Marek Wilczur Marek Wilczur
209
BLOG

Pastowany dla niepoznaki kaban

Marek Wilczur Marek Wilczur Polityka Obserwuj notkę 0

 Błazen, przywódca dewiantów i zaćpanej hołoty, był uprzejmy zakomunikować miastu i światu, że Jarosław Kaczyński nie zawahał się wysłać swego brata na śmierć w Smoleńsku.
Z tytułu bliżej przytoczonych przymiotów i proweniencji rzeczonego błazna, nie odniosę się do kuriozalnej, nawet jak na niego, figury retorycznej, boć zero zerem pozostanie na wieki wieków amen.
Ciekawi mnie jeno, co na to imć Seremet, któremu w ten oto sposób wrzucono sporej wielkości kamień do prokuratorskiego ogródka.
Trzeba się zastanowić, skąd Palikot wiedział, że Lech Kaczyński udawał się na pewną śmierć, skoro o taki niecny zamysł oskarża jego brata.
Jedyny wniosek jaki mi się nasuwa, to przeświadczenie, że wyciekła wiedza z otoczenia premiera Tuska, bo nie wierzę, żeby Palikot o zamachu dowiedział się ze źródeł zbliżonych do jego sprawców.
Zawsze wiedziałem, że pewnego dnia komuś się po freudowsku wyrwie słowo prawdy o katastrofie smoleńskiej, a skoro takową wiedzę posiada nawet peryferyjny byt polskiej sceny politycznej w osobie Palikota, to jesteśmy już bardzo blisko tej chwili.
Nie żartuję.
Piszę na serio.
Problem jest w tym, że polskim organom ścigania nie jest na rękę wyjaśnienie smoleńskiej tragedii, bowiem daje po temu wyraziste sygnały.

Proszę Mej Szacownej Frekwencji Czytelniczej.

Bardzo niedawno wyciekła informacja, iż telefon prezydenta Lecha Kaczyńskiego był używany w pięć minut po domniemanym czasie upadku samolotu i następnego dnia również.
Nie chce mi się wierzyć, że prokurator Seremet sam był wpadł na pomysł pominięcia najistotniejszego szczegółu sprawy i skoncentrował się wyłącznie na zawartości informacji, które mogły paść łupem obcych służb specjalnych.
Do dziś nie ma klarownej choćby próby wytłumaczenia, jakim cudem w szóstej minucie dramatu ktoś odnajduje aparat i z niego korzysta, bo nigdzie nie doczytałem, by włamanie do poczty nastąpiło inną drogą, niż z prezydenckiego telefonu.

Myślę sobie, że zasłużyliśmy na ściemy fundowane przez aparat władzy Tuska i jego kolesiów, bo na to pozwalamy.
Każdego dnia.
Przyzwoleniem na półprawdy i ewidentne oszustwa.
Przyzwoleniem na plucie nam w twarz przez niezrównoważonych Palikotów i Niesiołowskich.
Przyzwoleniem na fałszowanie stenogramów sejmowych, zgodę na promocję miernot typu Muchy i Grabarczyka, na funkcjonowanie w polityce ludzi pokroju Szejnfelda, umoczonego po pachy w aferze hazardowej.
Przyzwoleniem na trwanie w polityce niemal całego składu Nocnej Zmiany.
Przyzwoleniem na standardy Sawickiej i Karnowskiego.
Zgodą na wejście do Sejmu tych, którzy boją się krzyża, bo Boga, to chyba nie.
Zgodą na na chlew i gnój, jako naturalne środowisko świń z miotu, którego naczelny świniopas jest pastowanym dla niepoznaki kabanem ze stada, z którym długie lata chłeptał z tego samego koryta...



subiektywnie nieobiektywny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka