Kazimierz M. Ujazdowski Kazimierz M. Ujazdowski
64
BLOG

Gdańsk 1939-2009 i odpowiedź na komentarze

Kazimierz M. Ujazdowski Kazimierz M. Ujazdowski Polityka Obserwuj notkę 66

Wczoraj wraz z posłami Jarosławem Sellinem i Pawłem Zalewskim wystąpiliśmy z propozycją nowych inicjatyw w dziedzinie polityki historycznej. Nasze pomysły spotkały się z żywymi reakcjami, stąd dodatkowy komentarz. Idea zorganizowania przez Polskę dużych międzynarodowych obchodów wybuchu II wojny światowej wyrasta z przekonania, że polska polityka historyczna musi mieć ofensywny charakter. Miarą jej skuteczności będzie silna obecność polskich zasług historycznych w skali europejskiej. Polska jako pierwszy kraj przeciwstawiła się agresji nazistowskich Niemiec i ma prawo ukazania swojego oporu jako aktu obrony cywilizacji wolności. Wielkie międzynarodowe obchody ze względu na skalę przedsięwzięcia należy przygotowywać już teraz.

W zeszłym roku wspólnie z ministrem Sellinem podjęliśmy pracę nad powołaniem Muzeum Westerplatte jako oddziału Muzeum Historii Polski. Dziś miejsce bitwy wygląda zupełnie inaczej niż parę lat temu. Podjęty został projekt rewitalizacji tego całkowicie zaniedbanego po wojnie obiektu. Warto się tam wybrać i osobiście obejrzeć pierwsze efekty.

Zgłoszona przez nas propozycja w żadnym wypadku nie jest formą „ucieczki" od trudnej kontrowersji w sprawie upamiętnienia Niemców przesiedlonych z ziem zachodnich Polski wskutek decyzji mocarstw koalicji antyhitlerowskiej. Jesteśmy przekonani, że w sytuacji, w której niemiecki rząd gotów jest zaakceptować udział Związku Wypędzonych w projektowaniu „widomego znaku" ryzyko naruszenia prawdy historycznej jest tak duże, że należy powstrzymać się do udziału w konsultacji projektu. Polityka rządu polskiego musi polegać na stanowczej odmowie i cierpliwym tłumaczeniu, że upamiętnienie losu przesiedlonych w formie proponowane w Berlinie nie jest do zaakceptowania ze względu prawdę historyczną i na dobro relacji polsko-niemieckich w przyszłości. Skierowałem interpelację do premiera Tuska z konkretnymi pytaniami: czy rząd zamierza uczestniczyć w konsultowaniu projektu „widomego znaku"?, jakie są plany udziału Polski w sieci „Pamięć i Solidarność"? i czy podjęte zostaną w czasie inne inicjatywy - spoza upamiętnienia przesiedleń - w sferze pamięci historycznej. Czekam na odpowiedź rządu w tej sprawie.

 


Mój pierwszy wpis wzbudził bardzo wiele komentarzy. Dziękuję za serdeczne i pozytywne głosy, z natury rzeczy odpowiadam na zarzuty podjęte przez krytyków. Zacznę od tego, że nie kryję się pod pseudonimem Julian i nie zamierzam kryć się pod żadnym innym nickiem. Odpowiadam zatem osobiście. Krytyka ogniskowała się wokół „wyjścia z PiS", złożenia mandatu i mojej prawicowości (głosy Kataryny i innych). W tej ostatniej kwestii wracano do sporu z ministrem Giertychem o kształt kanonu lektur szkolnych i książek Gombrowicza.

Otóż przypominam, że wraz z dwoma innymi wiceprezesami zostałem praktycznie wykluczony z PiS, a nie odszedłem z partii. Wykluczenie ze zjazdu bez sądu i bez postawienia zarzutów oznacza usunięcie z partii i odebranie możliwości swobodnego wykonywania mandatu poselskiego. Nie można ode mnie oczekiwać, że zaakceptuję sytuację wyzucia z praw i jednocześnie spełniać będę zobowiązania wobec kierownictwa partii. Nawet po zjeździe nie przedstawiono mi oficjalnie zarzutów. Tym bardziej, że deklaracja kandydatów do parlamentu z list PiS dotyczyła realizacji programu. Nigdy nie przypuszczałem, że jako założyciel PiS-u, współautor projektu Konstytucji, programu partii dotyczącego spraw europejskich i kultury, zostanę tak potraktowany. Bezpodstawnie pozbawiając mnie praw uniemożliwiono mi spełniania zobowiązań wobec wyborców. Odpowiedzialna polityka wymaga minimum podmiotowości, której mnie pozbawiono. Wskazanie przez mnie planu minimalnych reform wewnętrznych PiS nie naruszało statutu partii i odpowiadało interesom stronnictwa. Jestem przekonany, że najbliższe lata potwierdzą naszą diagnozę.

Mam wrażenie, że niektórzy mylą prawicowość z gorączką i machaniem szabelką przeciw lewicy. Moje działania jako ministra kultury doprowadziły do realnych zmian, które w wszędzie na świecie zakwalifikowanoby jako odpowiadające wrażliwości konserwatywnej. Jako przykłady niech służą: polityka historyczna, uruchomienie programu „Patriotyzm Jutra", radykalny wzrost nakładów na ochronę zabytków czy doprowadzenie do pozostania w Polsce spuścizny po Zbigniewie Herbercie. Zdaniem ministra odpowiedzialnego w sferze kultury i dziedzictwa narodowego jest umocnienie mecenatu w trwałych formach, nie zaś prowadzenie jednostronnych kampanii o ideologicznym obliczu.

Polityka realna wymaga umiejętności pozyskiwania szerszego poparcia dla działań. Gdyby kampania w sprawie zmiany nazwy obozu w Auschwitz prowadzona była bez konserwatywnego umiaru, tak krytycznie ocenianego przez niektórych, to skończyłaby się całkowitą klęską. Tymczasem jest jednym z najważniejszych dokonań rządu w latach 2005-2007. Zupełnie nie rozumiem dlaczego wsparcie dla działań Romana Giertycha w sprawie kanonu lektur szkolnych miałoby być kryterium prawicowości. Kisiel - przyrzekam, że nie będzie pojawiał się w każdym wpisie - przestrzegał przed ideologizacją literatury i zwalczał terroryzmy ideowe różnych maści. Deklarował się jako konserwatysta, a jednocześnie fascynowały go książki Struga, pisarza związanego z PPS. Czy można rozparcelować literaturę według kryteriów ściśle politycznych? To szaleństwo. Ważne, że w skutek działań ministerstwa kultury kanon wygląda teraz znacznie lepiej. Również dlatego, że znalazły się w nim zakazane w okresie komunistycznym eseje Bobkowskiego, Stempowskiego, a także znakomita proza historyczna Hanny Malewskiej.

"Forma i metoda mówią nam czasem więcej niż poglądy". Stefan Kisielewski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka