Zapewne wiecie w czym rzecz, pojawiła się jednak reakcja na plakat:
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80273,7644288,aborcyjne_plakaty_w_prokuraturze___ulga_po_zabiegu_.html
Problemem Pań radykałek jest jak sądzę to, że starają się powiedzieć wprost to samo, co zapewne można znaleźć w pierwszej lepszej gazecie, i to w formie o wiele bardziej bezpośredniej (oferty) ale jest to tam ukryte pod kocykiem eufemizmów w rodzaju "przywracanie miesiączki", "pełny zestaw usług" czy "ginekolog - dyskretnie".
Być może doszły do tego wniosku ponieważ stwierdziły że skoro reklam klinik aborcyjnych jest w polskich gazetach więcej niż dentystycznych (jeśli ktoś nie wierzy - niech sprawdzi) to jest to temat który można w sferze publicznej poruszać dość swobodnie.
Ich pomyłka wiąże się z nieporozumieniem dotyczących tego o co właściwie chodzi katolickim integrystom. Otóż katolicy nie mogą, czy nie chcą, powstrzymać działania klinik aborcyjnych ale mogą wymusić powszechną hipokryzję w dyskursie dotyczącym samego tematu aborcji. Jeśli chcesz mówić o aborcji - to źle. A jeśli chcesz jej dokonać to nic ci z naszej strony nie grozi ale lepiej żebyś zrobiła to po kryjomu.
Ostatecznie więc aborcję mamy prawie legalną, tylko sprywatyzowaną, ale nie wolno o niej gadać głośno z powodu dominacji Panów od Ortodoksji.
Po cichu - i jeśli jest się szanowanym "członkiem społeczności" chcacym zareklamować swoje usługi - nie ma problemu, ale biada ci jeśli jesteś radykałką której się wydaje że może podważać "aborcyjny kompromis" panujący w tym pięknym kraju pomiędzy dumnymi jak pawie katolickimi radykałami i cichociemnymi aborcjonistami z podziemnych klinik.
A wskazanie że i ten zabieg można przeprowadzić tanio i po ludzku, tylko że nie u nas - uderza w interesy obu grup. Panów "św. Wojciechów" bo podważa ich dominację, władzę wymuszania hipokryzji, i panów ginekologów, bo mogłoby zmniejszać ich dochody.
Trzymam kciuki za Panie radykałki, a jeśli Panom Wojciechom uda się i tym razem wymusić milczenie tych którym z hipokryzją nie do twarzy, to będę pierwszą osobą która wydrukuje tych plakatów w domu tyle, ile się da i pójdzie je rozwieszać na lokalnych przystankach. Mam też nadzieję że nie ostatnią.
