Jerzy Maciejowski Jerzy Maciejowski
1393
BLOG

Co nam Platforma Obywatelska szykowała. I

Jerzy Maciejowski Jerzy Maciejowski Polityka Obserwuj notkę 0

 

Z omawianym tekstem „Zespołu rzeczników Platformy Obywatelskiej” pod tytułem „Głęboka przebudowa państwa” jest związany drobny problem. Jeśli chciałbym omawiać go w jakimś sensownym porządku, to trzeba by omawiać go w innej kolejności niż został napisany. Może się okazać, że pewne fragmenty owego dzieła zostaną pominięte, zaś inne pojawią się wielokrotnie. Z drugiej strony, omawianie kolejnych partii tekstu oryginalnego w kolejności zamieszczenia ich w oryginale wywoła u czytelnika wrażenie chaosu, gdzie najpierw mówi się o tym jakie zastosować lekarstwo, a dopiero potem wspomina się co ono ma leczyć. Wielostronicowe fragmenty są poświęcone rozważaniom technicznym rozwiązania jakiegoś problemu, który jest wynikiem przyjętych założeń co do sposbu rozwiązywania problemów zdiagnozowanych później.Co więcej, ciche założenia, nie dyskutowane w tekście są co najmniej wątpliwe i świadczą o nieznajomości klasycznego podziału kompetencji władzy na judykaturę, legislaturę i egzekutywę. Klasyczny „trójpodział władzy” jak zwykło się nazywać podział kompetencji władzy opisany przez Karola Monteskiusza jest twórcom programu Platformy Obywatelskiej nieznany, co będzie sygnalizowane w komentarzach do poszczególnych fragmentów. Powoływanie się w tym kontekście na jakieś współczesne teorie państwa brzmi po prostu śmiesznie.

Moim skromnym zdaniem do klasycznego podziału kompetencji władzy należy dodać czwartą kompetencję, czyli środki masowego przekazu, jakie w czasach Karola Monteskiusza nie istniały, bądź znajdowały się w powijakach. Podejrzewam, że jest to jedyny powód nieuwzględnienia ich w podziale kompetencji władzy przez autora „O duchu praw”. Zatem zanim się zacznie pouczać kogoś jak w sposób nowoczesny rządzić, należy nauczyć się klasyki i zaadaptować ją do współczesnych warunków poprzez dołączenie czwartej kompetencji władzy.

Zatem przejdźmy do pierwszej części wspomnianego wiekopomnego dzieła.

Wprowadzenie

Misją Platformy Obywatelskiej jest głęboka przebudowa Państwa Polskiego i gospodarki na­rodowej. Sześć lat temu stworzyliśmy Platformę w akcie obywatelskiej niezgody na pos­tę­pu­jący proces wyobcowania państwa, jego praw i instytucji od życiowych dążeń i potrzeb Po­la­ków. Przez te lata naszym codziennym działaniom nadawała sens ambicja ponownego od­da­nia Państwa i jego gospodarki na służbę obywatelom. Bowiem jedynym celem polityki i gos­podarki jest to, aby ludziom żyło się lepiej.

Jak to pięknie brzmi: „…jedynym celem polityki i gospodarki jest to, aby ludziom żyło się lepiej”! Szkoda, że państwo rzecznicy i ich zwierzchnicy zapomnieli o tym.

Dlatego praktyczna polityka Platformy Obywatelskiej nakierowana jest na doprowadzenie do punktu zwrotnego, który umożliwiłby rozpoczęcie upragnionej przebudowy. Ten punkt zwrot­ny polskiej polityki musi oznaczać przede wszystkim moment skupienia i konsolidacji tej więk­szości Polaków, która pragnie głębokiej przebudowy i żyje dziś rozczarowana z powodu cią­głego oddalania się w czasie tej chwili. Symbolem takiego skupienia sił będzie moment kon­stytucyjny - tzn. czas, w którym możliwa okaże się istotna korekta Konstytucji Rze­czy­pos­po­litej, której obecne wady po części odpowiadają za zły stan polskich spraw.

Ponieważ Platforma Obywatelska nie ma większości konstytucyjnej, więc niczego nie może zrobić. Jakie to oczywiste. Spieprzyliśmy już tyle, ale tylko jak nam dacie jeszcze więcej do spieprzenia, to macie szansę na to, że coś nam się uda naprawić. Co więcej z powyższego fragmentu wynika, że celem Platformy Obywatelskiej jest nie naprawa państwa, tylko „korekta konstytucji. Gdyby nadrzędnym celem była poprawa rządzenia, a nie zapewnienie sobie władzy, to omawiany tekst skupił by się na diagnozie stanu zastanego i metodach naprawy, a nie domaganiu się władzy.

Rok temu mieliśmy nadzieję, że rychłe nadejście owego momentu zapowiada przeoranie pols­kiej świadomości obywatelskiej przez prace Komisji ds. afery Rywina, która obnażyła is­tot­ne wady państwa i polityki. Tak się jednak nie stało. Odsunięcie postkomunistów od wła­dzy w roku 2005 nie przyniosło spełnienia pokładanych w tym fakcie nadziei. Nie nadszedł dla Polski moment konstytucyjny. Nie został wprowadzony rzetelny plan przebudowy pańs­twa.

Taki moment nie nadejdzie, bo PO nigdy nie zdobędzie większości konstytucyjnej, a jej brak jest doskonałym usprawiedliwieniem zaniechaniem robienia czegokolwiek. A jeśli „nie daj Bóg” Platforma Obywatelska uzyska większość konstytucyjną, to niech nas ręka boska broni.

Mimo świetnej koniunktury gospodarczej poniechany został zamiar popchnięcia polskiej gos­podarki w stronę niezbędnej w globalizującym się świecie konkurencyjności.Konkurencyjność jest czymś co się bierze z szeregu rozwiązań szczegółowych, które nie są obecne w tym programie ani w praktyce rządzenia Platformy Obywatelskiej, więc nie ma co narzekać na poprzedników.To po­wo­du­je, że plan głębokiej przebudowy Państwa i gospodarki narodowej wymaga ponownego pub­licz­nego podniesienia. Tak rozumiemy zatem dzisiaj sens naszej obecności w polityce.

Wygląda na to, że jedyny uczciwy w tym towarzystwie to Jan Rokita, bo on z polityki odszedł, gdy zobaczył co z jego pomysłów wyszło.

Tak określona misja Platformy oznacza, że zdecydowani jesteśmy wieść zasadniczy spór o Pols­kę z dwoma alternatywnymi poglądami wyraziście dzisiaj reprezentowanymi w polskiej de­bacie politycznej. Po pierwsze - z poglądem kwestionującym celowość głębokiej prze­bu­do­wy. U źródeł tego poglądu tkwią ogłaszane zwłaszcza w 2005 roku protesty przeciwko for­mu­łowanym wówczas programom „szarpnięcia cugli”, „moralnej odnowy” czy „budowy IV Rze­czypospolitej”. Zwolenników tego poglądu charakteryzował wówczas stan in­te­lek­tu­al­ne­go zadowolenia z kształtu polskiej rzeczywistości politycznej po 15 latach niepodległości. Wy­rażali oni generalną akceptację dla treści Konstytucji z 1997 roku. Kwestionowali potrzebę peł­nej jawności prawdy o najnowszej historii, zaostrzenia prawa karnego czy zamiar sko­ry­go­wania polskiej polityki zagranicznej tak, by była bardziej przystawalna do zmieniającego się świata. Ale naszym zdaniem słabość tego poglądu polega przede wszystkim na tym, że nie potrafił on postawić żadnej diagnozy przyczyn tak drastycznego odwrócenia się Polaków od własnego Państwa. A myśl polityczna, w której z góry nie mieści się próba zrozumienia zbio­rowej emocji milionów obywateli jest dla dobrej polityki mało przydatna. Teza, że Polska nie potrzebuje żadnego Wielkiego Czynu, byle tylko rzeczy wróciły do starego nurtu, może być głoszona jedynie przezpartie zachowawczego tchórzostwa.

W zasadzie, to ten fragment starcza za podsumowanie polityki Platformy Obywatelskiej: Teza, że Polska nie potrzebuje żadnego Wielkiego Czynu, byle tylko rzeczy wróciły do starego nurtu, może być głoszona jedynie przez partie zachowawczego tchórzostwa.

Zarazem Platforma Obywatelska pozostaje w zasadniczym sporze z poglądem, w myśl któ­rego ideologiczna i toczona na wielu frontach walka z postkomunistycznym układem mo­że zastąpić rzetelny, długofalowy i profesjonalnie prowadzony plan przebudowy Państwa i gos­podarki. W dzisiejszej rzeczywistości pogląd ten, realizowany w praktyce rządzenia, przy­biera kształt coraz bardziej bezowocnej w praktyce ideologii. Rozprawa z ideologicznym wro­giem uzasadnia coraz częściej niezdolność praktycznej naprawy czegokolwiek, us­pra­wied­liwia nieumiejętność i niekompetencję. Stanowi nawet coraz częściej wytłumaczenie dla nie­prawości, gwałcenia standardów i tolerowania u władzy ludzi o katastrofalnej reputacji.Do tego miejsca jest to jak najbardziej aktualne. Nawet autorom z Platformy Obywatelskiej zdarza się napisać coś sensownego i prawdziwego.Co wię­cej - jednym z ideologicznych przeciwników staje się zmitologizowany „liberalizm”, i to w cza­sach, w których zdolność przekonania społeczeństw do zmian liberalizujących gos­po­dar­kę stanowi jedno z najważniejszych wyzwań stojących przed niemal wszystkimi rządami eu­ropejskich narodów. W naszej ocenie ideologia walki z układem służy dzisiaj ucieczce przed wysiłkiem rzeczywistej przebudowy. Jest werbalnym usprawiedliwieniem braku Wiel­kie­go Czynu, jakiego oczekują Polacy.

Założenie, że Polacy oczekują wielkiego czynu jest słabo uzasadnione. Zdecydowana większość ludzi i to dowolnej narodowości marzy o spokoju, pełnej misce i żeby mieć więcej niż ma sąsiad.

Rok temu - przygotowując dla Platformy Obywatelskiej Plan Rządzenia - określiliśmy czy­telnie polityczną aksjologię tego planu. Miał on być budowany na konserwatywno-li­be­ral­nym fundamencie ideowym. Ta deklaracja pozostaje i dziś w pełni aktualna.

Opieranie programu partii socjalistycznej na konserwatywno-liberalnym fundamencie ideowym jest zabawne. Żeby nie było nieporozumień. Platforma Obywatelska jest partią socjalistyczną w nie mniejszym stopniu niż Prawo i Sprawiedliwość. Zatem zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości niech się nie cieszą, że ktoś „dowala” Platformie Obywatelskiej. To się odnosi do wszystkich partii zasiadających obecnie w obu izbach sejmu.

Przede wszystkim dlatego, że tak definiujemy dwa najbardziej palące wyzwania stojące przed krajem. Pierwsze - niesione przez postępujący nadal upadek moralności publicznej, lek­ceważenie wymogów profesjonalizmu i posiadania umiejętności w zarządzaniu sprawami Pańs­twa, liczne przejawy cynizmu władzy, gotowej usprawiedliwić każdą nieprawość po­peł­nio­ną przez „swoich” i szukać win u przeciwników, nawet za cenę kłamstwa bądź zwykłej pro­wokacji.Na czym polega pierwsze wyzwanie, albo czym jest niesione. Nie jestem w stanie zgadnąć, czy przejawy cynizmu władzy to już wyzwanie czy czynnik je wywołujący.Drugie - wynikające z gorszącego marnotrawienia szansy, jaką daje Polsce dzi­siaj koniunktura gospodarcza, aby przezwyciężyć biurokratyczny paraliż przedsiębiorczości, ros­nącą nadregulację prawną życia gospodarczego, chaotyczny system zbyt wysokich po­dat­ków, kosztów pracy i fatalnie zorganizowanych świadczeń społecznych oraz najgorszy w Unii Europejskiej stan aktywności zawodowej Polaków.”Znów nie bardzo wiadomo co jest przyczyną wyzwania a co wyzwaniem.„Powtarzamy zatem po roku. Tylko sil­na dawka wartości konserwatywnych jest w stanie sprostać pierwszemu wyzwaniu.Przyzwoitość nie jest zarezerwowana dla konserwatystów. Ponadto, konserwatyści bywają tak samo obłudni jak „postępowcy” jeśli system im na to pozwoli. System musi być odporny na pokusy nadużycia władzy, a nie „kierować się wartościami”.I tylko sil­na dawka wolności gospodarczej jest właściwą odpowiedzią na drugie.

Wolność jest rzeczywiście rozwiązaniem problemów gospodarczych. Problem polega na tym, że większość ludzi nie chce wolności, a reglamentacja wolności tylko do sfery gospodarczej musi się skończyć napięciami i poluzowaniem bądź rewolucją.

Ale duch konserwatywno-liberalny ożywiał nasze prace programowe nie tylko dlatego, że tak właśnie rozumiemy szczególną potrzebę Polski i Polaków w pierwszych latach XXI wie­ku. Duch ten ożywia bowiem także nasz sposób myślenia o tym, jak w ogóle najlepiej by było urzą­dzić współczesny świat. Wierzymy bowiem w to, że świat najlepszy z możliwych to taki, w któ­rym ład zbiorowy chroniony jest dzięki tradycji rodziny, sile instytucji religijnych i spraw­nej organizacji instytucji politycznych, zaś życie gospodarcze niesie postęp dzięki temu, że rzą­dzi się regułami wolności i konkurencji. I odwrotnie, że świat, w którym niewydolne i poz­ba­wione autorytetu instytucje rozpadają się, a państwo wkracza, aby uregulować szcze­gó­ło­wo życie gospodarcze i dystrybuować grupowe przywileje - to świat zdecydowanie z moż­li­wych najgorszy.

Jeśli przyjąć za prawdę powyższą deklarację, to jakim cudem powstał taki program jak ten!

Z takiego stylu myślenia o polityce polskiej u początków XXI wieku zrodził się projekt do­ku­mentu programowego Platformy Obywatelskiej, przygotowany przez utworzony przez wła­dze partii Zespół Rzeczników. Jego podstawą stał się przygotowany przez ekspertów rok te­mu Plan Rządzenia, który jednak został na nowo przemyślany, skorygowany i dostosowany do nowych politycznych okoliczności. Ale jego polityczne zamiary pozostały tożsame - po ro­ku bowiem do naprawienia zostają nadal te same wady polskiej rzeczywistości. Generalne za­miaryzatem można przyporządkować do czterech wielkich dziedzin.

Pierwsza - to plan naprawy jakości polityki. Obejmuje on przede wszystkim przed­się­wzię­cia, których celem jest likwidacja przywilejów władzy, drastyczne zaostrzenie od­po­wie­dzial­ności ludzi władzy, rozpoczęcie procesu odbudowy wspólnoty politycznej, niszczonej w os­tatnich latach przez bezwzględny prymat egoizmów jednostkowych, partyjnych i so­cjal­nych.Co to jest „egoizm socjalny”? „Egoizm partyjny” to chyba oksymoron.Obejmuje on także zamiar porzucenia szkodliwej ideologii permanentnej „walki z ukła­dem”W permanentnej walce z układem nie byłoby niczego złego, gdyby rzeczywiście była walką z układem. Natomiast eliminowanie części układu, to działanie na rękę reszcie układu…i konfliktowania całych grup społecznych, w przekonaniu o potrzebie wysiłku na rzecz na­rodowej zgody i skupienia sił dla dokonania wielkiej przebudowy Państwa.

Deklaracja ta kryje w obie objawy schizofrenii politycznej. Partie powstają po to, by jednostki mogły realizować swoje egoistyczne interesy. Egoizm jest najsilniejszym motorem działań jednostek. Jeśli go wyłączymy, to mamy stado baranów a nie aktywnych obywateli.

Dziedzina druga - to plan udrożnienia murszejących instytucji politycznych. Osiem z nich uz­naliśmy za priorytetowe: system legislacyjny, wymiar sprawiedliwości, prokuraturę, ad­mi­ni­s­trację rządową (z superpriorytetem administracji skarbowej), budżet państwa, szkolnictwo, po­licję oraz wojsko.Stawianie oświaty w jednym szeregu z legislaturą państwową jest dowodem amatorszczyzny. Legislatura, egzekutywa i judykatura to zupełnie inny poziom analizy niż armia, policja, oświata, administracja…Każda z tych instytucji powinna zostać poddana spójnemu, obliczonemu na kilka lat planowi modernizacyjnemu, który uwzględniałby zwłaszcza współczesne osiąg­nię­cia myśli i praktyki państwowej, w pierwszej mierze w krajach anglosaskich, gdzie osiąga ona dzisiaj bezwzględnie najwyższy poziom na świecie.

Zachwyty nad systemem anglosaskim są charakterystyczne dla tych, którzy znają ten system z wizyt turystycznych i filmów. W życiu ten system bardzo słabo się sprawdza.

Trzecia wielka dziedzina - to plan przekształcenia, w ciągu 4 lat, gospodarki polskiej w jed­ną z najbardziej konkurencyjnych w Unii Europejskiej. Tu mieści się zarówno projekt zmniej­szenia klina podatkowego wraz z przełomowym konceptem podatku liniowego, jak i pro­jekty deregulacji życia gospodarczego i twardego ścinania rozbudowanych kosztów pańs­twa, a także przywrócenia ładu w polityce społecznej państwa, rządzonej dzisiaj cha­o­tycz­ną wypadkową interesów silniejszych raczej niż słabszych grup społecznych.

Szczytny cel, tylko dlaczego poza tą deklaracją nie ma po nim śladu w programie?

Wreszcie dziedzina czwarta - to plan twardej obrony i promocji interesu polskiego na zew­nątrz kraju, w głównej mierze wewnątrz Unii Europejskiej. Wymaga on przyjęcia pos­tu­la­tów solidarności wewnątrz Unii - w wymiarze finansowym i politycznym - oraz wsparcia dla wspól­notowej (a nie międzyrządowej) metody rozwiązywania problemów Unii - jako stałych pryn­cypiów polskiej polityki europejskiej. Po zdarzeniach ostatniego roku naglącym in­te­re­sem Państwa jest także odbudowa prestiżu i autorytetu Polski w społeczności mię­dzy­na­ro­do­wej, w tym zwłaszcza odbudowa zaufania i wspólnoty interesów z ważnym sąsiadem - Re­pub­liką Federalną Niemiec.Unia europejska jest poronionym pomysłem i musi się zawalić jak każde imperium budowane wbrew interesowi mieszkańców, a dla klasy rządzącej. Należy skupić się na jak najniższych kosztach uczestnictwa w tym bałaganie, jak najszybszym pożegnaniu się z nią i znalezieniu sensownej drogi do zjednoczonej Europy. Tyle, że zjednoczonej dla ludzi a nie dla władzy.Ale plan obrony polskiego interesu w Unii Europejskiej do­ty­czy tak­że kwestii jakości rządzenia wewnątrz Polski. Procedury i sposoby działania w więk­szoś­ci urzę­dów rządowych wymagają gruntownej przebudowy, jeśli polityka polska ma w ogó­le mieć strukturalną szansę wywierania wpływu na bieg zdarzeń na europejskiej are­nie.

Administracja rządowa jest problemem. Niemniej analizowanie procedur nie ma sensu. W szczególności, gdy podstawą oceny działania państwa ma być realizowanie zadań a nie zgodność z procedurami. Coś takiego pojawia się w dalszej części omawianego tekstu.

Można generalnie powiedzieć, że kwestia jakości rządzenia stoi w jakiejś mierze w cen­t­rum przedstawionego tu programu. Mamy bowiem wrażenie, że ani opinia publiczna, ani świat polityczny nie docenia tego, jak wiele można by w Polsce zmienić na lepsze, jedynie kon­sekwentnie podnosząc przez kilka lat jakość rządzenia. Polska jest krajem głębokiej nie­zna­jomości współczesnej myśli i światowych doświadczeń w dziedzinie „good governance”. A częs­to zmieniające się rządy, nie przygotowane intelektualnie do wprowadzania no­wo­czes­nych metod rządzenia, bagatelizują ten problem w obliczu codziennego natłoku małej po­li­ty­ki.

„Good governance” pięknie brzmi, ale nie ma większego znaczenia, gdyż najważniejsze rzeczy wykluczające dobre rządzenie zawarte zostały w omawianej pracy. Tak jak już wcześniej pisałem nieznajomości „trójpodziału władzy” nie da się zastąpić odwoływaniem się do współczesnych teorii dobrego rządzenia. Te teorie powstają w czyimś interesie i jeśli nie rozwijają twórczo myśli Karola Monteskiusza, tylko uzasadniają odejście od jego modelu, to trudno to nazwać teorią dobrego rządzenia.

Stawiamy w tej mierze bardzo mocną tezę. Bez wiedzy i woli zaprowadzenia reguł do­bre­go rządzenia w Polsce, żadna władza nie uzyska wymarzonego przez siebie stanu spo­łecz­nej satysfakcji z rządzenia.„Społeczna satysfakcja z rządzenia” nie zależy od standardów rządzenia, tylko od pełnego brzucha i wiary, że jutro będzie lepiej.W Polsce o tę satysfakcję szczególnie trudno. Ale mimo trud­noś­ci - jej osiągnięcie w jakiejś mierze jest możliwe. Wymaga to jednak porzucenia pros­tac­kie­go w polityce punktu widzenia, iż zmienienie nawet gorszych ludzi u władzy na lepszych, bez zmiany mechanizmów rządzenia - przynosi oczekiwane, widoczne rezultaty.

To akurat jest prawdą, tylko co z tego?

 

Zespół Rzeczników przedstawia projekt Programu Platformy Obywatelskiej, aby stał się on podstawą debaty w partii, w środowiskach bliskich Platformie, w kręgach intelektualnych, w me­diach i podczas debat publicznych. Ostateczna jego wersja winna zostać przyjęta przez Kon­gres Programowy Platformy Obywatelskiej, jako najwyższą władzę organizacji.

Ciekawe, czy ktokolwiek dyskutował na temat tego programu…

 

 

 

Warszawa, styczeń 2007

To tyle na pierwszy raz. Dalszy ciąg niewątpliwie nastąpi.

Człowiek myślący i dysortografik. Bardzo niekonwencjonalny. Nie każdy może zrozumieć, co stara się przekazać, choć robi to prostym językiem. UWAGA! Czytanie tego blogu następuje na wyłączną odpowiedzialność czytającego! Jeśli spowodowało frustrację, to nie należy tu wracać. Informacja dla wszystkich zwolenników PO, PiS, SLD, ZSL i innych socjalistów. To, że krytykuję eurosocjalizm, nie powoduje, że staję się zwolennikiem socjalizmu narodowego czy pobożnego. Socjalizm to zło i dlatego go krytykuję. Wojenki między socjalistami z PO i PiS to zabawny folklor, dla mnie bez znaczenia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka