Ufka Ufka
2053
BLOG

Rozważania poświąteczne

Ufka Ufka Rozmaitości Obserwuj notkę 33

Nie chciałam dzisiaj pisać o Bożym Ciele, chociaż na Salonie były apele w rodzaju: gdzie ci katolicy? Parę notek przeciez się pokazało, w tym jedna obrzydliwa.

Ale właśnie wróciłam z procesji - kiedyś chodziłam i na tę na Krakowskim i tę parafialną. Teraz lenistwo zwyciężyło - jestem tylko u siebie. No właśnie - ważne słowo - u siebie. Tak naprawdę w każdym kościele człowiek czuje się jak u siebie. Nawet kiedy ewangelię czyta ksiądz - Afrykańczyk a tłumaczy na "ich" Wietnamczyk.

I tak sobie myślę, że dorosły tak jak dziecko potrzebuje pewnej powtarzalności. Kościół to daje i chyba coraz więcej osób to docenia. Oczywiście jest cała ogromna sfera wiary ale tradycja w naszym wstrząsanym wojnami, komunizmem a teraz demokracją kraju jest nie do przecenienia.

Bo święta państwowe raz są a raz ich nie ma. Kiedyś obchodzono hucznie Święto Robotnicze czy 22 Lipca, teraz Święto Niepodległości i Święto Konstytucji, bo już ze Świętem Wojska Polskiego bywają kłopoty. Dodatkowo koniecznie ( zwłaszcza handlowcy ) chcą nam wkleić parę nowych świąt z Walentynkami na czele.

A my spokojnie chodzimy z gromnicami lub palmami, kiedy indziej z wiązanką kwiatów i ziół czy tak jak dzisiaj wychodzimy na ulice miast i miasteczek.

I jak patrzę na tę moją parafię - trzyma się mocno. Nie chodzę teraz na msze dziecięce więc z przyjemnością oglądałam rodziny z małymi dziećmi, często w wózkach, młodzież płci obojga, podziwiałam osoby o kulach czy w wózkach inwalidzkich. I jakoś mam niezachwianą pewność, że jak mnie zabraknie w tej procesji to ona dalej będzie szła - jak przed laty. Bo Chrystus powiedział : "Tyś jest Piotrem - Opoką, a na tej opoce zbuduję Kościół mój a bramy piekielne go nie przemogą"

No i kiedy wracałam z procesji usłyszałam wspaniałą opowieść o "moim kościele" . Pani, którą znam jeszcze ze szkoły podstawowej moich dzieci - jej syn też do niej chodził - opowiedziała mi jak to jeden z naszych wikarych jej przed laty udzielił ślubu. Na początku byłam nieco zdezorientowana, bo chociaż przeżyłam tylko trzech proboszczów, to młodzi księża przychodzą i odchodzą. Ale zaraz się wszystko wyjaśniło - po prostu Pani miała tylko ślub cywilny - jedno, drugie, trzecie dziecko - i tak osiem lat przeleciało. Wikary chodził po kolędzie i kiedy dowiedział się, że żadnych przeszkód sakramentalnych nie ma postanowił ich ożenić. Jak postanowił, tak zrobił. Namawiał i namawiał, aż w końcu się zgodzili. Siostra "panny" młodej miała być za świadka, chciała, aby ślub odbył się po cichu, w jakiś zwykły dzień, wieczorem. Ksiądz uznał, że najlepiej, aby się odbył w Niedzielę Wielkanocną - z dywanami, przybranymi klęcznikami i organistą. Ponieważ czasu już wiele nie było sam wystąpił do Kurii o zwolnienie z zapowiedzi. Kiedy małżonkowie przybyli, aby podpisać dokumenty w kancelarii sam pilnował przed kancelarią ich najmłodszego synka w wózku. A kiedy padło pytanie o opłaty uznał, że "bogatsi mogą płacić".

Piszę o tym, aby pamiętać, że i tacy księża bywają

Ufka
O mnie Ufka

Ufka we własnej osobie :) Skąd czytacie A tyle czyta teraz :) / " /> Złota myśl RRK PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości