Weźmy takiego praprzodka, dzikusa chodzącego za potrzebą za stodołę, albo jeszcze wcześniej, kiedy stodół nie posiadano, może od tego, który koło wynalazł. Przyjmijmy, że to koło to początek cywilizacji, no i ogień jeszcze. Ktoś później wynalazł stół, krzesła, sztućce, chusteczki złożone w łabądka itd. Wraz z tymi wynalzakami - np. sztućcami - wzrastała kultura szeroko pojęta, prawda? To jest, mam na myśli, że z dwóch troglodytów, rzucających się na surowego mamuta albo sobie do gradeł, wyrośli dżentemeni, wolno, nie mlaskając przeżuwający kąski kotleta sojowego.
Kultura, kultura zachowania, wiedza, rozwój, cywilizacja - to dobra pożywka dla etyki i uczuć wyższych, odróżniania dobra od zła, rozwoju ku lepszemu - tak przynajmniej można by domniemywać.
Więc dlaczego?, w którym miejscu rozwoju cywilizacyjnego, co powoduje, że moralność zaczęła ujemnie korelować z cywilizacją ? ba! cywilizacja zaczela sprzyjać upadkowi moralnemu. Ukojenia dla duszy możemy szukać wśród “dzikusów” - [Apocalypto]
Tylko w ostatnim tygodniu, dwoje maleńkich dzieci zostało skatowanych przez rodziców.
Okrutne, ale, czy można się dziwić skoro nauka, medycyna, rządy, państwa, oświeceni intelektualiści, postęp rozumieją jako skuteczne zabicie dziecka w łonie matki? prawo wyboru?
Czy jest jakaś różnica w zabiciu dziecka łyżeczką, ssawką, skalpelem ws główką o podłogę? Czy jedyną różnicą jest coś co można przedstawić scenką - jedzenie łapskami brudnymi siorbiąc i ciamkając a sztućcami srebrnymi nie garbiąc się przy stole?
/Basia/