Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
732
BLOG

Sprzedaż uzdrowisk – wielki przekręt?

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 8

Jeżeli nowelizacja rozporządzenia ministra skarbu w sprawie spółek uzdrowiskowych wyłączonych z prywatyzacji wejdzie w życie, z siedmiu tzw. uzdrowisk narodowych pozostanie tylko jedno.
I nie wiadomo, na jak długo.

Państwowe czy komunalne uzdrowiska istnieją w Europie. Dlaczego w Polsce ma być inaczej? Bo – wyjaśnia resort skarbu – spółki uzdrowiskowe nie mają pieniędzy na inwestycje. A dlaczego państwo nie może im pomóc? Bo nie jest zainteresowane inwestowaniem w spółki, które nie mają znaczenia strategicznego.

 

Nie wszystko na sprzedaż

Obecnie obowiązująca lista spółek uzdrowiskowych nie podlegających prywatyzacji powstała w 2008 roku. Widniejące na niej siedem uzdrowisk zostało wybranych ze względu na unikalne zasoby naturalne – np. wody lecznicze czy borowiny i wyposażenie. To najcenniejsze polskie uzdrowiska – wyjaśnia Zdzisław Skwarek, przewodniczący Sekcji Krajowej Uzdrowisk Polskich NSZZ Solidarność. 

Skąd się wzięła taka lista? Obowiązek jej sporządzenia nakłada na ministrów skarbu i zdrowia ustawa o lecznictwie uzdrowiskowym z 2005 roku. Mowa tam też o kryteriach, jakimi mają się kierować – najważniejsze to zachowanie równego, powszechnego dostępu do lecznictwa uzdrowiskowego i jego różnorodności. 

Ustawa powstała w czasach, gdy uzdrowiska, które nigdy nie były oczkiem w głowie III RP, na ogół przędły marnie (nakłady na tego rodzaju leczenie w latach 1998–2006 spadły z 4,5 proc. do 1 proc.) a dla rządzących jedynym sposobem na poprawę sytuacji była prywatyzacja.

 

Z listy uzdrowisk nie przeznaczonych do prywatyzacji w projekcie rozporządzenia ministra skarbu skreślono następujące spółki:

Uzdrowisko Busko-Zdrój SA, Przedsiębiorstwo Uzdrowiska Ciechocinek, Uzdrowisko Kołobrzeg SA, Uzdrowisko Lądek – Długopole SA, Uzdrowisko Rymanów SA, Uzdrowisko Świnoujście SA

 

Jej koncepcja powstała w latach 2004–2005 i wielokrotnie była zmieniana. Początkowo spółki uzdrowiskowe podzielono na trzy grupy – niepodlegające prywatyzacji (znajdujące się na wyżej wymienionej liście), do sprywatyzowania z zastrzeżeniem, że przez 5 lat skarb państwa będzie miał wpływ na ich działalność i do sprywatyzowania z zachowaniem działalności leczniczej. Pieniądze uzyskane ze sprzedaży spółek z dwóch ostatnich grup miały iść w pierwszym rzędzie na modernizację i rozwój uzdrowisk narodowych – tych nie do prywatyzacji. 

Pierwotny plan zakładał, że skarb państwa zainwestuje w nie ok. 200 mln złotych. 

Do 2007 z budżetu popłynęło do uzdrowisk (nie tylko tych nie do prywatyzacji) ponad 100 mln złotych. Sprywatyzowano zaś dwie spółki – uzdrowisko Nałęczów (w 2002 roku) i Szczawnica (w tym wypadku przy udziale spadkobierców byłych właścicieli). Do skarbu państwa wciąż należały 24 uzdrowiska, a w jednym (Szczawnica) skarb państwa miał udziały.

 

Jak nie kijem go, to pałką 

Pomysł na kurorty zmienił się, gdy do władzy doszła PO. Najpierw z listy uzdrowisk narodowych wykreślono połowę (w rozporządzeniu z lipca 2007 r. było 14 takich spółek), potem zrezygnowano z pomysłu, by w części spółek prywatyzowanych państwo utrzymywało swój wpływ przez 5 lat. A na koniec minister zdrowia (Ewa Kopacz) zaproponowała, by z ustawy o uzdrowiskach w ogóle wykreślić artykuł 64 nakazujący tworzenie listy spółek nie do prywatyzacji. Jednocześnie skarb państwa przestał dofinansowywać spółki uzdrowiskowe, chociaż w 2010 roku sprzedano osiem uzdrowisk (Kraków-Swoszowice, Ustka, Inowrocław, Ustroń, Połczyn, Zespół Uzdrowisk Kłodzkich, Cieplice Wieniec) a w 2011 kolejne 4 (uzdrowisko Przerzeczyn, Świeradów-Czerniawa, Kamień Pomorski i Konstancin). Wyjątkiem jest Ciechocinek, gdzie z budżetu państwa remontowane są zabytkowe tężnie, i uzdrowisko w Krynicy.

 

Niektóre samorządy, np. Buska i Ciechocinka, chcą uciec przed prywatyzacją uzdrowisk, przejmując je na własność. Ale komunalizacja wymaga zmiany ustawy. Według lokalnej prasy, jeśli prawo się zmieni, ministerstwo skarbu rozważy jedynie komunalizację Ciechocinka, ze względu na strukturę spółki (poza sanatoriami rozsianymi po całym mieście do spółki należy infrastruktura lecznicza, z której korzysta całe miasto: tężnie, warzelnia soli, fontanna Grzybek).

 

Dążenia do likwidacji listy spółek nie do prywatyzacji w 2011 roku przybrały kształt rządowego projektu nowelizacji ustawy o uzdrowiskach. Sejm jednak i ten projekt, i zgłoszony rozpaczliwie projekt poselski (PO) zdołał odrzucić. Dlatego teraz postanowiono parlament obejść i zmienić nie ustawę, a rozporządzenie ministra skarbu. A w projekcie nowego wykaz zakładów lecznictwa uzdrowiskowego, które nie będą podlegać prywatyzacji, kurczy się do jednej spółki – Uzdrowiska Krynica-Żegiestów SA. Dlaczego ona ma zostać? Bo w październiku 2011 r. skarb państwa podpisał z tą spółką umowę, w której MSP zobowiązuje się do podwyższenia jej kapitału, w transzach, o 28 mln zł. Proces ten zakończyć się ma dopiero w 2014 r., a pieniądze mają trafić na inwestycje w tym m.in. na modernizację pijalni głównej. „Czas, w którym trwają tak znaczące inwestycje nie jest dobry, żeby wyceniać spółkę i wystawiać ją na sprzedaż” – wyjaśnia rzeczniczka MSP. 

Niewykluczone, że po tym terminie państwo i to uzdrowisko sprzeda.

 

Kierunek SPA 

Sprzedaż pozostałych 6 uzdrowisk ma przynieść budżetowi ponad 125 mln złotych. Jakie jeszcze korzyści mają z tego płynąć? Otóż, chociaż brzmi to jak żart, zdaniem autorów zmiany rozporządzenia „przyjęcie projektowanej regulacji stwarza szansę na zwiększenie miejsc pracy i może pozytywnie wpłynąć na rynek pracy”.

Stawiane przez skarb państwa za wzór sprywatyzowane w 2002 roku uzdrowisko w Nałęczowie niedawno po raz kolejny zmieniło właściciela. Firma, która je początkowo kupiła, należąca do koncernu Nestle, od początku zainteresowana była tylko produkcją wody Nałęczowianki. Za 38 mln złotych uzyskała wyłączność na jej produkcję, a potem wycofała się z działalności leczniczej, sprzedając swoje udziały Nałęczowskiemu Towarzystwu Inwestycyjnemu. Obecnie w uzdrowisku, które jest częścią grupy Uzdrowiska Polskie, trwa kolejna restrukturyzacja.

– W niektórych sprywatyzowanych uzdrowiskach kończy się czas obowiązywania pakietów socjalnych i tam najprawdopodobniej dojdzie do zwolnień – mówi Zdzisław Skwarek. – Zawsze jest tak, że przez pierwsze lata inwestor jest zobowiązany do prowadzenia określonej działalności. Lecz gdy ten czas minie nikt mu nie może zabronić zamiany uzdrowiska w hotel, w SPA, zwolnić części personelu. Na kliencie SPS właściciel zarabia dziennie ok. 200 złotych. Może nie zatrudniać lekarzy, pielęgniarek, nie zapewniać całodobowej opieki medycznej. A NFZ płaci za leczenie sanatoryjne 60 złotych dziennie. Jaki to interes? 

Prywatyzacja uzdrowisk narodowych nie ograniczy dostępu do lecznictwa uzdrowiskowego – zapewnia tymczasem ministerstwo zdrowia. Jest nawet w interesie pacjentów, bo standard usług wzrośnie. Nawet jeśli NFZ będzie chciał zawierać kontrakty ze sprywatyzowanymi uzdrowiskami, to przecież nie będzie w stanie zmusić ich właścicieli, by z jego propozycji korzystali. Mogą nie być nimi zainteresowani, bo uznają, że to, co Fundusz chce im zapłacić za jednego klienta to za mało – odpowiadają związkowcy. Trudniejszy będzie również dostęp do wód zdrojowych czy np. borowiny.

 

Sprint prywatyzacyjny 

Kiedy w 2010 roku NIK sporządziła raport o prywatyzacji uzdrowisk (wtedy jeszcze pozostającej głównie w sferze planów) skrytykowała ministerstwo skarbu, że pracuje nad prywatyzacją, chociaż pierwotnie zakładano, że uzdrowiska zostaną sprzedane dopiero wtedy, kiedy włożone w nie przez skarb państwa pieniądze się zwrócą. Miało to nastąpić, według wyliczeń, do 2016 roku. Np. w przypadku Ustki w roku 2015 (sprzedano w 2010 r.) Kamienia Pomorskiego w 2013 (sprzedano w 2011). Ale państwu się spieszy. Sześć narodowych uzdrowisk ma zostać sprzedanych w ciągu 11 miesięcy od daty wejścia nowego rozporządzenia. Według PiS za bezcen – np. to w Kołobrzegu za 20 milionów złotych.

Żadne z narodowych uzdrowisk nie jest zadłużone, żadne nie przynosi strat. Nikt nie sprawdził, jak ich prywatyzacja wpłynie na dostępność do lecznictwa uzdrowiskowego, które, zgodnie z ustawą, nadal ma być równe, powszechne i różnorodne.

Ewa Zarzycka

Jesteś z nami? facebook.com/TygodnikSolidarnosc

 

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka