Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
1037
BLOG

Fedyszak-Radziejowska: Fałszywe tony

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 1
W połowie sierpnia wysłuchaliśmy dwóch bardzo ważnych wystąpień najważniejszych polityków, premiera i prezydenta RP, w których pojawiły się wątki, które niepokoją. Najpierw premier D. Tusk przedstawił na konferencji prasowej swoją interpretację sytuacji wokół likwidacji firmy Amber Gold, upadłości OLT Express oraz roli swojego syna, a potem, 15 sierpnia Prezydent RP zaprezentował swoją wizję „matrycy”, która dała Polakom zwycięstwo nad bolszewicką Rosją w 1920 roku. W obu wystąpieniach pojawiły się tony, które brzmią fałszywie.
 
Zacznijmy od konferencji prasowej premiera. Amber Gold, spółka prowadzona przez M i K. Plichtów, zgodnie z oświadczeniem biura prasowego [16.08] Narodowego Banku Polskiego kupowała i sprzedawała złoto nielegalnie, bez stosownego zezwolenia na działalność kantorową, o które jej prezes nie wystąpił. Zapewne dlatego, że nie miał szans na jego otrzymanie. Jak poinformowało ministerstwo sprawiedliwości, w latach 2005–2010 toczyły się przed polskimi sądami 4 sprawy karne o oszustwa finansowe, w których zapadły 4 prawomocne wyroki skazujące M. Plichtę – wszystkie z zawieszeniem. Te wyroki powinny zablokować pełnienie przez prezesa AG funkcji w zarządach spółek. Ale nie zablokowały.
 
Amber Gold było właścicielem innej firmy, OLT Express, w której usługi doradcze w zakresie PR (publicznego wizerunku) pełnił syn premiera Michał Tusk. Dzisiaj obu firm nie ma, jedna ogłosiła upadłość, a druga uległa likwidacji. Dla tysięcy osób może to oznaczać utratę oszczędności. Dodajmy, że 16 sierpnia agenci ABW wkroczyli do siedziby AG i do wszystkich posiadanych przez małżeństwo Plichtów mieszkań w celu przeszukania. Ale M. Plichta nadal nie jest osobą podejrzaną, a więc może podróżować po świecie. Ministerstwo sprawiedliwości sugeruje, że „przestępstwo” mógł popełnić kurator sądowy Marcina Plichty. Wygląda to na kpinę z obywateli, ale taką informację naprawdę podały media.
 
Co w tej sprawie miał do powiedzenia premier mojego państwa? Że jego syn jest uczciwy, szczery, samodzielny i nie musi słuchać rad ojca. Że premier nie posiadał o AG żadnej innej wiedzy, niż ta publicznie dostępna. Że nie korzystał i nie zamierza korzystać z ochrony kontrwywiadowczej swojej rodziny. Zapytał nawet dramatycznym tonem: czy miałem sprawdzać także Agorę, gdy mój syn pracował w pomorskim wydaniu „Gazety Wyborczej”? Zdaniem premiera o podejrzanych firmach mają obywateli informować media, bo on sam nie zamierza być „wielkim ostrzegającym”. A obywatele muszą sobie radzić sami, gdy podejmują ryzykowne decyzje finansowe.
 
Jednak obywatele, w odróżnieniu od premiera, mają do dyspozycji tylko media. A w nich o dobry wizerunek firmy OLT Express dbał nie byle kto, bo syn premiera kraju, Michał Tusk, który równocześnie pracował w spółce państwowej porty lotnicze, co zwiększało jego osobistą, profesjonalną wiarygodność. W tychże mediach prezydent Gdańska, P. Adamowicz, szef PO na Pomorzu, wystawiał firmie AG i jej prezesowi bardzo dobre świadectwo. Także finansowanie filmu o L. Wałęsie, reżyserowanym przez A. Wajdę zwiększało wiarygodność firmy. O sponsorach filmu pozytywnie mówiły wiarygodne dla wielu autorytety medialne.
 
Na rzecz wiarygodności AG „pracowały” także sądy, skazując raz po raz M. Plichtę za nadużycia finansowe w zawieszeniu, co nie blokowało skutecznie jego swoistej przedsiębiorczości. Także Krajowy Rejestr Sądowy tę wiarygodność wzmacniał, rejestrując kolejne firmy prezesa AG.
 
Dlatego zdecydowanie odrzucam sposób rozumowania D. Tuska. ABW miała obowiązek informować go o kondycji Amber Gold, bo Komisja Nadzoru Finansowego zgłaszała pod adresem tej firmy zastrzeżenia. Ktoś to zlekceważył. Nie da się także oddzielić roli ojca i premiera. Na „dramatyczne” pytanie o sprawdzanie Agory odpowiadam; gdyby syn premiera pracował w nieznanym piśmie, za którym stałyby, przykładowo, neonazistowskie organizacje, to służby specjalne miałyby obowiązek premiera uprzedzić. A premier – albo zmusić syna do rezygnacji, albo ostrzec czytelników, że jego syn uwiarygodnia pismo, które nie zasługuje na zaufanie Polaków.
 
W drugim ważnym przemówieniu prezydenta B. Komorowskiego w Święto Wojska Polskiego pojawił się ciekawy wątek „matrycy”, czyli swoistego wzorca, który Polakom przyniósł zwycięstwo nad bolszewicką Rosją. Była więc mowa o sile ducha i sile moralnej Polaków, o talencie J. Piłsudskiego, o pomocy (?!?), którą otrzymaliśmy od „demokracji zachodu” oraz o narodzie, który skupił się wokół odbudowy sił zbrojnych i odrzucił większość podziałów. Osiem razy padły w tym przemówieniu słowa o naszym bezpieczeństwie, dwa razy o wolności, cztery o niepodległości. Ale ani razu nie padło słowo patriotyzm. Czy miłość Ojczyzny, która okazała się w 1920 roku ważniejsza dla Polaków niż komunistyczne obietnice, jest dla prezydenta mojego państwa określeniem wstydliwym?
 
Prezydent i premier są odpowiedzialni za wiele spraw, także za obyczaje i sposób myślenia o polskim państwie. Dlatego przypominam o patriotyzmie, bez którego matryca polskiego zwycięstwa nad komunistami jest fałszywa. I o odpowiedzialności rządu za działanie polskiego państwa. Jeśli historia AG zakończy się ustawą ograniczającą działalność SKOK-ów, a jedynym winnym zostanie sądowy kurator M. Plichty, co zdaje się sugerować ministerstwo sprawiedliwości, to konferencja prasowa premiera okaże się czymś znacznie groźniejszym, niż to się dzisiaj wydaje.
 
Barbara Fedyszak-Radziejowska
 

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka