Anonimowi właśnie potwierdzili moją opinię o nich, którą wyraziłem we wpisie pt. "Anonimowi - wrogowie wolności słowa". Ofiarą ich ataku padła Electronic Frontier Foundation, jedna z najbardziej zasłużonych organizacji działających na rzecz wolności internetu.
EFF od 20 lat broni wolności obywatelskich w świecie elektronicznym. Electronic Frontier Foundation to zawodnik wagi ciężkiej. Ta pozarządowa międzynarodowa organizacja z siedzibą w USA pozwała do sądu AT&T oraz Narodową Agencję Bezpieczeństwa (NSA) zarzucając im stosowanie nielegalnych podsłuchów i nielegalne przechwytywanie e-maili.
Ostatnio na oficjalnym koncie EFF na Twitterze pojawił się wpis, w którym przedstawiciele organizacji skrytykowali ataki przeprowadzane na Visę i MasterCard stwierdzając, że nie można bronić wolności jednych, zamykając drugich. "EFF nie zgadza się na cyberataki, czy to przeciwko MasterCard czy przeciwko Wikileaks". W odpowiedzi pod wpisem pojawiło się pytanie "Chcesz być następny, mądralo?", podpisane przez osobę podającą się za jednego z Anonimowych. Niedługo potem serwery EFF doświadczyły godzinnego ataku, w wyniku którego witryna organizacji stała się niedostępna.
Wydarzenie to potwierdza, że Anonimowi nie są grupą broniącą wolności, a grupą, która stara się wolność ograniczyć. Atakując witrynę Sarah Palin uznali, że nie ma ona prawa korzystać z wolności wypowiedzi i krytykować Wikileaks. Atak na EFF pokazuje, że Anonimowi są coraz bardziej zadufani w sobie. Z obrony Wikileaks przeszli do obrony samych siebie. Ostatnim atakiem dowodzą, że dali sobie prawo do cenzurowania coraz większej liczby wypowiedzi. W swoim własnym mniemaniu stali się świętością, stawiając się na pozycji otoczonego kultem autorytarnego władcy,
Biorąc pod uwagę fakt, że ruch Anonimowych powstał niedawno, można stwierdzić, że wyjątkowo szybko się zdegenerował.