Słowem wstępu. Po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę wiele osób zaangażowało się w pomoc Ukraińcom. Też miałem w tym swój bardzo skromny udział...
Słowem wstępu. Po pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę wiele osób zaangażowało się w pomoc Ukraińcom. Też miałem w tym swój bardzo skromny udział, m.in. przeworząc uciekające rodziny z ośrodka w moim mieście do miejsc, gdzie mieli zagwarantowane zakwaterowanie.
Jedną z rodzin, którą wiozłem to byli mąż, żona i 3 córki. (dla malkontentów - ojców trójki dzieci bez problemu legalnie puszczali przez granicę i są oni zwolnieni z poboru) .
Ostatnio miałem okazję pogadać chwilę ze Sławkiem przy kawie i mam kilka refleksji dotyczących naszej rozmowy. Ich status na Ukrainie nie był zły. Jego żona pracowała w administracji, on w banku, domek, 3 dzieci - normalna klasa średnia. Kiedy ich odbierałem mieli ze sobą 4 plecaki. Więcej nie weszło do autobusu, który ich ewkuował. Miejscowość, w której mieszkali jest pod okupacją. Mimo to on ciągle wierzy, że będzie mógł wrócić. Natomiast ciekawa sprawa z dziećmi. Najstarsza córka już zapowiedziała, że nie chce wracać. Nie ma do czego i do kogo. No i Polska daje jej lepsze możliwości. Ze średnim, chodzącym do podstawówki starają się pracować, uczyć Ukraińskiego, historii, ale dla najmłodszego dziecka, które w Polsce trafiło do przedszkola, to Polski jest pierwszym językiem.
Opowiadał, że razi go, tak jak innych przeciętnych Ukraińców korupcja w kraju. Oni rozumieją, że to powoduje, że zmniejsza się chęć pomocy. Mimo to ma nadzieję, że będzie mógł wrócić do swojego domu. Tylko czy coś z niego zostało?
Ciekawe, że nasze polskie rozmowy na temat ewentualnej wojny z rosją, przypominają te toczone przed wojną na Ukrainie. Że nie zaatakują, bo to nie ma sensu. Po co Rosji Ukraina itd. Wg mojego rozmówcy, jeżeli Rosja zajmie Ukrainę, to prawdopodobnie się nie zatrzyma i wojna przyjdzie do nas. Czy ma rację? nie wiem, ale dało mi to do myślenia.
Z ciekawostek, zasadniczo Polska mu się podoba, ale jedyne czego nie może pojąć, to dostępność służby zdrowia. Przy czym opowiadał, że z tego co wie od swoich znajomych, których los rzucił gdzie indziej, nie jest to tylko Polski problem, ale ogólnoeuropejski. Na Ukrainie do lekarza specjalisty można się było dostać z dnia na dzień.
Generalna refleksja z tej rozmowy jest taka, że nie powinno się Rosji traktować, jako normalnego przewidywalnego wroga, a raczej jak agresywnego szaleńca zdolnego do wszystkiego.
Druga refleksja jest taka, zwłaszcza jak słyszę o ograniczeniu finansowania armii, czy o braku europejskiej i amerykańskiej pomocy dla Ukrainy, że jeżeli pomylimy się w ocenie, to po rzyci dostaną zwykli ludzie, tacy jak rodzina Sławka... czy jak moja...
Otaczający nas cyfrowy świat pełen jest spamu i hejtu, który często ukryty jest pod pozorami anonimowości. Dlatego postanowiłem pisać pod własnym imieniem i nazwiskiem. Nie wstydzę się własnych poglądów i wiem, że one zmieniają się w czasie i pod wpływem innych.
W związku z gwałtownym rozwojem SI dodałem do swojego profilu konto suppi. Tak, żeby było widać, że jestem człowiekiem z krwi i kości.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości