Z czasie uroczystości w Smoleńsku przemawiał "minister kultury" Pan Zdrojewski.
Problem w tym, że rzeczony Pan Zdrojewski nie zdjął ani na chwilę z głowy czarnego kapelusza, ani na modlitwę, ani nawet na składanie wieńca, aby tak uszanować zmarłych, jak to jest przyjęte na całym świecie (z wyjatkiem kręgu kutury żydowskiej).
To była albo demonstacja pogardy, albo całkowity brak wyczucia i elementarnej kultury.
Nowa teka w gabinecie Tuska: Minister braku kultutry... czy raczej kompromitacji?