Premier Donald Tusk jest mistrzem w tzw. grillowaniu swoich ministrów. To słowo może na stałe wejść do politycznego słownika, bo Donald Tusk po raz drugi w ciągu dwóch tygodni testuje nerwy podwładnych. Najpierw mieliśmy zapowiedź zmian w rządzie, które wobec podgrzewania atmosfery przez media i wysuwaniu przez nich różnych kandydatur okazały się tylko drobnymi przetasowaniami. Na zarzut dziennikarzy, że w ten sposób znęca się nad swoimi ministrami odparł, że to media rozdmuchały całą sytuację. Co mają na celu takie wirtualne dymisje? Tego premier już nie wyjaśnił.
Minister Gowin grillował się aż do wczoraj. Wtedy Donald Tusk ogłosił, że na starość zmiękło mu serce i postanowił pozostawić na stanowisku buntowniczego ministra. Gowin nie zmienił jednak (i słusznie) swoich poglądów, więc media ogłosiły, że premier poniósł porażkę.
Rzeczywistość jest jednak inna, a kto twierdzi, że Donald Tusk poniósł klęskę, ten nie docenia jego umiejętności w usuwaniu niewygodnych osób. Premier skutecznie eliminował swoich współpracowników, którzy swoją pozycją w partii stanowili zagrożenie. Gdzie teraz są: Jan Maria Rokita, Andrzej Olechowski, Zyta Gilowska czy Grzegorz Schetyna? Tusk nie toleruje w swoim otoczeniu osób, które choć trochę wybijają się ponad przeciętność w szeregach PO. Wydawać by się mogło, że Jarosław Gowin uniknął czystek w rządzie przeprowadzonych przez premiera. Jednak dla mnie jest to po prostu odroczenie decyzji, która już zapadła. W rzeczywistości Donald Tusk postanowił już, że niewygodny minister powininen opuścić rząd. Nie zrobi tego jednak w tym momencie, bo Gowin zostałby politycznym męczennikiem, który za swoje poglądy musiał opuścić radę ministrów. Gowin stałby się niesamowicie silny, a premierowi nie jest potrzebny kolejny rywal w wyborach na przewodniczącego PO. Tusk zapowiedział już, że kolejna czystka w rządzie odbędzie się latem. Wtedy Gowin będzie mógł zostać zdymisjonowany jako zwykły minister, a nie jako człowiek, który pozostaje wierny swoim poglądom. Premier jest świetnym politykiem jeśli chodzi o bajerowanie opinii publicznej. A kto tego nie rozumie, to szybko i brutalnie się o tym przekona. Przekonamy się o tym już latem, kiedy odbędzie się kolejne grillowanie ministrów.
