Krzysztof Żydziak Krzysztof Żydziak
402
BLOG

Bolszewizm podatkowy i "konserwatywny liberalizm"

Krzysztof Żydziak Krzysztof Żydziak Polityka Obserwuj notkę 25

 Prof. Jerzy Żyżyński napisał dziś felieton, w którym krytykuje poglądy ekonomiczne Janusza Korwin-Mikkego, szczególnie ostro wypowiadając się na temat jego pomysłów na reformę (a raczej na rewolucję) podatkową. Przyznam, że rzadko zgadzam się z poglądami pana profesora, jednak tym razem miał prawie całkowitą rację. "Prawie", bo JKM posuwa się znacznie dalej niż sugeruje to prof. Żyżyński i nie ogranicza się jedynie do poparcia dla przerzucenia obciążeń fiskalnych z dochodów na majątek. Pisze również (w felietonie "Jeszcze o podatkach", opublikowanym na blogu JKM 17 sierpnia 2009 r.) jak miałoby to wyglądać w szczegółach. I dopiero tutaj zaczyna się robić ciekawie. Co takiego proponuje Korwin? Oddajmy mu głos:

"Podatek taki miałby trzy ważne cechy:
1)Byłby niski – ok.1‰
2)Pełniłby „socjalistyczną” funkcję propagandową („bogaci jednak płacą więcej”)
3)Wartość nieruchomości byłaby ustalana przez samego właściciela! Sankcja za niską wycenę: przy ew. wywłaszczaniu (wariant konserwatywny) płaciłoby się tyle, ile wycenił właściciel –plus np. 40%; uniknęłoby się więc koszmarnych sporów o wartośćnieruchomości przy przymusowym wykupie (...). W wariancie liberalnym (zastosowanym przez Napoleona I Buonaparte): każdy może przyjść, rzucić na stół wartość nieruchomości plus te 40% -i zostać jej właścicielem. To niesłychanie dyscyplinuje właścicieli…"
 
Przyznam szczerze, że nie wiem czy JKM kiedykolwiek wycofał się z tych pomysłów. Jeśli tak, to można mu to zapomnieć i uznać, że miał gorszy dzień. Jeśli nie, to powinno być to przestrogą dla każdego, kto zamierza głosować na JKM w jakichkolwiek istotnych wyborach, zwłaszcza dla osób o poglądach wolnorynkowych. Jakie byłyby bowiem konsekwencje wprowadzenia takiego systemu, szczególnie w wariancie, który Korwin nazywa "liberalnym"? Ano takie, że prawo własności stałoby się fikcją. Jeśli podatnik zadeklarowałby niską wartość swojej nieruchomości, to musiałby liczyć się z tym, że ktoś (państwo, sąsiad, firma potrzebująca akurat działki pod inwestycję, itp.) przyjdzie i pod przymusem pozbawi go domu, wykupując go za bezcen (ewentualnie za bezcen plus 40%, ale nie zmienia to faktu, że przymusowy wykup jest czymś co trudno usprawiedliwić i jeśli powinien być w ogóle stosowany, to tylko przez odpowiednie władze i tylko w sytuacjach wyjątkowych, skrajnych, zaś robienie z niego reguły oznacza faktyczne zniesienie prywatnej własności). Jeśli natomiast podatnik, chcąc chronić się przed wywłaszczeniem, zadeklaruje wysoką, "zaporową" wartość swojego majątku, to państwo przywali mu "domiar", który może go zrujnować. Co proszę, podatek ma być niski, promilowy? Po pierwsze, promil od drogiej nieruchomości może okazać się całkiem sporą kwotą, trudną do udźwignięcia dla wielu obywateli. Po drugie, gdy w USA wprowadzano federalny podatek dochodowy, to też miał być on bardzo niski, w dodatku mieli go płacić tylko najbogatsi. W krótkim czasie stał się jednak obowiązkowy dla wszystkich, zaś jego górna stawka urosła do niebotycznych rozmiarów, znacznie przekraczających 50%. Jeśli więc ktoś myśli, że państwo, w razie potrzeby (wojny lub kryzysu rujnującego finanse publiczne), nie zwiększy "korwinistycznego" podatku od nieruchomości, to powinien pomyśleć raz jeszcze.
 
Janusz Korwin-Mikke określa swój światopogląd mianem "konserwatywnego liberalizmu". Określenie to jest oczywiście oksymoronem. Można być liberałem przeciwnym demokracji i obyczajowej szurii spod znaku nowej lewicy, można być konserwatystą popierającym wolny rynek, ale - wbrew temu, co twierdzi JKM - nie można być liberałem i konserwatystą jednocześnie, ponieważ liberalizm i konserwatyzm są ze sobą sprzeczne na poziomie fundamentów. JKM uważa się właśnie za liberała i konserwatystę zarazem, mam jednak wątpliwości czy jest którymkolwiek z nich. Z pewnością nie jest tym drugim, bo pomysły w stylu "wypalmy wszystko do gołej ziemi i na gruzach zbudujmy nowy wspaniały świat" można określić dowolnie, ale nie jako konserwatywne. Wątpię też czy można określić korwinizm jako liberalny. Wystarczy wspomnieć, że dla amerykańskich libertarian, do których JKM jest niekiedy, nie wiedzieć czemu, porównywany, podatek od nieruchomości jest zwykłym złodziejstwem i opowiadają się oni za jego zniesieniem. A gdyby ktoś przedstawił im wizję powiązania tego podatku z instytucją przymusowych wywłaszczeń, to uznaliby to pewnie za komunizm. I słusznie, bo to co JKM nazwał w przytoczonym cytacie wariantem "konserwatywnym" śmierdzi podatkowym bolszewizmem, zaś to co określił jako wariant "liberalny", to podatkowy bolszewizm zaprawiony dużą dawką darwinizmu społecznego. Być może możliwego do pogodzenia z liberalizmem, ale bardzo dalekiego od konserwatyzmu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka