Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
3900
BLOG

Podpisuję się – i witam w klubie!

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 69

Podpisuję się pod Deklaracją Łódzką – bez ironii, bez zastrzeżeń i bez drugiego dna. Też uważam, że w życiu publicznym należy unikać mowy nienawiści i mowy wykluczania. Wydaje mi się, że sam – mimo częstego używania ironii, szyderstwa i ostrej krytyki – tak skrajnych metod, jak te wymienione w Deklaracji Łódzkiej, nie mogę sobie zarzucić: nie życzyłem nigdy nikomu publicznie (ani nawet prywatnie) rychłej śmierci, nie wmawiałem choroby psychicznej (choć tu nie jestem absolutnie pewny, bo pewne wstydliwe przypadłości natury intelektualnej chyba raz czy dwa sugerowałem) i nie powiedziałem „Jaka wizyta taki zamach” – co akurat wydaje mi się mało nienawistnym stwierdzeniem, ale nie będę się upierał. Tak czy inaczej, ani w słowie ani w uczynku  nie popełniłem raczej grzechów wymienionych w Deklaracji Łódzkiej (a w myśli – to już inna sprawa, myśli jak wiadomo są wolne) – więc tym łatwiej przychodzi mi podpisać się obiema rękami, nawet jeśli jest to niewygodne.

Rzecz jasna, można dyskutować nad tym, czy konkretne przykłady podane w Deklaracji Łódzkiej, dziwnie pokrywające się z opiniami wyrażanymi przez polityków lub zwolenników PO, są jedynymi lub nawet najbardziej reprezentatywnymi przypadkami mowy nienawiści i wykluczania; czy np. przypisywanie swym oponentom popełnienia „zbrodni w sensie potocznym” nie jest również mową nienawiści, czy fakt przypisywania innym nienawiści jest sam w sobie przejawem mowy nienawiści i czy jest rzeczywiście tak, że PO składa się z grubiańskich nienawistników i wykluczaczy, zaś PiS rekrutuje się głównie z wrażliwych absolwentek kursów dla dziewczynek z dobrych domów tudzież śpiewającej w chórach parafialnych młodzieży męskiej. Niech będzie, że tak. Nie o tym bowiem niniejszy wpis.

Niezależnie od konkretnych typów wypowiedzi, jakie – słusznie –  Deklaracja Łódzka chciałaby wyeliminować z polskiego życia publicznego, uwagę chciałbym zwrócić na aspekt jeszcze ważniejszy, a mianowicie na pewne absolutne novum w polskim politycznym dyskursie. Słowa, jakimi posługuje się PiS w swej Deklaracji: „język nienawiści i wykluczenia”, przypisywane były dotychczas wyłącznie polskiej lewicy, i to niekoniecznie liberalnej proweniencji, i wiązane były przez jej oponentów z diaboliczną „polityczną poprawnością” (PP), traktowaną przez polską prawicę (w tym także kręgi generalnie popierające PiS) jako zamach na wartości tradycyjne, wolność i konserwatywną obyczajowość. W publicystyce tytułów takich jak Gazeta Polska, Najwyższy Czas, strona opinii redakcyjnych Rzeczpospolitej (z wyjątkiem jednego czy dwóch Kolegów) czy w eseistyce Faktu, PP przedstawiana jest jako lewacki zamach na tradycję i wartości, a taki oto pomysł, by o gejach nie mówić „pedały”, na Cyganów mówić „Romowie” a kobiet na siłę nie zapędzać do garów, przyjmowany był z rechotem przechodzącym w rżenie. Ileż to wymuszonego zazwyczaj śmiechu, pokracznej ironii, szyderstwa subtelnego jak radziecki traktor – wyrazili za wierszówkę publicyści Ziemkiewicz, Wildstein czy Sakiewicz wypowiadając się o PP?

Jednym z najwyrazistszych przejawów owego PP miał być sam fakt posługiwania się pewnymi słowami, takimi jak np, „homofobia” (która, jak wiadomo, nie istnieje, w przeciwieństwie do zdrowej odrazy do zboczeń), mizoginizm (które wymyśliły oszalałe feministki, pragnące odmienić naturalne role społeczne i rodzinne) i – tak jest – „mowa nienawiści i wykluczania”, które to słowa znamionować mają nową cenzurę, inżynierię społeczną, i Zamach na Wszystko Co Nam Drogie.

I oto ciekaw jestem niezmiernie (poprawka: ciekaw jestem tylko trochę, ale tak jakoś mi się powiedziało), czy ten sam rechot przywita teraz inicjatywę PiS – partii, która o ile wiem, po raz pierwszy sięgnęła po „język języka nienawiści”. Fakt, że dyskurs będący dotychczas domeną lewicy został zaadoptowany także przez prawicę w osobie jej awangardy i ostoi, jaką jest PiS, czyli że zbitka „język nienawiści i wykluczania” stała się niejako ekumeniczna więc nienaznaczająca nikogo stygmatem postępowości i PP, traktuję jako pozytywny, nawet jeśli wymuszony względami pragmatyczno-politycznymi. Z językiem nienawiści i wykluczania należy walczyć – choć oczywiście nie środkami prawnymi, nie przy pomocy zakazów i kar, ale przy pomocy krytyki, potępienia i spontanicznego samo-ograniczania się. Zaś fakt, że oto PiS przystępuje do KPP (Klubu Politycznej Poprawności) jest jedną z lepszych wiadomości w tych ostatnich marnych tygodniach.

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka