, obecny rząd wprowadza w życie koncepcję lokomotyw. To nie sprzyja rozwojowi mniejszych miejscowości - mówi Wojciech Buczak, przewodniczący Zarządu Regionu Rzeszowskiego "S".
Na Podkarpaciu w najbliższej przyszłości może zniknąć m.in. połowa spośród 20 powiatowych stacji sanitarno-epidemiologicznych i 14 laboratoriów. Według Buczaka pracę w regionie może stracić nawet 60 bardzo kompetentnych pracowników.

Wschód bez prądu


Dawne województwo rzeszowskie dotykają także plany likwidacji w ciągu dwóch lat wielu rejonów energetycznych na wschodzie kraju, które planuje Polska Grupa Energetyczna Dystrybucja, spółka należąca do skarbu państwa. Związkowcy już przeciw tym planom protestują. Uważają, że działania, które PGE nazywa „optymalizacja pracy rejonów", oznaczają masowe zwolnienia i pogorszenie jakości usług. Trzeba będzie np. dłużej czekać na naprawę sieci energetycznej. Przeciw planom protestują także samorządy. „Planowana zmiana organizacyjna spowoduje likwidację rejonów energetycznych w miastach takich jak: Kraśnik, Janów Lubelski, Radzyń Podlaski i Lubartów, Hrubieszów, Biłgoraj i Łuków” – napisał Tomasz Zając, przewodniczący sejmiku woj. lubelskiego w liście przesłanym PGE i premierowi. NSZZ „Solidarność” i Związek Zawodowy Pracowników Rzeszowskiego Zakładu Energetycznego powołali z kolei w oddziale PGE Dystrybucja Rzeszów Międzyzakładowy Komitet Protestacyjny. Domaga się on wstrzymania prac wdrażających restrukturyzację rzeszowskiego oddziału i spełnienia kilku postulatów. Pracownicy chcą poznać analizy prawne i ekonomiczne, które pokazują „celowość i zasadność” planowanych zmian. Poza tym oczekują zobowiązania się zarządu PGE do przyjęcia takiego modelu restrukturyzacji, który by nie naruszał „integralności Rejonów oraz Posterunków Energetycznych”. Rzeszowscy związkowcy domagają się od PGE Dystrybucja, żeby w wyniku wprowadzanych zmian zmniejszeniu nie uległa liczba etatów.  „Wiele spraw, które można było załatwić w dotychczas istniejących rejonach energetycznych, trzeba będzie załatwić 40 lub 50 kilometrów dalej. Ograniczenie liczby posterunków energetycznych spowoduje również dłuższy dojazd pogotowia energetycznego do odbiorcy w celu naprawienia zgłaszanych reklamacji” – twierdzą związkowcy z Rzeszowa.

To koniec powiatów?

Fala likwidacji urzędów to nie nowość. Już w ubiegłym roku Komenda Główna Policji, kierując się także chęcią oszczędzania, zaczęła likwidację posterunków policji w mniejszych miejscowościach i siedzibach niektórych gmin wiejskich. Po likwidacji kilkudziesięciu takich posterunków Komendant Główny operację przerwał, uzasadniając to koniecznością przeprowadzenia dodatkowych analiz.
Podobnie było z Pocztą Polską. Jeszcze pod koniec 2010 roku poprzedni prezes tego przedsiębiorstwa planował likwidację 3 tys. placówek pocztowych szczególnie na wsi. Wiosną 2011 roku rozpoczętą już operację przerwano, zmieniono prezesa, a nowy ogłosił, że musi w ciągu kilkunastu miesięcy przeprowadzić dodatkowe analizy planu likwidacji placówek. Jednak część z nich została już przekształcona w agencje pocztowe, które wykonują tylko niektóre usługi. 
Przed likwidacjami bronią się sami mieszkańcy. W woj. opolskim, gdzie obecnie mówi się o likwidacji nawet 40 pociągów, ludzie zaczęli zbierać podpisy pod petycjami do władz samorządowych.
- Petycja trafiła już na biurko burmistrza Grodkowa. Osobne poszły do pozostałych burmistrzów, wójtów, starostów. Interpelacje napisał także radny Sejmiku Województwa Józef Śliwa - informował Damian Kapinos, jeden z koordynatorów akcji. Jaki odniesie skutek, na razie nie wiadomo.
Upadają też lokalne placówki kultury. Kina w mniejszych miejscowościach często upadają, bo nie mają tylu klientów, co duże miejskie multipleksy. Znikają też domy kultury, a także biblioteki. A kiedy placówki kulturalne znikają, w miejscowości po prostu nie ma co robić.
Coraz większe trudności w życiu codziennym w miejscowościach powiatowych, coraz większe bezrobocie (bo znikające placówki to znikające miejsca pracy) sprawiają, że mieszkańcy, szczególnie młodzi przenoszą się do miast. A to oznacza dla wyludnionych miejscowości dalsze ubożenie.
- Przykłady likwidowanych placówek  można mnożyć. Być może to pierwszy krok do całkowitego zlikwidowania niektórych powiatów i odejścia od reformy samorządowej z 1999 roku - mówi przewodniczący ZR Rzeszowskiego "S".

Barbara Michałowska

facebook.com/TygodnikSolidarnosc

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka