Kilka dni temu przewidywałam moralne zwycięstwo PiS. Tak się składa, że PiS zawsze wygrywa moralnie może dlatego, że przegrywa. Tym razem przewaga PO nie była zbyt duża, ale była. A zwycięzca niestety jest tylko jeden.
Prezes z właściwym sobie specyficznym poczuciem humoru znalazł winnych - rzecz jasna nieszczęsne Kluzik-Rostkowską i Jakubiak, które nie tak dawno sam był z partii wylał. Obie te damy, które mnie osobiście ani ziębią, ani grzeją, najwyraźniej są winne wszelkich nieszczęść partii Prezesa. Zdaje się, ze prezes już kompletnie stracił kontakt z rzeczywistością, bo akurat ta przegrana jest znacznie mniejsza, niż można się było spodziewać i jak to wynikało z dotychczasowych sondaży. Być może w samorządówce część wyborców zagłosowała na konkretnych ludzi, nie oglądając się na ich przynależność partyjną. Jeśli tak jest, to znaczy, ze PiS ma jeszcze jakiś potencjał, który można byłoby wykorzystać, żeby tę formację ratować. Tyle tylko, że najpierw trzeba byłoby zdetronizować Prezesa. Może po tych wyborach wreszcie znajdzie się w PiS ktoś na tyle odważny, żeby przejąć władzę w partii. Inaczej niebawem będziemy mieli pogrzeb tej formacji. Oby tylko nie był to Ziobro.
Poki co czekam na wyniki głosowania w moim okręgu. Podobno mam coś wiedzieć na godzinę. Sporo znajomych kandydowało i szczerze im kibicuję. Chciałabym, żeby Piskim burmistrzem został przesympatyczny Jacek Zarzecki, a w Rucianym władzę objął niezwykle sieriozny Zbyszek Opalach. Czekam i trzymam kciuki.
