Witold Repetowicz Witold Repetowicz
534
BLOG

Biżi gerila!

Witold Repetowicz Witold Repetowicz Polityka Obserwuj notkę 2

 Dzisiaj uwaga światowych mediów koncentruje się na amerykańskim uderzeniu na pozycje IS w Syrii i w relacjach tych, już tradycyjnie, najmniej jest o Kurdach. Tymczasem to oni odgrywają tu kluczową rolę czy tego chcą inni aktorzy czy tez nie.

Wczoraj pisałem o grze Turcji i zabiegach Rosji więc nie będę się powtarzał. Napisze tylko w skrócie – Rosja teraz będzie się burzyć, że nie było rezolucji w RB NZ ale ma jeden problem, jej lokalni sojusznicy tj. Assad i Iran nie pośpieszyli z krytyką USA. Ona później będzie, na zasadzie że niby ok ale jednak nie bo intencje złe i realizacja też zła itd. itp. Ale póki co Syria pośpieszyła z zapewnieniem, że została poinformowana o nalotach przez USA. To oświadczenie jest Assadowi i Iranowi potrzebne by zachować twarz. Assad i Iran są bowiem zadowoleni że bomby walą w IS, więc nie będą przeszkadzać i muszą jakoś to wyjaśnić swoim zwolennikom. Ale Rosja ma nieco inne interesy w regionie (tak jak pisałem wczoraj – tym interesem jest chaos i to żeby Obama negocjował z Rosją wsparcie – a tu Obama dokonał rzadkiej rzeczy i pokazał jaja) więc będzie dymić. Póki USA będą to ignorować nie ma to jednak żadnego znaczenia.
Co do Turcji to znalazła się w fatalnej sytuacji. Całą misterną grę mająca doprowadzić do likwidacji rządów PKK w Rożawie szlag trafił, ponadto jeśli Turcja będzie kontynuować wspieranie ISIL i Nusry (na pozycje Nusry w Aleppo też spadły bomby) to znajdzie się w stanie wojny proxy z USA, co będzie dość interesujące i w końcu może doprowadzić do tego że USA straci cierpliwość do takiego „sojusznika”. Warto przy okazji wspomnieć, że przyjazne stosunki Ankary i Erbilu już szlag trafił. Władze irackiego Kurdystanu właśnie ujawniły, że Turcja dawała im gwarancje bezpieczeństwa, zapewniając, że pomoże w przypadku ataku ISIL na Erbil. Dlatego pierwszym krajem, który Erbil wezwał na pomoc, gdy hordy kalifa ruszyły w sierpniu na kurdyjską stolicę, była właśnie Turcja. Turcja odmówiła, pomógł Iran i USA. Kurdowie tego już nigdy nie zapomną i choć handel będzie dalej trwał to jednocześnie KDP Barzaniego zaczęła z większa sympatią patrzeć się na YPG/PKK. A „gerila” (tak tez YPG/PKK i inne ich klony są nazywane przez resztę Kurdów) zyskała ogromną sławę bohaterów wśród Kurdów dzięki swoim ostatnim działaniom przeciw bandytom IS.
Teraz będzie ona jeszcze większa. USA prawdopodobnie chciały odpuścić Kobane, by nie drażnić Turków. Cyniczne i dość obrzydliwe ale shit happens. Gorzej że byłoby to też głupie. Dobrze, że trafili nie tylko na wielkich „fajterów” ale i na niezłych strategów. Wszystko wskazuje bowiem na to, że bezprecedensowy szturm 200.000 kurdyjskich uchodźców na zamknięta turecką granicę nie był paniczną ucieczka lecz realizacją planu dowództwa obrony Kobane. Po pierwsze łatwiej jest im walczyć gdy nie ma cywilów, gdyż Kurdowie w przeciwieństwie do dżihadystów walczą o życie a nie o śmierć i nie używają cywilów jako żywych tarcz. Po drugie – nikt, poza garstką zainteresowanych, nie zwróciłby uwagi na tragedię Kobane, ot, kolejny akt w syryjskiej tragedii. Tymczasem trudno było mediom przejść do porządku dziennego nad tym bezprecedensowym szturmem granicy Turcji. Granicy, która była zamknięta i dopiero gwałtowne starcia tureckiej policji i wojska z tureckimi Kurdami doprowadziły do jej otwarcia. Te starcia trwały zresztą również wczoraj bo Turcja, chcąc minmalizować swoje straty, próbowała powstrzymac napływ uchodźców i jednocześnie nie wypuścić do Rożawy Kurdów tureckich idących tam na odsiecz.
Kurdowie zaczęli wzywać do interwencji międzynarodowej, tj. bombardownia pozycji IS. Wczoraj uzyskali poparcie Syryjskiej Koalicji Narodowej, z którą dotychczas byli skłóceni (ten alians nie przetrwa jednak długo). Jednocześnie pod znakiem zapytania stanął proces pokojowy turecko-kurdyjski w Turcji. Nawet Ocalan, którego złośliwi oskarżają że bardziej interesuje go liczba cali jego telewizora w celi, czy też nowe łóżko, zagroził zerwaniem rozmów z powodu konszachtów Turcji z IS. W takiej sytuacji Amerykanie najwyraźniej zrozumieli że nie mogą pozwolić na upadek Kobane.
USA wprawdzie nie uderzyła na pozycje IS pod Kobane (są jednak doniesienia o uderzeniach w rejonie Tel Abyad) ale i tak uderzenia w Raqqę osłabią natarcie IS. Najwyraźniej Obama jednak nie chce za bardzo drażnić Erdogana i udaje że uderzenie to nie ma nic wspólnego z walkami w Kobane. Dlatego uderzenia koncentrowały się na pozycjach w Raqce, Deir ez Zor i w rejonie Idlibu oraz koło Aleppo. Po ewentualnym upadku Kobane to właśnie Aleppo byłoby najbardziej zagrożone dalszą ofensywą IS dlatego te uderzenia (a w Aleppo dostało się tez Nusrze) mają wzmocnić tamtejsze FSA. Ale Kobane nie upadnie, komunikaty płynące dziś z dowództwa YPG mówią o przejściu do kontrofensywy.
Inną ciekawą kwestią jest udział w operacji państw arabskich, w szczególności KAS, Bahrajnu i Kataru, choć póki co nie ujawniono na czym on polegał. Bezpośrednio w nalotach uczestniczyła bowiem tylko Jordania. Mowa jest też o uczestnictwie ZEA ale to mnie akurat nie dziwi. Temat arabskiego uczestnictwa i jego konsekwencji to jednak temat na dłuższą analizę.
Inną kwestią jest tez to, że nadal plan Obamy w kwestii Syrii jest dziurawy i nie doprowadzi w takim kształcie do osiągnięcia strategicznych celów. Ale najważniejsze jest to by Kobane nie padło.
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka