iustus iustus
1052
BLOG

W odpowiedzi ks. Mądelowi

iustus iustus Polityka Obserwuj notkę 28

Wlasnie zauwazylem, ze ks. Madel mnie zablokowal.

Odbieram to jako wyrazny objaw bezsilnosci z jego strony, bo najwyrazniej nie umie merytorycznie odpowiadac na moje argumenty, bo moje wpisy u niego nie byly niekulturalne. Zbanowal mnie min. za to ze stwierdzilem ze jest przeczulony na swoim punkcie. Oczywiscie ten komentarz wykasowal...

Z tego powodu odpowiem mu u siebie na zarzuty dotyczace postepowania Kosciola w sprawie pedofilii.

Swoja droga musze dodac, ze w molestowanie Madela jakos nie wierze, bo on sam jest dla mnie niewiarygodny juz od dawna, dlatego, ze wielokrotnie lapalem go na manipulacjach lub klamstwach i wtedy mnie kasowal...

Uwazam, ze jesli ks. Mandel ma jakikolwiek dowody na pedofilie oskarzonego ksiedza, to zamiast pluc na niego w mediach, powinien zglosic sie do Sadu Biskupiego diecezji tego kaplana i rozpoczac proces kanoniczny przeciw niemu.

Tym bardziej, ze zupelnie inaczej niz w prawie swieckim, w prawie koscielnym (CIC), zadne przestepstwo duchownego nie podlega przedawnieniu, wiec ks. Mandel nie ma zadnej wymowki aby tego nie zrobic nawet teraz!

Co do meritum sprawy, to trzeba wyraźnie podkreślić, że biskup nie ma, i nie ma podstawy prawnej aby suspendować księdza podejrzanego o pedofilię, bez procesu kanonicznego jesli ten nie zoostal skazany prawomocnym wyrokiem albo nawet nie postawiono go w stan oskarżenia przez prokuraturę, na podstawnie samego faktu oskarżenia go, bo obowiązuje ją, tak samo jak wszystkich, podstawowa zasada prawna domniemania niewinności do momentu udowodnienia winy.


Dodatkowo biskup nie ma żadnych możliwości ani środków śledczych, aby moc sprawdzić zasadność oskarżenia. Jeśli dowie się o podejrzeniach, może jedynie przeprowadzić rozmowę z podejrzewanym księdzem, i z domniemana ofiara, ale w swojej decyzji musie opierać się tylko i wyłącznie na oświadczeniu podejrzewanego i tak długo jak nie zna dowodów winy, musi dawać mu wiarę.


Co ważne, 90% przypadków pedofili w Kościele (lub raczej ebofilli - bo najczęściej chodzi o nastolatków) dotyczyło osób tej samej płci, co samo przez się dobitnie świadczy o tym, że homoseksualizm zwiększa ryzyko pedofilii 180-cio krotnie!


Jedyne możliwości działania jakie Kuria posiada takiej sytuacji wynikają więc nie z prawa cywilnego, a z dokumentów wewnętrznych Kościoła, przede wszystkim z Okólnik, wydany przez Kongregację Nauki Wiary z maja 2011 i z troski o dobro wiernych.
W dokumencie czytamy: "Nadużycie seksualne osób niepełnoletnich nie jest tylko przestępstwem kanonicznym, lecz także przestępstwem ściganym przez prawodawstwo cywilne. Chociaż relacje z władzami cywilnymi nie są jednakowe w poszczególnych krajach, niemniej jednak ważna jest współpraca z nimi w zakresie własnych kompetencji". Z tego powodu warto przyjrzeć się polskiemu prawodawstwu w tej dziedzinie.
Rzeczywiście polskie prawo przewiduje karanie za brak denuncjacji, ale dotyczy to jedynie kilku bardzo dokładnie określonych najcięższych przestępstw :


1)ludobójstwa (art. 118 k.k.),
2) zdrady głównej lub zamachu na Rzeczpospolitą Polską (art. 127 k.k.),
3) zamachu stanu (art. 128 k.k.), 4) szpiegostwa (art. 130 k.k.),
5) zamachu na życie Prezydenta Rzeczypospolitej (art. 134 k.k.),
6) zamachu na jednostkę Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej (art. 140 k.k.),
7) zabójstwa (art.148 k.k.),
8) sprowadzenia zdarzenia powszechnie niebezpiecznego (art. 163 k.k.),
9) porwania statku wodnego lub powietrznego (art. 166 k.k.),
10) wzięcia zakładnika (art. 252 k.k.).


Co jeszcze ważniejsze, przepis ten dotyczy także dziennikarzy i lekarzy którzy uzyskali informacje o przestępstwie w ramach ich praktyki zawodowej, ale nie dotyczy już adwokata, który uzyskał określoną wiadomość w związku z udzieleniem pomocy prawnej, ani duchownego, który dowiedział się o przestępstwie przy spowiedzi.


Co w takim razie z pedofilią, czyli z grupą przestępstw, bo to nie jest tylko jedno przestępstwo, z Art. 200 § 1i 2, Art. 197 § 1-3, Art. 191 § 1 oraz Art. 207 § 1-3 ?

Otóż w tych przypadkach jest inaczej.
Prawodawstwo polskie (por. Art 304 § 1 i 2) zupełnie nie przewiduje karania za brak denuncjacji pedofilii, a przewiduje jedynie tak zwany „społeczny obowiązek” zawiadomienia prokuratora lub policji o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu. Obowiązek społeczny to jednak nie to samo, co obowiązek prawny, bo niepodporządkowanie się temu nakazowi nie pociąga za sobą żadnych sankcji karnych, choć niewykonanie tego obowiązku może spotkać się z sankcją moralną i potępieniem społecznym.

Ów społeczny i moralny obowiązek zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa dotyczy każdego – nie tylko pokrzywdzonego czy naocznego świadka, ale również osobę czy instytucję państwową lub samorządową, która w wiarygodny sposób dowiedziała się o popełnieniu przestępstwa. Dodatkowo prawodawca umożliwił zawiadamiającemu zastrzeżenie swych danych dotyczących miejsca zamieszkania do wyłącznej wiadomości prokuratora, w przypadku, gdy zachodzi uzasadniona obawa użycia przemocy lub groźby bezprawnej wobec niego lub osoby mu najbliższej.
Z tego powodu w polskim systemie prawnym, prawo nie zmusza biskupa do denucjacji duchownego, czy jakiejkolwiek innej osoby, a tym bardziej, gdy źródłem tej informacji jest „foro interno”, a więc informacje pochodzące ze spowiedzi lub kierownictwa duchowego.


W dokumencie Kongregacji podkreślono jednak, że "wśród ważnych zadań, za które odpowiada biskup diecezjalny, a które mają na celu zabezpieczenie dobra wspólnego wiernych, w szczególności zaś ochronę dzieci i młodzieży, znajduje się danie właściwej odpowiedzi na przypadki ewentualnych nadużyć seksualnych wobec osób niepełnoletnich, popełnionych przez duchownych w jego diecezji".


Dodatkowo Kongregacja Nauki Wiary przypomina, że „tego rodzaju stanowisko zobowiązuje do ustanowienia należytych procedur postępowania, by objąć opieką ofiary takich nadużyć, jak również by formować wspólnotę kościelną w celu ochrony niepełnoletnich. Wspomniana odpowiedź winna uwzględnić aplikacje prawa kanonicznego w tej kwestii i jednocześnie mieć na względzie ustawodawstwo cywilne".
Wreszcie dokument wskazuje, że "Kościół, w osobie biskupa lub jego delegata, winien okazywać gotowość do wysłuchania ofiar i ich rodzin, jak też angażować się w udzielenie pomocy duchowej i psychologicznej"
Jednakże, ani ta instrukcja ani prawo w Polsce nie nakazuje i nie mogą nakazywać biskupowi wyręczanie prokuratury czy wręcz sądu. Jedyny przypadek gdy można by postawić biskupowi lub Kurii jakieś zarzuty miałby miejsce tylko wtedy, gdyby biskup lub Kuria próbowały intymidacja, groźbą lub szantażem odwieść domniemanych pokrzywdzonych od zgłoszenia sprawy do organów ścigania. Wtedy i tylko wtedy można byłoby mówić „tuszowaniu sprawy” lub „chronieniu pedofila”. W innym razie oskarżenie Kurii lub biskupa są całkowicie bezpodstawne.


Zresztą, zawsze w przypadku gdy mamy odczynienia z oskarżeniem które jest niesprawdzone, a najczęściej prawie niemożliwe trudne do sprawdzenia, bo jest „słowo przeciwko słowu”, możliwości władz kościelnych są w zasadzie ograniczone do działań prewencyjnych do wyjaśnienia sprawy przez władzę świecką. Polegają one najczęściej na przeniesieniu księdza na inna parafię, w celu przecięcia niezdrowej sytuacji, czy to ze strony oskarżających go (ciągle bowiem nie wiadomo czy prawdziwie czy fałszywie), czy to ze strony księdza który daje (lub nie) powody do zgorszenia.


Każde działanie w takiej sytuacji sprawą bardzo delikatną, bo biskup musi brać pod uwagę zarówno dobro duchowe domniemanej ofiary, jak i zasadę domniemania niewinności w stosunku ewentualnego sprawcy. W związku z tym należy tu przypomnieć przypadek tzw. „afery d’Outreau” we Francji, gdzie w roku 2004 gdzie na podstawie fałszywych zeznań i błędnych ekspertyz psychologicznych, a przede wszystkim nagonki medialnej, skazano niesłusznie na więzienie 13 osób, w tym cztery na wyroki od 15 do 20 lat pozbawienia wolności. Ten niesprawiedliwy wyrok i kilka lat więzienia zupełnie złamał życie grupie całkowicie niewinnych ludzi, a jedną z nich doprowadził nawet do samobójstwa!


Z tych powodu wszystkich nie mażadnych podstaw do pozwów wobec Kurii lub biskupa o materialne zadośćuczynienie ofiar pedofilii. Prawo przewiduje,że zadośćuczynienia powinien dokonać sprawca lub jego wspólnicy ale nie ma żadnego powodu, aby dokonywała go cała wspólnota kościelna, bo nie może ona być czyniona wspólnikiem przestępstwa które zawsze potępiała i potępia. Kościół w przypadku pedofilii duchownych lub świeckich, sam jest ofiarą, bo chodzi o występek przeciw Kodeksowi Prawa Kanonicznego, a jest jednocześnie o bardzo ciężki grzech uderzający w świętość Kościoła, a dodatkowo publiczny skandal powodujący ciężkie zgorszenie niszczące Kościół i jego wiarygodność.
Gdyby zastosować taki rodzaj sam rodzaj odpowiedzialności zbiorowej jak chce się to zrobić w przypadku Kościoła do wszystkich instytucji w Państwie, to na przykład za nauczyciela pedofila odszkodowanie powinno zapłacić Ministerstwo Edukacji Narodowej, a za pedofila znanego psychologa Ministerstwo Zdrowia, co byłoby absurdem!


Dlatego nawet w przypadku skazania za pedofilie jakiegoś duchownego nie może być mowy o jakiejkolwiek formie odpowiedzialności  Kosciola!

Sądzę, że "ksiądz" Mandel to dobrze wie, a jesli nie wie, to powinien się dowiedzieć zanim postanowił znowu błysnąć w antykościelnych mediach, jaka jest prawda, a to co powiedział jest jedynie kolejnym występem frustrata.

iustus
O mnie iustus

Sprawiedliwość jest jednakowo krytycznym spojrzeniem zarówno na przyjaciół, jak na wrogów, chociaż z góry wiadomo, że pierwsi będą niewdzięczni, a drudzy wściekli. Informuję, że komentarze chamskie i ataki "ad personam" będą usuwane, a ich autorzy banowani bez ostrzezenia!

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka