Dzis, 8:35 rano onet.pl zamieszcza artykul:
http://wiadomosci.onet.pl/2169806,11,bor_dementuje_doniesienia_ws_ciala_prezydenta,item.html
na temat publikacji „Naszego Dziennika“ , o tym, jak „oficerowie BOR, którzy czekali 10 kwietnia na płycie lotniska w Smoleńsku i byli jako jedni z pierwszych na miejscu katastrofy, nie chcieli wydać Rosjanom ciała prezydenta Lecha Kaczyńskiego.“
Calosc tu:
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100514&typ=po&id=po01.txt
Onet.pl powolujac sie na RMF.FM przytacza jednoczesnie dementi BOR-u :
Według BOR jedyną informację, którą właściwie można potwierdzić z publikacji "Naszego Dziennika", to to że oficerowie byli na miejscu tragedii rzeczywiście jako jedni z pierwszych..
Zatrzymajmy sie przy tej czesci dementi, nie zaglebiajac sie w chipy, kordony, strzelanine itp.
Jestem bardzo ciekaw, kiedy dokladnie, jako jedni z pierwszych, BOR-owcy trafili na miejsce katastrofy, czy bylo to po 8:56, czy przed?
Jesli po, to dlaczego tak pozno skoro znamy juz dokladnie czas katastrofy?
6 sekund po 8:41
Bo jesli po 8:56, (pierwszy oficjalny czas katastrofy), to zeby wszystko trzymalo sie kupy,
to na pewno nie o 8:57. Musieli miec przeciez czas na przebiegniecie 1200 metrow po stwierdzeniu, ze stalo sie cos zlego (huk, dym, informacje z „wiezy“ kontrolnej.
Jeszcze gorzej, jesli dobiegli przed 8:56, wyprzedzajac niejako czas katastrofy z pierwszej, oficjalnej wersji.
Oznaczaloby to bowiem jedno: Bylismy oklamywani od samego poczatku, swiadomie i z premedytacja i to niestety przez wlasny rzad.
Bo przeciez BOR-owcy musza wiedziec, o ktorej zjawili sie na miejscu katastrofy.