wilfrid wilfrid
38
BLOG

Żyjemy w bandyckim kraju (o śledztwach i umorzeniach)

wilfrid wilfrid Polityka Obserwuj notkę 8

Żyjemy w bandyckim kraju. Nie z tego powodu że się nam bandyci panoszą na ulicach. Nie dlatego, że trup się gęsto ściele. Ani też z tego powodu że nikt nie jest w stanie z tym sobie poradzić.
Żyjemy w bandyckim kraju z zupełnie innego powodu. Dużo poważniejszego. Jest ono bandyckie bo prawo w nim jest bandyckie a organy mające ścigać bandytów też zachowują się po bandycku. To taka, może przesadzona, konkluzja po artykule pani Ewy Siedleckiej „Ziobro triumfuje. Niesłusznie”.
Ja rozumiem, że środowisko Gazety już widziało Zbigniewa Ziobrę, a z nim cała IV RP przykładnie przytwierdzone gwoździami do krzyży za wszelkie zbrodnie i teraz nie może sobie poradzić z frustracją gdy zapadają kolejne decyzje kończące śledztwa w sprawie „zbrodni PiS” bez decyzji o kierowaniu ich do sądów.
Choć „Gazeta” od zawsze twardo, szczególnie gdy dotyczyło to ludzi bliskich jej ideowo albo bliskich jej środowisku, stała na stanowisku iż, póki nie zapadnie prawomocny wyrok sądu, nikogo nie można nazywać winnym, dla Ziobry, dla Kaczyńskiego i pewnie dla jeszcze kilku podobnych zbrodniarzy czyni, zapewne chlubny, wyjątek.
Wedle pani Siedleckiej ta decyzja, którą podjęła prokuratura w sprawie podsłuchów to nie żaden dowód na to, iż w IV RP było wszystko w porządku. Wręcz przeciwnie. To dowód wielkiej porażki naszego państwa. Ciekawe tylko którego? III RP, czy może IVRP a może tej złośliwie sugerowanej RP III,5? Pisze pani Ewa Siedlecka tak:
„Prokuratura nie podała jednak, że nadużyć nie było, ale że "nie znaleziono dowodów na złamanie prawa i obowiązujących reguł postępowania".
Słowem (choć tu autorka przemilczała dwie trzecie uzasadnienia bo zapewne jej nie pasowały) wedle naszego prawa możliwe SA nadużycia, które nie są łamaniem prawa! Szkoda, że tego nie rozwinęła bo pewnie wielu Polaków chętnie by ponadużywało w granicach prawa (jakoś tak Haszkiem mi zajechało).
Ponadto pani dziennikarka stwierdza : „To żadne zaskoczenie. Bo prawo mamy takie, że nie da się udowodnić, co w sprawie podsłuchów jest nadużyciem.”. Szkoda pani Ewo, że prokurator nie wiedział tyle co pani w sprawie podsłuchów. Nie marnowałby swego czasu ani pieniędzy podatników na jałowe, syzyfowe wręcz zajęcie. Myślę, że wtedy zwróciłby się z pismem o jakąś wykładnię tego, co jest, a co nie jest nadużyciem w rzeczonej materii. Najlepiej do „Gazety Wyborczej”. Ja nawet podpowiem najoczywistszą odpowiedź. Z nadużyciem mamy do czynienia wówczas, gdy zarzut postawiony w śledztwie dotyczy polityków PiS. Wszak samo bycie takim Ziobrą to ewidentne nadużycie.
Oczywiście to, że prawo mamy do niczego to tragedia. Ale, jak się okazuje na podstawie twierdzeń pani Siedleckiej, nie jedyna. Że mamy, to co mamy wynika z tego że: „Sprzyja temu niejasne prawo, które można naciągać, brak zewnętrznej kontroli i to, że prokuratura, która ma nadużycia ścigać, sama jest zainteresowana w tym, żeby podsłuchy można było stosować jak najszerzej i bez ceregieli. W dodatku wśród funkcjonariuszy obowiązuje zasada wyższości "dobra służby" nad dobrem publicznym.”
Jednym słowem jakaś szemrana mafia trzyma nas w garści robiąc sobie z nami co zechce. Prokuratorzy, sędziowie, funkcjonariusze służb. Do tego trzymający sztamę, zblatowani i gotowi razem iść teraz (i zawsze?) w zaparte.
I jak wówczas, jak pyta pani Siedlecka  „ bez zeznań funkcjonariuszy udowodnić, że służby i prokuratorzy, którzy podsłuchiwali Kaczmarka czy Leppera, świadomie ukryli przed sądem, do kogo należy podsłuchiwany numer? Albo że podsłuchiwanie było nieuzasadnione?”
No właśnie, tu panie autorka dotknęła sedna sprawy. Sprawy, którą rozpisała na wiele epizodów:
- „dotyczyła podsłuchiwania m.in. dziennikarzy, wicepremiera Andrzeja Leppera i szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. Polecenie ich podsłuchiwania miał wydać Ziobro. A zgodę na podsłuch służby - wedle zawiadomienia - miały wyłudzić od sądu na osoby o rzekomo nieustalonej tożsamości”
- „sprawy z doniesienia Wiesława Walendziaka, współpracownika Ryszarda Krauzego, który poskarżył się na podsłuchiwanie jego i pracowników Prokomu.”
-„nadużycia nie było w przechowywaniu tych materiałów, choć nie ma w nich informacji o przestępstwie. Bo to szef ABW arbitralnie decyduje, które materiały mogą być np. "istotne dla bezpieczeństwa państwa". I mogą być to materiały dotyczące nie przestępstw, ale np. życia intymnego.”
I tak dalej, i tak dalej.
Ale, jak, pewnie przez nieuwagę, zaznaczyła pani Siedlecka, takie rzeczy trzeba UDOWODNIĆ!
Wiem, że w „Wyborczej” dziennikarze mają lekkie pióra. Czasem tak lekkie, że śmigają nie przejmując się zbytnio tym, co dzieje się w rzeczywistości. Pewnie ciągle żyją w przekonaniu, że to oni KREUJĄ RZECZYWISTOŚĆ a nie są jej częścią. I chyba tylko z tego powodu jakoś tak owej lekkości brakuje i pani Siedleckiej i całej reszcie „Gazetowej” awangardy by z pokorą przyjąć owe decyzje, które jakoś do „rzeczywistości” „Gazety” nie do końca pasują.
Łatwiej jest wiec krzyczeć dalej „winny” i doszukiwać się wspólników a to w prawie a to w prokuratorach a to w sędziach (oni też dobrzy! Wydają zgody jakimś tajemniczym NN!). Bo chyba jednak nie jest w stanie w głowach całego towarzystwa z „Czerskiej” choćby na chwilę zagościć myśl, że te wszystkie „zbrodnie IVRP” nie zostały potwierdzone z najzupełniej oczywistego powodu. Nie podpowiem go redaktorom bo za myślenie to oni biorą pieniądze.
Pewnie i za myślenie, że jak napiszą iż Ziobro jest winny to tak będzie i w rzeczywistości. Takie czarowanie, zaklinanie…
http://wyborcza.pl/1,75968,6903349,Ziobro_triumfuje__Nieslusznie.html
wilfrid
O mnie wilfrid

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka