Lubię stare mury. Czuję sie w ich cieniu bezpiecznie. To pewnie jakiś atawizm, ale to jest obojętne. Ważne jest to, że je lubię. Od dzieciństwa.
Myślę, że wzięło się to stąd, iż na wakacjach bywałem- jak się okazało po niewczasie - o wiele za rzadko, w takiej niewielkiej wsi w Galicji w tarnowskim. Mieszkałem w stareńkim domu Dziadków. Miał ze 200 lat, bo na belce stropowej była wydłubana data. Na pewno było to 17...Niestety nie pamiętam który to był dokładnie rok. Budynki gospodarcze były juz leciwe, ale na pewno już z początku XX wieku. Więc młode.
Pamiętam, że gdy Dziadziu wchodził do chałupy- nie nazywano tego domem- to musiał mocno sie zginać. Mimo swoich lat był mężczyzną postawnym i barczystym. Więc gdy wchodził do tej swojej chałupy to zawsze miałem wrażenie, że zawadzi głową albo barkami o futrynę drziwi. Po prostu w czasie tych prawie 200 lat budynek powoli osiadał. Ot wszystko.
Z kolei obora która miała już murowane ściany, ale musiała stać w tym samym miejscu od początku istnienia chałupy, ponieważ jej klepisko było z pół metra poniżej poziomu ziemi. To się okazywało dopiero wóczas, gdy wybierało sie gnój. Jakżeż ja nie znosiłem tego wybierania! Nie dość, że to nie był praca a orka, to jeszcze ten amoniak unoszący sie w powietrzu dawał mi się ostro we znaki. Ile ja bym teraz dał za to, aby móc cofnąć sie w czasie do tej roboty!
A po drugiej stronie drogi, zwykłej wiejskiej drogi utwardzanej od czasu do czasu jakimś tłuczniem, stała a właściwie juz pochylała sie ku upadkowi stara chałupa. Poszycie dachu dziurawe, okna a właściwie otwory okienne ziejące pustką. Jak oczodoły. Resztki komina. Trochę bałem sie tam wchodzić wiec tylko raz zaglądnąłem. Poza tym Dziadkowie przykazali, że nie wolno tam chodzić; bo to nie naszae. I wystarczyło.
Co po tym zostało? Wspomnienia. Bo domy sa tylko nowoczesne, doga asfaltowa. Studni na lekarstwo. Takoż krowy, konia, kury czy gęsi.
I to ma być wieś???? Stara ponad 500 letnia wieś?
A teraz gdy czytam i widzę te tysiącletnie zabudownia chłopskie w Chinach, myślę sobie, że ci Chińczycy mieli i mają jednak mądrzejszą filozofię życia. W Ich filozofii nie mieści się bowiem pojęcie panta rei.- wszystko płynie. W chińskiej filozofi postrzegania wszystkiego wokół; wszystko stoi. Nakłada się na siebie. Tam nie buduje się nowego- tam naprawia się stare, modernizuje, stawia obok. Zmarli nie odchodzą, a są wśród żywych. Bogowie odpowiedzialni za dom żyją w nim od zawsze.
To jest inna cywilizacja. Mająca własne od tysiącleci prawa.
I dlatego śmieszy mnie NASZE eurpejskie mniemanie, że możemy Ich czegoś uczyć. Że Oni są durni i nie rozumieją UNIWERSALNYCH praw.
Wiecie Państwo dlaczego można mówić o tym, że Oni są durni?
Ano dlatego, że jeszcze nie przepędzili ze swojej Ojczyzny tych "białych diabłów" na cztery wiatry.
P.S. Linki do moich plików MP3 na You Tube:
