Verius Verius
4420
BLOG

Leming podnosi głowę

Verius Verius Polityka Obserwuj notkę 61

Jakiś czas temu w tekście "Leming ma wielkie oczy" pisałem o atmosferze jaką mogliśmy obserwować w mediach społecznościowych tuż po ogłoszeniu wyników wyborów parlamentarnych. Jest to oczywiście pewien wycinek rzeczywistości, ale dobrze oddaje on generalne tendencje. Zwracałem uwagę na niezwykłe wręcz zjawisko, które chyba można złośliwe określić mianem "krzyku leminga", a które nie ma absolutnie żadnego odpowiednika po prawej stronie. Oczywiście nie mówię tu o publicystach, politykach i komentatorach, tylko o zwykłych ludziach - znajomych i rodzinie, których wypowiedzi wyświetlają nam się na tablicy FB. Po wygranej PiS, mój FB zatrząsł się z oburzenia, a oznak tryumfu prawej strony zupełnie nie było widać. Po wygranej Andrzeja Dudy było zresztą podobnie. Reakcja na mój wcześniejszy tekst potwierdziła, że nie tylko ja dostrzegam to zjawisko. Dotyczy ono tych mediów społecznościowych, gdzie trzeba wypowiedzieć się pod nazwiskiem, a więc z pełnymi konsekwencjami publicznej wypowiedzi. O tym więcej w poprzednim tekście.

Nowy rząd powstał niedawno, ale na moim FB ogłoszono mi śmierć demokracji już chyba trzykrotnie, a ostatnio moje lemingi zaczęły podawać sobie linki zachęcające do uczestnictwa w KOD - Komitecie Obrony Demokracji. Na ponad 160 znajomych wypowiada się ok. 10 lemingów. Zasypują mi całą tablicę, i na odcinku polityki (bo oczywiście jest to tylko część morza wpisów) wygląda to tak, jakby całe społeczeństwo postrzegało PiS jako główne zagrożenie dla Polski. Sytuacja medialna i społeczna wywołuje u mnie odczucie, jakby PiS szło do władzy dosłownie w milczeniu, tak jak w milczeniu poszli do urn jego wyborcy. I teraz też milczą. Największe media nie odzwierciedlały odczuć społecznych przed wyborami i sądząc po sondażach, nadal nie odzwierciedlają. Lemingi kotłują się w swoim oburzeniu we własnym, głośnym, ale mniejszościowym gronie. Jak długo tak będzie? Bądź co bądź, nie funkcjonują w próżni - czy znów część społeczeństwa da się urobić, zmęczyć "ciągłymi aferami"?

Wydarzenia wokół ostatniej premiery w Teatrze Polskim we Wrocławiu mogą stanowić jedynie przedsmak tego, co można zorganizować, by stworzyć rzekome poczucie "dusznej atmosfery rządów PiS". Cóż za prosty mechanizm - Gazeta Wyborcza i TVN krzyczą przez kilka tygodni o "porno w teatrze" (którego dyrektorem jest zresztą poseł Nowoczesnej). Do samej premiery nikt nie udziela jasnej odpowiedzi, na czym obecność owych aktorów porno ma polegać. To nie jest istotne - jest hałas, jest reklama, i jest polityczne wykorzystanie sztuki. Bo przecież PiS oczywiście daje się sprowokować i przyczepić sobie tym samym ekscesy pod drzwiami teatru. Media z ekscytacją donoszą o "wznoszeniu modłów" czy "pobiciu różańcem". Premiera się odbywa, sceny z udziałem aktorów porno (podobno) okazują się nie być wcale szokujące. Jest sukces marketingowy, a lemingi mają swoje "zwycięstwo nad pisowską cenzurą". I co kluczowe - wobec milczenia większości prawej strony powstaje wrażenie, jakby jej jedynym reprezentantem społecznym była Krucjata Różańcowa. 

Jestem przekonany, że to tylko początek. Przeciwnicy rządu nie będą zmieniali skutecznej strategii, dlatego to rząd musi zmienić swoją. Wystarczy uczyć się na błędach. Minister Gliński niepotrzebnie dał się sprowokować do ostrych wypowiedzi. Zdaję sobie sprawę, jak trudne jest lawirowanie w takiej sytuacji, ale na wypowiedzi o "odebraniu finansowania" czy "domaganiu się odwołania spektaklu" lemingi tylko czekają. Potem już niewiele trzeba, by zadymę z którą PiS nie ma nic wspólnego przykleić do rządu. Podobnie jest z wypowiedziami ministra Gowina o usunięciu z listy czasopism punktowanych "jakiś studiów gejowskich i lesbijskich". Prywatnie mogę się z tymi opiniami zgadzać, ale ministrowie powinni wiedzieć, że takie wypowiedzi są jak dopływ świeżego powietrza dla lemingowego towarzystwa. 

Verius
O mnie Verius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka