Jednak dalej pozostał Pan w ocenach bezkompromisowy.
WW: Dlaczego bezkompromisowy? Będąc w czynnej w polityce, a i teraz obserwując z dystansu, widzę wiele pozytywnych stron w pewnych inicjatywach PSL, a nawet w PO oraz w wielu środowiskach społecznych. To że w PiS widzę albo skrajną hipokryzję, albo zwykłe oszustwo, albo nieczyste interesy dalekie od realizacji Interesu narodowego, widocznie wiele widziałem i dość dobrze ich poznałem. Nie mam złudzeń, w przeciwieństwie do wielu ex-narodowców, a dziś neofitów smoleńskiego szaleństwa i fasadowej konfrontacji z PO opartej o trzecio- i czwartorzędne kwestie.
Partie ogłosiły listy wyborcze i trwa kampania. Nie słychać, żeby Pan wybierał się do Sejmu przyszłej kadencji?
WW: Nie będę kandydować. Nie ma dziś, jak powiedziałem, żadnej nadziei na zmianę patologicznej sytuacji politycznej, w której realnie liczą się tylko dwa obozy: zawistnych i zakompleksionych oszustów otoczonych przez stado "krejzoli" oraz cynicznych cwaniaków popieranych przez większościową ciemnotę. I nieważne, ilu księży popiera jeden lub drugi obóz. Tylko rozbicie obu może w przyszłości stworzyć warunki do odbudowy formacji narodowej.
Rozmawiał już Pan w taki sposób męski sposób z dawnymi kolegami z LPR, którzy dziś zaangażowali się lub startują z PiS lub PJN? "Wiele pozytywnych stron w pewnych inicjatywach w PO" to chyba zbyt ryzykowne słowa w dzisiejszej silnie spolaryzowanej opinii publicznej?
WW: PJN to z tego co pamiętam konkurencja dla PiS? A zatem to inicjatywa, która w pełni wpisuje się w moje stanowisko. Przynajmniej jest to pewna próba rozsadzenia PiS, choć może nieudolna i skromna, ale zawsze warta wsparcia. Podobnie inicjatywa Marka Jurka, Nowa Prawica Korwina, itp. Wszystkie te inicjatywy są jak najbardziej pozytywne i godne wsparcia. Najlepiej gdyby doszło do jakiejś konsolidacji, wówczas szanse byłyby bez wątpienia większe. A co do zaangażowania niektórych kolegów w PiS, to o ile jest ono motywowane czysto pragmatycznie w stylu: "wybiję się tam, bo łatwiej, a potem jak będzie okazja, to też łatwiej z wewnątrz będzie demontować", albo: "jestem tam, bo trzeba jakoś przeczekać ciężkie czasy, ale jak już PiS się zacznie sypać, to ja w tym dopomogę" - to oczywiście nie widzę nic przeciw. Narodowcy muszą przetrwać ten niekorzystny okres albo angażując się na rzecz jednej z inicjatyw konsolidacyjnych, albo wewnątrz PiS szykować kolejną rewoltę. Każda z tych dróg prowadzi do celu.
całość na www.prawy.pl i www.konserwatyzm.pl