Większość mediów na świecie pisze i mówi dziś o tym, że dzięki zdjęciu, które widział chyba już każdy, Europa powinna przejrzeć na oczy. Zrozumieć, że wielu innym dzieciom i ich rodzinom grozi śmierć, a jedynym ratunkiem jest schronienie w Europie.
Najprawdopodobniej niestety, za ciałem niewinnego dziecka ukrywa się w ten sposób ktoś zupełnie inny.
Emocjonalny przekaz, który dociera do nas z wielu mediów, zaczyna tworzyć wrażenie obwiniania Europejczyków o tragedię, jaką jest śmierć chłopca i wielu jemu podobnych niewinnych ofiar. Ostrze krytyki kieruje się głównie do tych, którzy są przeciwni masowemu przyjmowaniu uchodźców.
Czy naprawdę ludzie sceptyczni wobec masowej imigracji z krajów skrajnie odmiennych kulturowo, winni są śmierci syryjskich dzieci? Nie wiem, jaka była sytuacja w byłym miejscu zamieszkania zmarłego chłopca i kto najbardziej jest winny w tej wojnie, jeśli przed nią uciekał. Nie wiem, z jakiego powodu jego rodzice podjęli tak ryzykowną decyzję jaką jest ucieczka przez morze. Nie wiem, co słyszą osoby oczekujące na przeprawienie się do Europy od robiących na nich pieniądze przemytników.
Wiem natomiast, że ci ludzie tak naprawdę potrzebują pokoju w swoich krajach i możliwości godnego życia w ramach własnego państwa, zbudowanego według swojego systemu wartości. Tego im nie zapewnimy w Europie, bo nie zintegrują się tutaj, podobnie jak nie zintegrowali się ich poprzednicy. Europa nie potrafi w żaden sposób wpłynąć na rozwiązanie przyczyny tego co się dzieje i powoli kapituluje także przed skutkami.
Bardzo interesujące byłoby, gdyby państwa, które prowadzą rejestrację przybywających osób, potrafiły udostępnić jakiekolwiek dane dotyczące tego, kim ci ludzie są. Na obrazach pojawiających się w mediach (np. z dworca w Budapeszcie) prawie nie widać dzieci i kobiet. Gdzie są? Nie żyją? Czy młodzi mężczyźni sami uciekli zostawiając je w kraju? Jeśli tak jest, to lepiej pomyśleć o zwiększeniu pomocy wysyłanej do tych, którzy tam zostali.
