Warto by komentujący wyniki wyborów na Ukrainie odrzucili swoje przedwyborcze kalki i uproszczenia polegające na roztaczaniu wizji totalnej katastrofy pomaranczowej rewolucji i totalnego skrętu Ukrainy na Wschód. Gdy czytam kometarze mówiące o tym, ze Ukraina odrzuciła opcję europejską i tworzone na tej totalnej bzdurze karkołomne analizy to zaczynam się zastanawiac nad jakością wiedzy polskich i europejskich analityków czy raczej pożal się Boże analityków.
Wyniki wyborów oznaczają że Janukowycz będzie prezydentem. Tak, takie sa reguły demokracji i choć może dziwić wzrost frekwencji w drugiej turze o 7 % w Donbasie, to wszystko wskazuje na to, że Tymoszenko uzna porażkę. Właśnie - porażkę, bo o klęsce to już nawet Janukowycz i jego ekipa nie mówi. Tak mówi jedynie Moskwa, ale jej pomysły że to oznacza zwrot Ukrainy na Wschod, odrzucenie demokracji, integracji europejskiej, wszystkiego co "pomarańczowe" to czysta socjotechnika i wishful thinking, które kupić moga jedynie osoby mało zorientowane. Ot , jakieś dziennikarzyny europejskie które musza zarobić na wierszówkę i błysnąć "analizą".
Jest rzeczą oczywistą że Rosja nie zdoła sobie podporzadkować Ukrainy. Bo Ukraińcy wcale Rosji nie wybrali i nie odrzucili Europy.Wręcz przeciwnie - wybory pokazały ogromny podział narodu i determinację tej jej połowy która przegrała.Ale reguły demokracji polegają na tym że wygrywa kandydat, natomiast nie na tym że ten kandydat może mieć gdzieś 45 % ktora głosowala na konkurentke i jescze 5 % nastepnych ktora skreslila obu kandydatów. Jesli Janukowycz dokona takiej proby to skończy marniej niż zaczął. Bo początek ma marny - większość daleko poniżej oczekiwań i poniżej prognoz przedwyborczych dających mu dwucyfrową przewagę. Do tego - o czym wiele osób zapomina - Tymoszenko nadal jest premierem i mimo wezwan Janukowycza do jej dymisji coraz wiecej osob watpi czy to nastapi. Prezydent bowiem nie ma mocy pozbawienia premiera jego stanowiska, mozliwe to jest wylacznie poprzez stworzenie wiekszosci parlamentarnej i to bezwzglednej i do tego nie tyle zdolnej do odwolania ale tez do powolania nowego premiera. Coraz bardziej prawdopodobne sa wiec wybory parlamentarne a tu zwyciezca nie bierze wszystkiego. Wlasnie dlatego prawdopodobnie Tymoszenko uzna wybor Janukowycza bo to ja wzmocni w rozgrywce o utrzymanie fotela premiera i w ewentualnych nowych wyborach parlamentarnych. Po których może pozostac premierem a to bedzie dla Janukowycza koszmar.
Janukowycz niczego nie wezmie "za morde". Będzie miał podzielony kraj, niezwykle silną opozycję, brak stabilnej większości w Radzie Najwyższej, a do tego oligarchów donieckich z jednej strony, oddech Putina z drugiej i nienawidzącą go połowę Ukrainy z trzeciej strony.
I choć Kuczma zapowiedział że "wszystko wróci" to myślę że to pobożne życzenia. Głowy nastęnych Gongadzych nie będą znajdowane gdzieś nie wiadomo gdzie panie Kuczma!