Coraz więcej przesłanek świadczy, że MON ponosi odpowiedzialność za wypadek samolotu z prezydentem.
Cytat za onet.pl nt. lotu do stolicy Gruzji w 2008 roku:
Szef MON dodał, że następnego dnia spotkał się z pilotem samolotu prezydenckiego kpt. Grzegorzem Pietruczukiem. - Był w kryzysie psychicznym po tym co przeżył. Zagwarantowałem mu bezpieczeństwo, powiedziałem mu że włos z głowy mu nie spadnie i nagrodziłem go za przestrzeganie przepisów i stosowania się do procedur - powiedział Klich.
Jeśli to jest prawdą, że jeden z naszych najlepszych pilotów, dzień po rzekomej słownej utarczce z prezydentem był w kryzysie psychicznych to w jakim stanie psychicznym jest nasza cała armia?? Jak nasi żołnierze zachowają się na misjach, gdy rzeczywiście będzie im grozić poważne niebezpieczestwo.
Jeśli Pan wiedział o tak złym stanie psychicznym pilotów prezydenta i nic nie zrobił, powinno sie Panu postawić zarzut narażenia pasażerów samolotu na utratę życia!
Wychodzi na to, że albo nasza armia jest w rozsypce i niezdolna nawet do wykonywania pokojowych misji, albo Pan kłamie (w co jako patriota wolałbym wierzyć).
PS. Skoro samoloty jakimi latał prezydent były sprawne to dlaczego w roku największego kryzysu stać nas na szybką ich wymianę (nawet gdy wciąż jeden z nich jest remontowany)?