No i jesteśmy na pięć minut przed sprzątaniem Wojnowskiego cmentarzyka. Samochód zawalony gadżetami, workami i rękawicami, w lodówce siedzi sobie kiełbasa, pod domem piętrzą się grabie. Sołtys Wojnowa, Waldek Ochenkowski, kowal z zawodu obiecał zrobić kuty krzyż nad bramę. Poza tym przywozi herbatę dla dzieciarni. Przyda się, bo pogoda może być różna. Krzyż na wszelki wypadek ma być przymocowany tak, żeby prędzej bramę szlag trafił, niż ktoś go zaiwanił. Ładnie wyszedł, a ponieważ cmentarzyk jest leśny, Waldek wplótł w swoje dzieło fragmenty poroża.
Fajnie to się zapowiada. Cieszę się na jutrzejszy dzień, zwłaszcza, że rano zadzwoniła pani Małgorzata Błyskun z Nadleśnictwa Strzałowo i zapowiedział, że rozstawiają namioty. Ma być modlitwa za Zmarłych, dzieciaki muszą mieć się gdzie schronić. Oczywiście i ogrodzenie, i brama, i ciężki sprzęt będą od rana na miejscu. Niestety - nie dojedzie pastor ewangelicki - zatrzymały go jakieś ważne sprawy rodzinne. Będzie za to telewizja w dużej ilości, no i moi koledzy z prasy. To się sprzątaczom po prostu należy. Msza może nie będzie ekumeniczna, ale katolicki ksiądz machający grabiami na ewangelickim cmentarzu w prawosławnej wsi jest wart wszystkiego.
W tym, wszystkim najważniejsze jest jedno - całą imprezę (nieskromnie będzie) załatwiałam sama, telefonicznie. Nikt, absolutnie nikt mi nie odmówił. Od nauczycieli, przez siły duchowe, powiat, gminę, nadleśnictwo, po rewelacyjne dzieciaki, które zamiast siedzieć w domach nad grami komputerowymi, natychmiast zgłosiły akces. To jest coś niesamowitego.
Jeśli ktoś z Was jest z okolicy - jeszcze raz serdecznie zapraszam. Jutro, godzina 9 rano. Dla osobników nieuzbrojonych mamy grabie. Czekamy na Was.
Anka
