Wazzon Wazzon
47
BLOG

O debacie redaktora z majorem, i co by na to powiedział Lenin

Wazzon Wazzon Polityka Obserwuj notkę 2

 

Muszę powiedzieć że oglądanie debaty Redaktora Michalskiego z Galopującym Majorem było ciekawym doświadczeniem. Najbardziej frapujące jest to że pod szyldem „debaty o anonimowości” czy później rozpoczętej przez Dziennik „wojny z chamstwem w internecie” wystąpił proces w pewnym sensie odwrotny do zamierzonego. Jeśli założymy że celem obu inicjatyw (przynajmniej deklaratywnym), jest eliminacja chamskich praktyk „internetowych psychopatów” to zadziwiające wydaje się, że główni bohaterowie tej krucjaty po stronie mediów tradycyjnych przeszli tak szybką dewolucję, i w pewnym sensie zrównali się poziomem agresji (w wypadku redaktora Michalskiego) i używanym tonem (tu przoduje redaktor Krasowski) z „motłochem” który poddają tak miażdżącej krytyce. W tym zakresie „styl internetowy” okazał się bardziej zaraźliwy od stylu mainstreamowych mediów, i to do tego stopnia że w przeciągu kilku zaledwie dni, ci którzy chcieli cywilizować ulegli doszczętnej barbaryzacji.

Debata była ciekawa też pod tym względem, że zrozumiałem wreszcie o co chodzi redaktorowi Michalskiemu gdy mówi (czy pisze) o „internetowych niewolnikach”. Wcześniej jego argumenty nie tyle nawet nie trafiły mi do przekonania, ile po prostu nie zostały przez mój mózg w dostatecznym stopniu strawione. Teraz rozumiem - internetowi niewolnicy są niewolnikami ponieważ pozostają częścią systemu, a po to by skrytykować system, którym de facto gardzą ale którego się boją, muszą ukrywać się pod maskami internetowej anonimowości. W ten sposób potencjał buntu istniejący w polskim społeczeństwie i możliwość (kreatywnej miejmy nadzieję) niezgody na rządzące nim zasady, zostaje niejako zmarnowany, wypala się w ostrych, ale nie niosące ze sobą żadnych konsekwencji netowych deklaracjach. Podoba mi się ten sposób rozumowania, chociaż wydawałby mi się on bardziej zrozumiały gdybym trafił na niego w dyskursie socjalistycznym czy populistycznym, a nie u umiarkowanego konserwatysty. Jałowy bunt, wypalenie się rewolucyjnego potencjału w mało ważnych inicjatywach, to idee bardzo podobne do idei Lenina – który by uniknąć „bezpłodnego trade-unionizmu” i oszukać jakoś „burżuazyjną świadomość klasy robotniczej” (jeśli ktoś choć trochę zna teorię Marksa wie jaka to herezja) stworzył teorię awangardy proletariatu – tych którzy lepiej od robotników wiedzą, co wiedzą robotnicy.  Michalski więc, idąc tym tropem, namawia nas wszystkich do jawnego buntu, żałując zapewne że pozwalające na sublimację naszego gniewu w kiepską literaturę mechanizmy współczesnego systemu społeczno-politycznego, odbierają nam możliwość wyrażenia niezadowolenia w bardziej radykalnej formie. Sądzę że Lenin powiedziałby to samo. Ale tylko kilka razy. Potem założyłby partię.

Reakcja konserwatysty natomiast, przynajmniej klasycznego konserwatysty, powinna być jak sądzę dwojakiej natury – z jednej strony lęk, ponieważ jak się okazuje stabilny politycznie i gospodarczo system i tak generuje masę złości i oporu, i to wśród klasy osób raczej uprzywilejowanych. Ta złość i ten opór pod nieobecność sieci przyjęłyby zapewne postać gładkiej hipokryzji  która jest przecież solidnym fundamentem każdego konserwatyzmu – ale czy możemy być tego pewni? Drugą reakcją byłaby ulga – że nie musimy się nad tym zastanawiać ponieważ istnieje narzędzie, a mianowicie anonimowy blog, który pozwala tą złość, i ten bunt skanałować tak by nie stanowiły zagrożenia dla systemu.

Dziwię się że redaktor Michalski głosi tezy tak rewolucyjne jak pochwałę społecznego nonkonformizmu i politycznego aktywizmu – dziwię się ale w ostatecznym rozliczeniu nie mam mu nic do zarzucenia (zbytni ze mnie populista).

Poza może tym że uniemożliwienie anonimowego występowania zwiększyłoby raczej poziom hipokryzji niż rewolucyjnego zapału wśród naszych „górnych 20%”.

Tak mi przynajmniej podpowiada konserwatywna (czyli ta gorsza) część mojej osobowości.

Wazzon
O mnie Wazzon

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka