Wiadomo, że Gostek o Napuchniętym Ego (oraz równie napuchniętej fizjonomii) odniósł u sowieciarzy niebywały sukces. To było wiadomo zanim pojechał - trąbiły o tym platfusiarskie media. Nie wiadomo jedynie było na czym ten sukces miałby konkretnie polegać. Ale od czegóż są wybitni interpretatorzy i yntelektualyści? Jeszcze za Napuchniętym nie zatrzasnęły się drzwi na Kremlu a już się posypały interpretacje: Na przykład Genialna Picera stwierdziła, że działania Gostka nie mają na celu sprowadzanie jakiegoś wraku ale wykazanie fałszywości oskarżeń pisiorów, którzy zarzucają platfusiarzom bezczynność! No i co? Jaka bezczynność? Czynił starania? Czynił! Załatwiono (odmownie)? Załatwiono! No to się , pisiory, odwalcie! Nieco inaczej naświetlili temat medialni cyngle w ślinoTOK-u. Ci stwierdzili, że przywiezienie wraku do kraju byłoby spełnieniem życzeń pisiorów a to jest ostatnia rzecz jaką powinna zajmować się ekipa Dotkniętego Geniuszem Trampkarza. Generalnie zostawienie wraku w Smoleńsku to już, z racji zrobienia na złość pisiorom, sukces (choć optymalnym rozwiązaniem byłoby, według cyngli, jego przetopienie).
Nie odezwał się jeszcze niezwykle kompetentny w stosunkach z sowieciarzami Cieciu. Swego czasu gdy sowieciarscy sołdaci obrabowali zwłoki poległych w Smoleńsku przepraszał, niezwykle profesjonalnie, w ich ojczystym języku!
Można podejrzewać, że najwyższej klasy platfusiarscy eksperci uznają odpowiedź kremlowskich kagiebistów za propozycję otwarcia kolejnego etapu we wzajemnych stosunkach. [patrz tekst tytułowy].
* Tekst w języku rosyjskim stanowi streszczenie dyplomatycznej odpowiedzi sowieciarzy na prośby Gostka o Napuchniętym Ego . Sowieciarze zaproponowali przejście na kolejny, bardziej intymny, poziom stosunków między platfusiarzami a stroną sowieciarską (pierwszy poziom przypięczętowały dość powierzchowne POcałunki i uściski Putinokia i Donaldinha w Smoleńsku).
