To pytanie musi pojawiać się po każdym publicznym wystąpieniu pani premier. Fakt, że słynna "długa ławka", którą przed wyborami w 2007 roku Tusk wymachiwał PiSowi przed nosem okazała się pijackim zwidem Olbrychskiego, ale żeby aż tak kompletnie nikogo na niej nie było?
No bo, jak to pytają w wojsku, co to jest Kopacz? Kopacz to Młoda Lekarka na wysuniętej placówce żywcem wyjęta ze skeczy Szumańskiej, tych starych z PRLu z Janem Kaczmarkiem nagrywanych, bo później jej odbiło jak nie przymierzając Lipińskiej.
Nie namaścił Grupińskiego, Tomczykiewicza, Tyszkiewicza, Siemoniaka, Olszewskiego ani Halickiego - graczy mniej niż inni skompromitowanych, których jeszcze dałoby się legendować na "przywódcę Narodu", nie martwiąc się, jak w przypadku Kopacz, o ich pojmowanie istoty rzeczy. Dlaczego nie namaścił? Bo nie gwarantowali utrzymania OMERTY smoleńskiej, sami nie będąc uwikłanymi w stopniu zagrażającym ich wolności.
No dobra, to dlaczego nie Sikorski, Klich (duży), Arabski, Cichocki, Graś czy Grad - ludzie z najbliższego otoczenia Tuska 10-go kwietnia? To też proste. Zdołali wstępnie wyblachować d-y i tyle wiedzieli, że od dalszego zacierania Smoleńska blacharka może puścić. No może poza Sikorskim, który jak Kopacz umoczył się cały i nic go już nie uratuje. Dla Tuska jednak był mniej pewny - zbyt ambitny. Ani Jowita Kacik ani instrukcje z Brukseli nie zabezpieczały przed totalną wtopą i pogrążeniem namaszczającego.