vitello vitello
1500
BLOG

Nie ma wiatru dla wiatraków

vitello vitello Polityka Obserwuj notkę 49

Ta skarga wicepremiera Janusza Piechocińskiego jest w pełni usprawiedliwiona. Wiatru nie ma. Potężne śmigła w elektrowniach wiatrowych albo stoją, albo obracają się leniwie, ot tak na aby, aby. A tu został właśnie ogłoszony dwudziesty stopień zasilania. Elektrownie konwencjonalne muszą ograniczać moc, pojawiają się problemy w przesyle energii, zbierają się sztaby kryzysowe, trwają nadzwyczajne posiedzenia rządu. Od tego jednak aura się nie ochłodzi, wody nie przybędzie, a bogowie wiatrów nie uchylą nawet powieki. Upał, susza i flauta.

Żalu nad brakiem wiatru nie należy brać poważnie. Elektrownia wiatrowa nie może działać jako interwencyjna, na przykład w szczytach zapotrzebowania, bo pracuje ona zgodnie z rozkładem prędkości wiatru, którym sterować nie można. Taki niby drobiazg. Jej cechą charakterystyczną jest niesamodzielność. Nie nadaje się do tworzenia podstawy systemów, może pełnić tylko rolę pomocniczą i na dodatek trzeba ją buforować źródłami konwencjonalnymi. A to nie jest wcale łatwe, za to drogie.

Interesujący przykład zawarty jest w raportach niemieckiej firmy E.ON. Opisuje on przypadek z grudnia 2004, kiedy to eksploatowane wiatraki osiągnęły maksymalną, roczną moc 6024 MW. Po następnych dziesięciu godzinach ich moc spadła do 2000 MW, aby następnego dnia spadać dalej, aż do… 40 MW. Taki ciąg zdarzeń może odbyć się też w odwrotnej kolejności. W jednym i drugim przypadku operator systemu musi dokonywać cudów, używając ograniczonego zakresu regulacji i mocy rezerwowych.

Aby kompensować tak duże wahania mocy wymyślono też coś, co nazwano rezerwą wirującą. Pod tą tajemniczą nazwą kryją się moce elektrowni pracujących na biegu jałowym, lub oddających minimalne moce do systemu. Chodzi tu głównie o czas ich reakcji, ponieważ zmiana mocy elektrowni wiatrowej nawet o 100% może nastąpić w kilka minut. To właśnie praca takich elektrowni tworzy poważne koszty dodatkowe.

Zasadą działania systemu energetycznego jest bilansowanie produkcji z zapotrzebowaniem. Podaż musi odpowiadać popytowi. Tylko pewna część energii może być przechowywana w elektrowniach szczytowo-pompowych, w postaci energii potencjalnej mas wody. Innych sposobów nie ma.

A mogło być tak pięknie. Mogłoby, gdyby istniały magazyny energii elektrycznej. Ale one nie istnieją i w dającej się przewidzieć przyszłości nie powstaną. Jest wprawdzie kilka rozwijanych technologii, z których najbardziej obiecujące są superkondensatory, ale to pieśń przyszłości. Tymczasem należy się skupić nad tym, co mamy tu i teraz.

Zamiast żałować wiatru, który gdzieś tam hula, lepiej zastanowić się nad kosztami różnych gałęzi energetyki, szczególnie zaś nad ich kosztami ukrytymi, lub ukrywanymi -jak to woli. To koszty są barierą rozwoju. A energetyka wiatrowa, z której podobno otrzymujemy darmową energię (zwykle nie wtedy, kiedy jej potrzebujemy), generuje jedne z kosztów najwyższych.

Zresztą nie pierwszy raz okazuje się, że najdroższe są rzeczy darmowe.

vitello
O mnie vitello

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka