witoldrepetowicz witoldrepetowicz
181
BLOG

Kryzys polityczny w Rumunii?

witoldrepetowicz witoldrepetowicz Polityka Obserwuj notkę 6

Wczoraj odbyła się druga tura wyborów prezydenckich w Rumunii. Po zamknięciu lokali według exit polls zwyciężył kandydat socjaldemokratów Mircea Geoana, popierany przez większość pozostałych partii politycznych - m.in. Partię Liberalną i UDMR (mniejszość węgierska). Jego przewaga nad urzędującym prezydentem, kandydatem Partii Demokratycznej wynosiła jednak zaledwie 1,4 % co nie pozwalało uznać wybory za rozstrzygnięte. Nie powstrzymało to jednak obu kandydatów przed ogłoszeniem swojego zwyciestwa. Tymczasem rano role się odwróciły i według oficjalnych wyników z 95 % komisji Basescu ma 1 % przewagę. To nadal nie przesądza wyniku, przesądza jednak to tym, iż ktokolwiek nie zostanie ogłoszony zwyciężcą przez komisję wyborczą, to jego przewaga będzie minimalna. Tymczasem kampania wyborcza w Rumunii była bardzo ostra, a w tle był zarówno kryzys ekonomiczny (który w Rumunii jest naprawdę odczuwalny) oraz polityczny. Po wyborach w listopadzie ub. r. Partia Demokratyczna Basescu i Partia Socjaldemokratyczna Geoana uzyskały niemal rowne poparcie, PSD zreszta o 0,5 % więcej ale PD o 1 deputowanego więcej i to PD otrzymała od prezydenta misję tworzenia rządu. Rząd powstał w koalicji z PSD z Partią Liberalną jako główną siłą opozycyjną (warto wspomnieć iż wcześniej PD tworzyła rząd z Partią Liberalną a koalicja rozpadła się gdy PL dokonała nieudanego impeachmentu Basescu). 

Koalicja PD - PSD również nie przetrwała długo - w październiku PSD wycofała się z koalicji i rząd upadł. Obecnie premier Emil Boc jest tylko pełniącym obowiązki premiera, a partie popierające rywala Basescu mają zdecydowaną większość w parlamencie. Zresztą już jesienią doszło do kolejnego poważnego spięcia między prezydentem i parlamentem, gdy Basescu przeforsował referendum w sprawie ograniczenia liczby deputowanych. Większość parlamentarna była przeciw, ale referendum - które odbyło się równolegle z I turą wyborów wygrał Basescu.

Raczej jest mała szansa by przegrany sięgnła po telefon i zadzwonił do rywala z gratulacjami. Jeżeli zwycięzca okaże się Basescu to będzie miał na karku rywala kwestionującego wybór, większość parlamentarną przeciwko sobie, kryzys gabinetowy i last but not least kryzys gospodarczy. A warto pamiętać że demokracja rumuńska przez ostatnie 20 lat miała wiele zakrętów. 20 lat temu Rumunia jako jedyna w bloku wschodnim przeszła z komunizmu do demokracji drogą krwawej rewolucji. Ostatni dyktator komunistyczny Nicolae Causescu został zamordowany w pokazowym procesie przez swoich politycznych konkurentów w partii komunistycznej, co wyniosło na fotel prezydencki innego komunistycznego aparatczyka Iona Iliescu. Iliescu rządził do 2004 r. z przerwa na lata 1996 - 2000. Ten pierwszy okres: 1989 - 1996 trudno nazwać demokracją, z masowymi protestami demokratów pacyfikowanymi przez najazdy górników na Bukareszt (sprowadzanymi specjalnie w tym celu przez Iliescu). Dopiero prezydentura Constantinescu przyniosła Rumunii demokratyzację stosunków politycznych. W 2004 r. wybory wygrał Basescu i już wkrótce miał na karku wrogów gdy zaczął rozbijać korupcyjne układy przeżerające koalicyjnych liberałów. Efekt -próba impeachmentu. Do tego należy dodać problem etniczny w Rumunii (silną mniejszość węgierską i silną partię rumuńskich nacjonalistów wrogich Węgrom) oraz problem mołdawski (w Mołdawii również jest kryzys polityczny a wspierani przez Moskwę komuniści oskarżają Rumunię o inspirowanie opozycji która teraz przejęła władzę i dąży do integracji europejskiej - tej integracji na pewno nie bedzie służyć kryzys polityczny w Rumunii).

Czy zatem Rumunię czeka poważny kryzys polityczny? Chyba tak.

Liczy się dla mnie przede wszystkim człowiek, jednostka, która ma prawo do wolności dopóty dopóki nie narusza wolności drugiego człowieka.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka