wilfrid wilfrid
51
BLOG

Funkcja zagnieżdżona... w Gierku (walka rządu z kryzysem)

wilfrid wilfrid Polityka Obserwuj notkę 1

 

Właśnie kombinowałem nad potrzebnym mi algorytmem, który miałem zapisać (używając kilku alternatywnych implikacji) w postaci funkcji zagnieżdżonej gdy, chcąc zrobić sobie przerwę, natknąłem się na mało efektowną ale dość istotną wiadomość. Dotyczyła ona cichego sięgania po kolejne rezerwy państwowe by sprawiać wrażenie, że jest świetnie a obecna ekipa nad wszystkim panuje.
Chodzi o projekt zmniejszenia o 75% wielkości sum, które miałyby trafić do Fundusz Rezerwy Demograficznej. To zasób, którego celem jest gromadzenie środków, mających służyć uzupełnieniu kwoty globalnej przeznaczonej na wypłaty emerytur o sumę brakującą w zasobach ZUS. Ja wiem, że zaprzysięgli libertarianie i paru ślepych a zakochanych powie, że trudno, że z próżnego nie da się i tym podobne. Ale wiem też, że kiedyś jakoś się tym nie przejmowano a „dziś” jest konsekwencją kiedyś. Smutną i bolesną konsekwencją tego, że „kiedyś” oddzielono „grubą kreską” bardzo selektywnie i tylko tam, gdzie to pasowało niektórym. Głownie zasłużonym dla PRL-u. W każdym razie ci co, jak twierdzą niektórzy „godnie żyli” w PRL, mają prawo żyć nawet jeszcze godniej w III RP i tłumaczenie im, że ich pieniądze rózni ludzie honoru przeputali już dawno w związku z czym trzeba teraz zbierać butelki i pozaglądać do śmietników a nie wyciągać łapy po nie swoje, nie ma racji bytu. Tak więc wyjaśniliśmy sobie, że ów Fundusz, bandycki i socjalistyczny jak cholera zapewne, być musi. Chyba, że w zamian znajdzie się jakiś odważny i niedoinwestowanym emerytom zapewni najpierw „godną śmierć” a później jakiś skromny „państwowy” pogrzebik. Taniej wyjdzie.
Ale wracając do owych zakusów. Są one groźne, bo demografii nagle nie zmienimy. Nie nakażemy, jak swego czasu Bóg „Idźcie i rozmnażajcie się!” bo jakoś tak posłuchu takiego jak on nie ma nawet Władysław Bartoszewski, Jerzy Owsiak ani Lech Wałęsa.  A skoro tak, to trzeba kaskę odkładać i nie ma zmiłuj.
Ale nasza obecna ekipa, choć, jak popatrzeć na nią to trzech na czterech jej członków, raczej prezentują nordycki typ urody, jakaś taka śródziemnomorska w sferze koncepcyjnej. Z sławetnym zaklęciem „manana” co się na nasze tłumaczy „byle do … a jakoś będzie”. Tak więc nie jest ważne, że gotujemy kompletny zawał systemu emerytalnego. Ważne, że ZAPEWNE nastąpi on z pewnym opóźnieniem i pierwej pozwoli zrealizować obecnej ekipie założone cele. Trzeba zaznaczyć, że cele POLITYCZNE. Bo przecież nie gospodarcze.
Gospodarcze są bowiem takie, że jak który minister wstanie rano i co powie to od razu to staje się celem. Tak więc mamy teraz taką zbieżność:
- właśnie zamierzamy wyprzedać w procesie prywatyzacji większość „rodzynków” co nam w skarbie państwa pozostały. Wyprzedać, bo kryzys i kasa potrzebna!
- właśnie mamy zamiar zmniejszyć z 40% do 10% tę część kasy z prywatyzacji, która ma być obowiązkowo z każdej prywatyzacji przelewana do opisanego wyżej funduszu.
A to wszystko tak niby bez związku. I jeszcze jakoś tak w czasie, w którym rozsądny człowiek precjoza stara się chować na czarną godzinę.
Gdzieś natknąłem się na wypowiedź premiera, że gotów on sprzedawać majątek skarbu państwa choćby i handlarzom bronią. I od razu pytam komu jeszcze.  Owo „choćby” zabrzmiało z punktu widzenia ewentualnych kupców podobnej konduity bardzo zachęcająco. Po prostu maksymalnie otwarci gospodarczo się stajemy. Żadne tam protekcjonizmy, merkantylizmy czy inne idiotyzmy!
Tytuł przyszedł mi do głowy gdy starałem się pojąć na czym swą, jak to się chętnie nazywa udając fachowca, „filozofię rządzenia” opiera obecna ekipa. Celowo staram się używać wzniosłego języka by nie poddać się pokusie by nazwać to tak, jak to naprawdę wygląda. A wygląda na potajemne wyciąganie z bieliźniarki pieniędzy odłożonych przez babcię na sfinansowanie jej pogrzebu. Mieliśmy skok na pieniądz wydumany teraz mamy na pieniadz, którego nie ma. I, dzięki łapce naszych obecnych specjalistów, zapewne już nigdy nie będzie. I nie będzie też niczego, co bedzie wtedy można spieniężyć w celach ratunkowych. Bo za to, co jeszcze ma jakąś wartośc teraz nasz przyszły Prezydent kupuje sobie zadowolenie ludu. Zostawiając jakąś drobnicę zwaną optymistycznie "300 spółkami Sarbu Państwa" przez zadowolonego z siebie Chlebowskiego.
Proponuję więc rozwiązanie jedyne możliwe i jedyne, które do obecnej „filozofii rządzenia” pasuje. Wydrukujmy sobie trochę forsy! Co nam szkodzi? Wszak więcej bilonu i papieru to chyba lepiej! Nawet wiem, kto powinien być w niedalekiej przyszłości na najwyższym nominale! Oczywiście ojciec chrzestny obecnej „filozofii gospodarczej” rządu, towarzysz Edward Gierek. On tez miał jaja i nie przejmował się tym, co nastąpi manana! Bo i po co?!
A o co chodzi w tytule? Właśnie o to nieszczęsne „manana” które można „zaimplikować” by brzmiało bardziej fachowo, profesjonalnie i mądrze: „Jeżeli… to….”
A „jeżeli nie” to co????????
wilfrid
O mnie wilfrid

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka