Choć Tusk poszatkował Kaczyńskiego, bardziej interesuje mnie sta

Nie miałem ochoty oglądać tej debaty, bo wydawało mi się, że beznadziejny, miałki, mdły, bezpłciowy, obły i nijaki Tusk przegra z Kaczyńskim. Pomyliłem się. Tusk był znakomicie przygotowany i poszatkował Kaczyńskiego na kawałki. Kilka drobnych uwag: • Kaczyński zaczął od największego kłamstwa, jakie PiS wmawia ludziom, że niby poprawa sytuacji w Polsce jest możliwa tylko po odejściu od liberalizmu gospodarczego. Tusk trafnie zauważył, że Polacy nie przypadkowo najchętniej emigrują do państw idących właśnie liberalną drogą! To liberalna gospodarka zapewnia dzisiaj niskie bezrobocie i wysokie zarobki. Tusk: „Polacy zawsze uciekają od socjalizmu do liberalizmu”. • Kaczyński znowu sięgnął do niegodziwych metod Jacka Kurskiego, gdy panel dyskusyjny (zorganizowany nota bene przez konserwatywną „Rzeczpospolitą”) z udziałem Tuska i Eriki Steinbach uznał za jej „przyjmowanie” a potem zasugerował, że Tusk ma wątpliwości, czy Gdańsk jest bardziej polski czy niemiecki. Obrzydliwe! • W sprawach zagranicznych zwycięstwo Tuskowi zapewnił Bartoszewski, którego „skrzydlate słowa” wystarczyło przywołać, zamiast silić się na argumenty. A premier – trudno się dziwić – spod Anny Fatygi też wygrzebać się nie potrafił. • Sprawa Karty Praw Podstawowych – Kaczyński znowu straszy małżeństwami homoseksualnymi. W większości krajów europejskich takie związki są już możliwe i jakoś ludzie z tych krajów nie uciekają! Dlaczego Polska miałaby się tego obawiać? • Kaczyński za sukces uznaje stosunki z USA – tymczasem to dopiero jest jedno wielkie chodzenie na kolanach! Wizy, szykujące się deportacje Polaków pracujących w Stanach, uszkodzone F-16, wysłanie wojsk do Afganistanu zanim ktokolwiek nas o to poprosił itp. Nasz rząd zrobi wszystko dla Busha, byle ten zrobił sobie zdjęcie z jednym z braci. Choć wcześniejsze rządy nie były lepsze. Tusk świetnie pokazywał błędy obecnej władzy – wymieniał przy tym liczby i sypał faktami. Świetnie wreszcie podsumował premiera Kaczyńskiego: „Pan stał się symbolem braku dialogu z ludźmi”. Zdecydowanie wygrał Tusk, ale dla mnie ta debata nie miała większego znaczenia. Z dwojga złego wolę Tuska. I tyle. Kaczyński ze swoim anachronizmem i wizją zamienienia Polski w dziewiętnastowieczny skansen to żadna propozycja. O wiele bardziej czekam na debatę Tusk – Kwaśniewski. Jako człowiek o poglądach liberalnych w sprawach gospodarczych bliżej mi do PO, ale liberalizm w kwestiach obyczajowych bardziej zagwarantowałby mi LiD. Czekam więc na starcie partii walczących o elektorat znajdujący się pomiędzy centrum a lewicą. Zatem do poniedziałku. Krzysztof Halama (Walpurg)