witoldrepetowicz witoldrepetowicz
82
BLOG

Druga niewiadoma wyborów na Ukrainie

witoldrepetowicz witoldrepetowicz Polityka Obserwuj notkę 3

Emocje związane z obecnymi wyborami prezydenckimi na Ukrainie zdają się pomijać pewien bardzo istotny fakt – Ukraina nie jest republiką prezydencką, a Prezydent nie posiadający większości w Radzie Najwyższej może okazać się bezradny.

Ukraiński rząd, który od 2006 r. przejął znaczna część uprawnień, które wcześniej przysługiwały prezydentowi, jest powoływany przez Radę Najwyższą. Ostatnie wybory do Rady Najwyższej odbyły się we wrześniu 2007 r. i teoretycznie następne powinny się odbyć w 2011 r. Piszę „powinny” bo może dojść do wyborów przedterminowych i niektórzy już się do nich szykują.

Obecnie premierem Ukrainy jest Julia Tymoszenko i jeśli zostanie prezydentem to będzie musiała z tej funkcji zrezygnować. Natomiast jeśli prezydentem zostanie Janukowycz to będzie mu trudno cokolwiek zrobić z fantem o nazwie: premier Julia Tymoszenko. Problem bowiem polega na tym, iż premiera może odwołać tylko parlament i to tylko bezwzględną większością 226 głosów. Prezydent odwołać premiera nie może, nie może go również zaproponować Radzie Najwyższej bez wniosku większości parlamentarnej 226 głosów. A prezydencki kandydat na premiera zostaje nim nie po nominacji, lecz dopiero po wyborze.

Wybory w 2007 r. wygrała Partia Regionów Janukowycza. Gdyby dzisiaj były wybory tez by je wygrała. I co z tego? Nic. Bo na Ukrainie jak już napisałem nie ma tradycji powierzania misji tworzenia nowego rządu partii, która wygrała wybory. A Partia Regionów nie jest w stanie stworzyć większości parlamentarnej. Nawet jeśli by przejęła wszystkich deputowanych poza Blokiem Julii Tymoszenko i Naszą Ukrainą-Ludową Samoobroną Juszczenki to Janukowyczowi wciąż będzie brakować jednego głosu do odwołania Tymoszenki. Ale Juszczenko już się szykuje do przedterminowych wyborów parlamentarnych. Obecnie rząd tworzy koalicja Bloku Julii Tymoszenki (153 deputowanych), Naszej Ukrainy-Ludowej Samoobrony  (71 deputowanych) oraz Bloku Lytwyna (20 deputowanych). Razem 244 deputowanych. Ale jeśli Juszczenko wesprze wniosek o wotum nieufności jaki forsować będzie Partia Regionów (jeśli Tymoszenko sama nie będzie musiała zrezygnować ze względu na objęcie stanowiska prezydenta) to rząd zostanie odwołany. Jednak koalicja Partii Regionów z Naszą Ukrainą jest wykluczona.

Wtedy pozostają wybory. Jeśli prezydentem zostałby Janukowycz to do czasu powołania nowego premiera urząd ten będzie piastować Tymoszenko, bo o ile się nie mylę to mimo wotum nieufności, brak możliwości wyboru nowego premiera zostawi ją na tej funkcji jako p.o. Natomiast jeśli prezydentem zostanie Tymoszenko, a Juszczenko postanowi doprowadzić do przedterminowych wyborów blokując wybór nowego premiera (co jest prawie pewne) to raczej wątpliwe jest by Tymoszenko mogła powołać premiera w porozumieniu z Janukowyczem (chyba, że powołałaby jego a to raczej wykluczone). Pozostaną więc znów wybory. Tylko kto wtedy będzie premierem? Przyznam się, że nie znam na tyle konstytucji Ukrainy, by stwierdzić czy możliwe jest, iż w takiej sytuacji Julia Tymoszenko zostanie i premierem i prezydentem.

A co zmienią nowe wybory? Partia Regionów ma stały elektorat, to owe 35 % zebrane przez Janukowycza w pierwszej turze wyborów. I tego wyniku nie poprawi znacząco. Drugie miejsce w wyborach zajmie Blok Julii Tymoszenko. W poprzednich wyborach zdobyła 30 % głosów, a w I turze prezydenckich sama Julia Tymoszenko zdobyła o 5 % mniej. To jaki wynik BJuTy uzyskać mógłby teraz zależy tez od tego czy swoją partię stworzy Tihipko (nawiasem mówiąc z powyższych rozważań wynika że oferowanie premierostwa Tihipce przez Tymoszenko lub Janukowycza to takie gruszki na wierzbie zważywszy na brak większości parlamentarnej). Stworzenie swoich bloków zapowiedzieli Jaceniuk i przedwcześnie żywcem pogrzebany Juszczenko. Ustępującemu prezydentowi 6 % uzyskane w wyborach prezydenckich i wciąż bardzo silne poparcie w Zachodniej Ukrainie gwarantuje wejście do parlamentu. A zważywszy jak bardzo będzie on podzielony to gwarantuje to udział w grze.

Jedno jest pewne – Ukrainę tak czy owak czeka kolejny kryzys polityczny.

Liczy się dla mnie przede wszystkim człowiek, jednostka, która ma prawo do wolności dopóty dopóki nie narusza wolności drugiego człowieka.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka