Krzysztof Żydziak Krzysztof Żydziak
246
BLOG

Czy Kongres Nowej Prawicy jest prawicowy?

Krzysztof Żydziak Krzysztof Żydziak Polityka Obserwuj notkę 4
Janusz Korwin-Mikke lubi powtarzać, że jego KNP jest jedyną partią prawicową w Polsce, zaś cała reszta, z PiS-em na czele, to poprzebierane lewactwo (w najlepszym razie bagniste centrum lub bardzo umiarkowana centroprawica). Nie dziwi zatem, że mówi o tym także teraz, gdy PiS planuje wciągnięcie na swoje listy Gowina i - być może - Ziobry, robiąc to właśnie pod hasłem "jednoczenia prawicy". Zaskakuje natomiast, że całkiem sporo osób, których nie sposób uznać za korwinistów, powtarza narrację JKM-a, głosząc, że "jaka tam z tego PiS-u prawica, przecież to socjaliści". Nie chcę wchodzić w dyskusję nad geografią ideową partii prezesa Kaczyńskiego (powiem tylko, że przeciwko tezie o prawicowości PiS-u można wysunąć wiele ciekawszych i rozsądniejszych argumentów niż jakiś wydumany "socjalizm"), napiszę natomiast parę słów na temat absurdu, jakim jest sprowadzanie podziału na lewicę i prawicę do jałowej naparzanki między "socjalistami" a wyznawcami wolnego rynku.
 
Termin "prawica" pochodzi z czasów rewolucji francuskiej. Wówczas, w Zgromadzeniu Narodowym, rewolucjoniści zasiedli na lewo od króla, a obrońcy ancien regime'u na prawo. A gdzie siedzieli fani wolnego rynku? W różnych miejscach, po prawej stronie również, jednak najwięcej było ich wśród umiarkowanych zwolenników rewolucji, a zatem - mówiąc językiem dzisiejszej polityki - na centrolewicy, względnie w centrum. Ówczesna prawica była zaś istną mozaiką, jeśli chodzi o poglądy gospodarcze jej przedstawicieli. Można było na niej spotkać i zwolenników wolności gospodarczej (jednak nie "liberałów", prawica była wroga liberalizmowi), i rzeczników państwowego interwencjonizmu, i obrońców dawnych form gospodarczych, będących reliktami epoki feudalnej (wbrew popularnemu mitowi, Francja w 1789 r. już od dawna feudalna nie była). Co najważniejsze, nikomu nie przychodziło do głowy, by uczynić leseferyzm czy jakąkolwiek inną doktrynę ekonomiczną niewzruszonym dogmatem. Zupełnie inne sprawy znajdowały się wtedy w centrum zainteresowania, dokładnie na odwrót niż w przypadku korwinistów, dla których liczy się przede wszystkim wolny rynek, a cała reszta to mało istotne szczegóły.
 
Wzrost zainteresowania gospodarką nastąpił na prawicy dopiero wraz z rozwojem ruchu socjalistycznego, zwalczającego własność prywatną, a zatem wartość, której konserwatyści zawsze bronili. Bardziej widoczni stali się wówczas prawicowi zwolennicy wolności gospodarczej, jednak i wtedy nie zdobyli oni monopolu na prawicowość. Równie wielu było bowiem rzeczników solidaryzmu społecznego, czyli ludzi, których Korwin niechybnie uznałby za socjalistów - nieważne, że ich program był socjalizmu zaprzeczeniem. W tym miejscu musimy sobie wyjaśnić, że "socjalista" to nie jest ktoś, kto chce zwiększenia "socjalu", tylko ktoś, kto wyznaje socjalizm, czyli ideologię opowiadającą się za zniesieniem prywatnej własności środków produkcji, za ich "uspołecznieniem" (stąd nazwa) i głoszącej program "walki klas". Trudno pomylić go z kimś, kto opowiada się za łagodzeniem konfliktów klasowych, a własność prywatną uznaje za nienaruszalną. No chyba, że jest się korwinistą, wtedy Leona XIII, Piusa XI i szereg XIX-wiecznych polityków, którzy przez większą część kariery walczyli z socjalistami, można spokojnie wrzucić do jednego worka z Marksem, Leninem i Hitlerem.
 
Tyle jeśli chodzi o rys historyczny. Skąd zatem wzięło się przekonanie, że każdy, kto nie jest liberałem gospodarczym, to lewak? Z krajów anglosaskich, zwłaszcza ze Stanów Zjednoczonych, bo już np. w Wielkiej Brytanii Torysi stali się jednoznacznie liberalni dopiero w czasach Thatcher. Wcześniej akceptowali rozdęte do granic absurdu państwo opiekuńcze, choć trzeba przyznać, że hamowali niektóre szkodliwe pomysły lewicy, m. in. przeciwstawiając się nacjonalizacji kolejnych przedsiębiorstw. Jeszcze wcześniej, w XIX w., konserwatywny premier Disraeli kpił z liberalizmu, określając go jako "sklepokrację z bankierem jako przewodniczącym i piwowarem jako wiceprzewodniczącym". Wracając do Ameryki: to właśnie w USA, w epoce New Dealu, przeciwnicy Roosevelta nazwali się Koalicją Konserwatywną. Mieli zresztą rację, sprzeciw wobec interwencji rządu federalnego w gospodarkę jest bowiem jednym z filarów amerykańskiego konserwatyzmu. No właśnie - amerykańskiego. Konserwatyzm, w przeciwieństwie do różnych ideologii, takich jak socjalizm czy liberalizm, nie bawi się w wymyślanie idealnych systemów politycznych i gospodarczych, którymi można i trzeba uszczęśliwiać ludzi w każdym zakątku świata, nawet jeśli tego sobie nie życzą. Konserwatyzm zawsze broni lokalnych tradycji przed tego typu uszczęśliwiaczami. Częścią amerykańskiej tradycji politycznej jest nieufność wobec Waszyngtonu oraz duża autonomia stanów i obywateli, dlatego amerykańscy konserwatyści walczą o to, by rząd federalny był jak najmniejszy i trzymał się jak najdalej od gospodarki. Nie znaczy to jednak, że konserwatyści w innych krajach muszą przyjąć podobny program, bo inaczej zamienią się w lewaków.
 
Odpowiedzmy sobie wreszcie na tytułowe pytanie: tak, Kongres Nowej Prawicy jest partią prawicową, choć nie do końca, to raczej centroprawica. Możemy natomiast z całą pewnością uznać, że KNP nie jest partią konserwatywną. Korwinizm jest bowiem ideologią, w dodatku mocno utopijną, i - jak każda ideologia - na pierwszym miejscu stawia zgodność wszystkiego ze swoimi dogmatami. Nieważne czy coś działa czy nie działa, nieważne czy jakieś rozwiązanie, które sprawdziło się w Szwecji, w Chinach, w USA czy w jakimś innym kraju, będzie równie dobrze funkcjonować u nas, ważne jest tylko to, by było poprawne ideologicznie. Dla konserwatysty takie rozumowanie jest nie do przyjęcia. Polski konserwatysta również powinien mieć wolnościowe poglądy (bo tradycja naszego kraju jest wolnościowa), ale niekoniecznie w skrajnej, zideologizowanej, oderwanej od rzeczywistości formie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka