Znudziło mi się. Autentycznie. Po pierwsze pogubiłam się w tym, kto kogo i za co wywala, poza tym smętne mowy wywalonych i wywalających wychodzą mi bokiem. Pojęcia nie mam, jak się można tym podniecać. Po drugie zauważyłam, że PiS pada na pysk, ale to było do przewidzenia, więc w czym problem? Nie będzie PiS, będzie co innego. Strata żadna - można powiedzieć nawet zysk, bo jakby Macierewicz z Fotygą mieli nas gdziekolwiek reprezentować, to byłby kanał. Dołóżmy do tego przemądrzałego Ziobro i wiecznie skrzywdzonego Kaczyńskiego, wspieranych przez dramatycznie nieszczęśliwe estetki pokroju Gosiewskiej. Coś pięknego.
Odwrót od polityki widać w codziennych rozmowach. Na prowincji zabitej dechami, takiej jak ta, na której mam niekłamaną przyjemność mieszkać, o samolotach i Smoleńsku nikt już nie chce rozmawiać, bo ileż można, pomniki w Warszawie nikogo nie interesują, bo do Warszawy to dzieciaki jeżdżą zwierzaki w ZOO zobaczyć, a nie wariatów na Krakowskim, a przepychanki o krzyż moim sąsiadom nie mieszczą się w głowie. Zima idzie, węgiel trzeba kupić. Na polityczne dyskusje czas był po katastrofie, nie teraz. Teraz w sklepie dyskutuje się o tym, który z sąsiadów do czego kandyduje i na którego głosować. PiS nie interesuje nikogo. Podobno jacyś kandydaci z tej partii się pojawili, ale niefartownie mają małe szanse, bo ludziska za nimi jakoś nie przepadają. PO też nikogo nie obchodzi. O PSL-u mówi się więcej, bo nasz rejon PSL-em stoi. Ludzie ponarzekają na emerytury i na reformę KRUS i tyle. Pewnie, gdyby poczytali niezwykle zaangażowane dyskusje na Salonie, złapaliby się za głowy, że ktoś takimi bzdetami może się jeszcze zajmować.
Dzisiaj po łebkach przeleciałam kilka blogów i doszłam do wniosku, że ktoś tu zwariował - betonowy obóz PiS przeciwko betonowemu obozowi PO. Poważnie zaczęłam się zastanawiać, w imię czego te awantury? W imię merkantylnych interesów kilku ludzi? Bez sensu. Oprócz kilkunastu polityków - przed wyborami sypnęło znanymi nazwiskami - i jednej płaczliwej kandydatki na radnej Konstancina, nikt z nas nie ma w tym żadnego interesu. Jeśli chodzi o mnie - mam to gdzieś. Poczekam do wyborów, może zacznie się przynajmniej zabawnie robić. Tak naprawdę to jednak w to wątpię - Kaczyński ogłosi zwycięstwo. Moralne. I będzie po staremu. Czyli nudna nawalanka.