Zagłosuję na Pana Andrzeja Dudę w najbliższch wyborach.
Chociaż po miesiącu intensywnej kampanii wyborczej widać już coraz bardziej ewidentnie, że kandydat PiS zmierza w prostym kierunku do PORAŻKI.
Dwa tygodnie temu tygodnik "WSIECI" i szereg zwolenników tzw. obozu niepodległościowego podniecał się, że pamiętna konwencja Andrzeja Dudy z początku lutego to był "NOKAUT".
Wbrew jednak temu życzeniowemu myśleniu sondaże prezydenckie niemal nie drgnęły: Komorowski wciąż ma +/- 50%, zaś Duda +/- 25%.
Świadczy to o tym, że w/w konwencja - poza lekkim wahnięciem - nie stanowiła jakiegokolwiek impulsu zmian w poparciu społecznym.
Kolejny okres kampanii A. Dudy miał zaś - w moim odczuciu - charakter absolutnie błędny, by nie rzecz SZOKUJĄCY: otóż kandydat PiS zaczął żenujące wręcz naśladowanie Kazimierza Marcinkiewicza i Aleksandra Kwaśniewskiego. Czarę goryczy przelał we mnie szczególności lans kandydata PiS na nartach (ala Marcinkiewicz). Takie podejście świadczy o kompletnej ignorancji sztabu wyborczego kandydata.
W chwili obecnej znajdujemy się w sytuacji PRZEŁOMOWEJ dla Polski:
- w ubiegłym roku Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę,
- władza w Polsce w sposób ostentacyjny sfałszowała wybory samorządowe.
W tym stanie rzeczy zaproponowany przez kandydata PiS sposób prowadzenia kampanii - nawet przy pomocnym wykorzystaniu najlepszych wzorców amerykańskich - jest SKRAJNIE IDIOTYCZNY: nie te czasy, nie ten klimat.
Dzisiaj wybory wygrywa się na silnych i błyskotliwych kampaniach emocjonalnych. Donald Tusk o tym doskonale wiedział i ciągle był numerem 1.
Uważam, że podjąć realną walkę z mającym poparcie wszystkich mediów i elit Komorowskim Andrzej Duda MUSI bezwzględnie zaryzykować BRUTALNĄ i AGRESYWNĄ kampanię bazującą na EMOCJACH, odwołujących się w szczególności do Smoleńska, postawy Komorowskiego w obliczu tego wydarzenia oraz jego ówczesnego stosunku do władz rosyjskich.
Od roku WIATR HISTORII wieje na rzecz obozu niepodległościowego: agresja Rosji na Ukrainę, ankesja Krymu, zestrzelenie przez Rosjan samolotu nad Ukrainą - wszystko to zweryfikowało jednoznacznie tezy stawiane przez nieżyjącego Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a jednocześnie absolutnie skompromitowało obóz Komorowskiego. W tej sytuacji nie wykorzystanie przez PiS do bólu tego NIEPOWTARZALNEGO i HISTORYCZNEGO splotu zdarzeń jest co najmniej ZBRODNIĄ.
Bez MORALNEJ DELEGITYMIZACJI Prezydentury Bronisława Komorowskiego, Andrzej Duda - nawet przy wydaniu gigantycznych środków finansowych, przejechania tysięcy kilomotrów Dudabusem, czy organizacji setek "amerykańskich" konwencji (których przekaz i tak jest przez media niwelowany) - tych wyborów NIE MA SZANS wygrać.
Kto jak kto, ale prezes PiS Jarosław Kaczyński powinien być tego świadomy w obliczu przebiegu kampanii prezydenckiej z 2010 r. - jego ówczesne "miękkie" podejście do sprawy Smoleńska i rozliczenia rządząch za to wydarzenie przyniosło mu porażkę.
PS.
O dziwo blisko mojego poglądu jest piszący na portalu WPolityce.pl Pan Robert Mazurek.
C.D.N.
Inne tematy w dziale Polityka