Trzecia tura wyborów prawdopodobnie będzie i nie będzie. Chodzi o to, ze rolę "trzeciej tury" prawdopodobnie odegrają wybory parlamentarne.
Julia Tymoszenko zapowiedziała, iż nie uznaje wyników wyborów. I choć wydaje mi się że można mieć pewne watpliwości co do niektórych zdarzeń (np. 7 % wzrost frekwencji w Donbasie) to nie mam watpliwości że Janukowycz zostanie zaprzysiężony na prezydenta. I myślę że Tymoszenko ma również pełną tego świadomość. W zapowiedzi batalii sądowej o "trzecia turę" chodzi o co innego - o fotel premiera i wybory parlamentarne.
Największym koszmarem Janukowycza jest pozostawanie Tymoszenko (z tak dużym mandatem społecznym) na stanowisku premiera. Ale jedyna droga ku obaleniu Tymoszenko z tego stanowiska wiedzie przez egzotyczną koalicję regionałów z komunistami, łytwynowcami i juszczenkowcami. Juszczenko poniekąd już wsparł Janukowycza w RN przed drugą turą doprawadzajac do odwołania Łucenki czy tez zmian w prawie wyborczym. Ale czym innym jest wsparcie w głosowaniu a czym innym koalicja. I to jeszcze z udziałem komunistów Symonenki. Niemniej wydaje się że regionały są do tego stopnia zdeterminowani obalić Tymoszenkę z funkcji premiera, że urząd ten chcą oddać bliskiemu współpracownikowi .... Juszczenki - Jurijowi Jecharunowowi.
Taka perspektywa jest oczywiście dla Julii Tymoszenko skrajnie niekorzystna. Dlatego zapewne awantura z wynikami wyborczymi ma według planu Tymoszenki załatwić dwie kwestie: zmusić Janukowycza (w ramach kompromisu) do zgody na nowe wybory parlamentarne (jako "trzecią turę") oraz jeszcze mocniej spolaryzowac scenę polityczną. Zagonienie Juszczenki i "nusowców" w objęcia Janukowycza umożliwi Tymoszence zaprezentowanie ekipy ustęujacego prezydenta jako sprzedawczyków sprawy ukraińskiej i pomarańczowej rewolucji, którzy dla stanowisk wspierają znienawidzonego przez nacjonalistyczny elektorat Juszczenki Janukowycza.