waldburg waldburg
636
BLOG

Uśmiech

waldburg waldburg Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

 

Łzy w oczach siedemdziesięcioletniej kobiety są prawdziwe. Widzi uśmiech na twarzy ojca, którego znała dotąd jedynie ze starych fotografii. Przesuwa dyskretnym ruchem okulary, żeby ukryć swoje wzruszenie przed kamerą.

Scenę tę uważam za wybitną. Powinna być pokazywana na festiwalach i seminariach filmowych. Jest coś pocieszającego w fakcie, że powstała bez udziału gwiazd kina, scenografów, kierowników produkcji i techników oświetlenia. Nie było reżyserów, ani scenarzystów, którzy nie pisali w męczarniach znaczących dialogów. Napisało ją życie, wyreżyserowała się sama, uwieczniła chwilę, o której nigdy pewnie nie zapomni realizator filmu i jego widzowie.

Dystyngowana starsza pani jest opanowana, starannie dobiera słowa odpowiadając w obcym języku na pytania dziennikarza BBC, Fergala Keane’a. Dotyczą losów jej ojca i matki, których aresztowało pod koniec wojny gestapo. Zabito ich z rozkazu Klausa Barbiego, największego sadysty w okupowanej Francji, który przeszedł do historii jako rzeźniki z Lyonu. Utraciła najbliższych krótko po przyjściu na świat. Na wstępie do życia, jak to się mówi, które zawdzięczała swojej matce co najmniej dwukrotnie. W mieszkaniu byli już Niemcy, kiedy Lotka nie tracąc przytomności powierzyła swoją córkę opiece pielęgniarki.

Stanowili ładną parę. Chciałoby się powiedzieć - na miarę Hollywoodu i "Casablanki" z Humphrey'm Bogartem i Ingrid Bergman. On był kontradmirałem i ataché francuskiej marynarki wojennej w Berlinie, ona modelką. Zakochali się w sobie w najbardziej niesprzyjającym momencie historii, tuż przed wybuchem wojny w 1939. Ze swoją pierwszą żoną, Blandine Olivier, wnuczką szefa rządu Napoleona III i wielką admiratorką Mussoliniego, wziął rozwód. Związał się z Charlotte Leitner, polską  Żydowką, na którą w Paryżu mówiono Lotka. Była piękną kobietą. Urodziła się w Polsce, ale dzieciństwo spędziła w Nowym Jorku, potem robiła karierę w Paryżu. Po zajęciu Francji przez Hitlera nawiązali kontakt z angielskim wywiadem i utworzyli własną siatką agentów. Nie przewidzieli, że wśród nich znajdzie się wtyczka.

Aude Yung de Prévaux nie pamięta tych czasów. Była wtedy nieświadomym niczego dzieckiem. Wszystko, co wie o rodzicach, zna z opowiadań i dokumentów. Z drugiej ręki. Pewnie dlatego jest rzeczowa, bez upiększeń opowiada o ich poświęceniu, śmierci i torturach, na których nie zdradzili nikogo.

Jej ojciec, Jacques Trolley de Prévaux, pochodził się ze starej normandzkiej rodziny. Jego atentaci chlubili się pokrewieństwem z Joanną d’Arc, ale i on nie grzeszył brakiem odwagi. Należał do pierwszego pokolenia nieustraszonych pionierów lotnictwa. W czasie pierwszej wojny światowej był oficerem marynarki wojennej i pilotował samoloty zwiadowcze, z których fotografowano niemieckie umocnienia na froncie zachodnim. Filmował także spustoszenia wojenne z lotu ptaka, przede wszystkim w zrównanym z ziemią Ypres w Belgii, gdzie dochodziło do najkrwawszych bitew w owym czasie.

Jego unikalne materiały filmowe odnalazły się niedawno w archiwach Empire War Museum. Myślę, że pewnie dlatego angielski dziennikarz odwiedził jego córkę w Paryżu, żeby powiedziała przed kamerą parę słów o rodzinnej historii.   

- A wie pani, czym się zajmował pani ojciec podczas tej pierwszej z dwóch wielkich wojen? – pyta ją, kiedy jej opowieść o egzekucji rodziców przed wyzwoleniem Paryża dobiega końca.

Po jej twarzy widać, że nie dociera do niej sens pytania.

- Zachował się film, na którym go widać...

Aude de Prévaux jest zaskoczona. Kręci niepewnie głową, jakby traciła pewność siebie – Nikt mi tym dotąd nie mówił. Można go gdzieś zobaczyć?

- Ależ oczywiście, proszę – dziennikarz jest przygotowany na to pytanie. Schyla się do torby i wyjmuje laptopa. Na ekranie przesuwają się czarnobiałe obrazy. Film jest niemy. Widać na nim mężczyznę zwróconego tyłem do widza za sterami dwupłatowca. Księżycowy krajobraz filmowany przez operatora zza jego pleców robi przygnębiające wrażenie. Przypomina tonące w szlamie wysypiska śmieci. Plątanina blizn, bezładne świadectwa ludzkiej męki, wybuchów min, bomb i pociskow artyleryjskich, nic, co chciałoby zapamiętać oko. Samolot kołuje także nad ruinami średniowiecznego miasta, którego infrastruktura i zabudowa były nienaruszone od XIII w. Wybuch wielkiej wojny w 1914 roku zrownał je z ziemią. Na filmie rozpoznawalne są tylko zarysy ulic i wielkie jamy zalane wodą, które były kiedyś piwnicami i są jedyną pozostałością po nieistniejących domach. Miasta zrównane z ziemią istniały na długo przed Hiroszimą, Rotterdamem, Warszawą i Dreznem.

Nagle mężczyzna za sterami dwupłatowca odwraca twarz do operatora kamery. Uśmiecha się, jakby chciał się z nim podzielić jakąś myślą. Jest młody, przystojny i uderzająco podobny do wpatrzonej w niego starszej pani, która z trudem łapie powietrze. Poprawia okulary w nadziei, że jej łzy pozostaną niezauważone.

Po raz pierwszy zobaczyła swojego ojca. Żywego, jak to sformułowała chwilę potem. Na filmie nakręconym sto lat temu uśmiechnął się do niej.

 

 

 

scena, którą opisałem, jest do obejrzenia powyżej w końcowych minutach filmu Fegala Keane'a The First World War from Above.

 

Nawiasem mówiąc film jest wart zobaczenia także w całości.

waldburg
O mnie waldburg

By                                                                                                            

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura