Wpisz Wpisz
34
BLOG

GW na tropie niewolnictwa - karramba

Wpisz Wpisz Polityka Obserwuj notkę 0
Scena1 - dwóch reporterów GW P i M buja się na mięciutkich fotelach przy swoich sterylnych biurkach ze szkła i stali. Znudzeni strzelają ze spinaczy do nowiutkich bezprzewodowych myszek komputerowych w klimatyzowanym salonie [20 m2 na osobę]. Jeden ze spinaczy odbił się o obudowę komuputera i rykoszetem trafił w lewą dziurkę od nosa Nadredaktora Adama Michnika [nie spoko, nie był to żywy Michnik, a tylko jego zdjęcie wiszące nad drzwiami]. Reporterom tętno skoczyło do 300, łapczywie chwytali powietrze wszystkimi otworami ciała. Przerażeni swoją niechcącą zuchwałością, musieli natychmiast wyjść z pokoju, nie mogli spojrzeć nadredaktorowi w oczy, które, dali by sobie paznokcie obciać, nabrały srogiego wyrazu a palce serdeczny przyjął pozycję pionową.

Scena2 - zaopatrzeni w ukrytą kamerę odebrali delegację z kadr i ruszyli pokutnie na ulicę, duszne gorące zakurzone miasto.
Pomyślieli, że jeżeli coś złowią, jakiś temat, i w końcu coś napiszą, odpokutują swoje przewinienie [spinaczgejt], zbeszczeszczenie wizeruku szefa i wrócą, wtulą się w wygodne miekkie fotele i będzie jak dawniej.

P pieścił delikatnie swoją ukrytą kamerę- kryptonim wędka. Marzył o grubej rybie, artykule do Dużego Formatu.

Scena3 - smażalnia gdzieś nad bałtykiem - 5ty dzień dorsz na zmianę z flądrą. M wziął głęboki oddech nosem - czujesz ten jod? nad morzem jest dużo jodu. - Jodusrodu, warknął P - ryby tylko czuję, ale zaraz coś jeszcze...nieokreślony zapach podrażnił jedną z komórek węchowych P,poszli tym tropem.

Scena4 - zamiast zapachu zaczał dobiegać do ich uszu halas. Zaciekawieni zatkali dziurki od nosa i chłonęli nieznane dzwięki.Upał, pył, zgrzyt pił. Cztery budynki w lesie pod Stegną ukończone w połowie. Na placu uwija się 32 Chińczyków.M i P stanęli jak wryci, poczuli się jak na innej planecie. Jak to? pył w miejscu pracy? piły - do tej pory piłę oglądali i używali w grze komputerowej z dużą ilością krwi tryskającej, ewentualnie film Piła . Wiedzieli, że Piła służy do zabijania, olaleczania. Byli pewni, że dzieje się tu jakaś zbrodnia. I ci Chinczycy....dzakuza? niee..to w Japonii.
Stali tak na środku placu. Zobaczyć chinczyka i powstający dom, to jak zobaczyć krasnoludki przy pracy. Ludzie w to nie uwierzą, że domy tzreba budować z bloczkow, cementu, że pył, hałas..nieeee, padną z wrażenia.
Aby nie wzbudzić podejrzeń, ukryli kamerę jeszcze bardziej niż na początku i przedstawili się jako potencjalni inwestorzy zainteresowani siłą roboczą. Po chwili wiedzieli już, że będzie ich to kosztowć 800 dol. na miesiąc za pracownika, ale można się potargować. Ludzie z Chin przyjadą w ciągu miesiąca.
Oni chcą pracować jak najwięcej - wyjaśnia "tłumacz". - Wy musicie tylko dać im spanie i jedzenie. Ryż, mięso, kapusta, oni sobie ugotują sami. I żeby była woda mineralna na budowie albo choć przegotowana.

Ryż, mięso, kapusta - fuj...skrzywili się. kapusta śmierdzi przecież. Odegnali śmierdzące myśli o kapuście i drążyli temat dalej.

Scena5 - hotel robotniczy. Obleśny cieć otwiera pokoje chiczyków i wprowadza do środka dzielnych reporterów z GW. Znowu coś śmierdzi. Spocony cieć wyjaśnia, że smażli sobie kitajce podpłomyki i używają jakiś wstrętnych przypraw, które tak właśnie śmierdzą.

Podsumowanie:
Luksusowe apartamentowce na Mierzei Wiślanej stawiają Chińczycy, którym pośrednicy zabierają trzy czwarte zarobku. Budowlańcy są pod stałą kontrolą agentów bezpieki, nigdzie nie wychodzą, jedzą tylko na budowie, śpią w pokoikach po 2 metry kw. na głowę... Gdy reporterzy ''Gazety Wyborczej" zainteresowali się nimi - po prostu znikli.

Że znikli to może być dowód, że to jednak nie chinczycy a krasnoludki były.
P włożył rękę do kieszeni po chusteczkę aby wytrzeć pot z czoła. Zamiast chusteczki wyciągnął kalkulator z naklejką mejd in czajna, sięgnął jeszcze raz i był tam kwitek z działu płac z jego nazwiskiem. Coś mu się nie zgadzało, pensja brutto od tej na rękę sporo się rożnila.

oooo...aaaa...załkał P i M ....padli na kolana, jak to zwykle z niewolnikami, żywym towarem pracy bywa. Ktoś im zabiera trzy czwarte zarobków!!!! Jakis drań US i ZUS!!!! Nu pagadi! zawyli doksiężyca.
Na pocieszenie doszli do wniosku, że i tak nie zasługują na tę 1/4. Na koniec wytknęli języki niewidzilnym Chinczykom i wrócili do swoich klimatyzowanych 20 m2 w redakcji.

Niewielka część jest cytatem
Filmiki z supertajnej ukrytej kamery są tu
http://wyborcza.pl/1,75248,5282360,Chinski_zywy_towar.html

Wpisz
O mnie Wpisz

Nowa strona Wpisza na www.wpisz24.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka