Trzy płytki VCD w tekturowej okładce kosztowały pięć złotych. „Popioły”, film Andrzeja Wajdy z 1965 roku. Nabyłem, bo przez te czterdzieści dwa lata, cudem jakimś, nigdy filmu tego nie obejrzałem. „Krzyżacy”, „Pan Wołodyjowski”, „Potop” lecą w telewizji regularnie. „Popioły” jakoś nie. Dlaczego?
Obdarte, smętne szeregi śpiewają „Mazurek Dąbrowskiego”. Zdrada francuskich dowódców.. Polscy wojacy tłumiący wyzwoleńcze powstanie i wyrzynający podstępnie czarnoskórych, Francji służących, żołnierzy na San Domingo. Rzeź Saragossy, mordowanie i gwałcenie zakonnic, rozgromienie obrońców Samosierry, mnóstwo trupów, ruin, kalek... Szaleństwo i beznadzieja zastygające na koniec w mroźnej, rosyjskiej przestrzeni.
Ot, i odpowiedź na pytanie, dlaczego ta akurat polska „superprodukcja” jest tak mało znana i popularna. „Prawda w oczy kole”. Milej trawić sienkiewiczowskie bajędy, „Polacy - złote ptacy”, w Afganistanie pomagają dzieciom i czekają na występ Dody-Elektrody.
Najnowszy film Andrzeja Wajdy nazywa się „Katyń”. Na rozkaz Ministra Obrony Narodowej obejrzeli go wszyscy żołnierze. Przez kinowe sale przepuści się też pewnie większość dzieci i młodzieży. Trwa wielka i oficjalna „akademia ku czci”... Coś mi tu jednak nie gra. Podobnie, jak wtedy, gdy o Katyniu oficjalnie nakazywało się kłamać lub nie wspominać w ogóle.
...W ciszy dźwięczy
Pokoleń drwiący śmiech
I złom przeżera rdza
Lecz znów wieńce
I znów oddają cześć
Od nowa farsa trwa...
Karel Kryll „Piosenka Nieznanego Żołnierza”
Nakazy, zakazy, milczenie, kłamstwa, fanfary. Wystrzały z dział, defilady, pomniki. Polityczne gierki, kupczenie każdą świętością...Chyba jednak nie zakłócają spokoju. Szczególnie tym z nas, którzy już „obrócili się” w popiół. |
|