Dzisiaj krótka notka, dosłownie ekspresowa. Tak jak co poniektórzy, właśnie otrzymałem zakaz komentowania na blogu Renaty Rudeckiej-Kalinowskiej. Dowcip polega na tym, za co.
Mówiąc oględnie, mojego bana otrzymałem za niewygodną dla Pani Rudeckiej-Kalinowskiej prawdę. Za to, że wykazałem, że jej pupil, prezydent-elekt Bronisław Komorowski jest człowiekiem pozbawionym honoru i elementarnej ludzkiej przyzwoitości. Użyłem do tego nie ordynarnych wyrażeń na wzór jej idola, Janusza Palikota, ale cytatów z artykułów prasowych, pisanych m. in. przez osoby zatrudniane przez wybitnie opiniotwórczego, jeżeli można było tak go nazwać, redaktora pewnego poczytnego tygodnika, który nota bede poparł w obecnych wyborach nikogo innego, jak Komorowskiego właśnie. Użyłem nie bluzgów, ale "Dziennika", "Angory", Polskiego Radia.
Niestety, za prawdę o zniszczeniu Romualda Szeremietiewa przez popieranych przez Bronisława Komorowskiego oficerów WSI płaci się banem. Nakazuje mi to jedno napisać. Pani Renato, nie potrafiła Pani dyskutować przeciwko konkretnym argumentom, więc najpierw stoczyła się Pani do poziomu wycieczek osobistych, rzucając marnymi porównaniami do stetryczałych dziadków, a potem skasowała Pani moje ostatnie komentarz i zablokowała mnie Pani i pozbawiła możliwości dalszego kontrowania bzdur, które Pani wypisuje.
Wie Pani, kim Pani jest? Jest Pani, i mówię to bardzo delikatnie, tchórzem.
Tchórzem pozbawionym honoru i, co dziwi u osoby podkreślającej swój "antykomunizm" i "antybolszewizm", stosującym w praktyce bolszewickie zasady, w tym zasadę ignorowania faktów w imię ideologii.
Nie ma obaw, nie zamierzam Pani zablokować w ramach retorsji. Zniżanie się do poziomu osób Pani rodzaju nie leży w mojej naturze. Miłego kiszenia się we własnym sosie, Renato R-K. Na nic lepszego Pani nie zasługuje. Jeżeli zaś trafi Pani ojego bloga, na pewno przywitam Panią ciepło, i pozostawię wszystkie Pani wpisy w stanie nienaruszonym, tak aby wszyscy zobaczyli Pani umiejętności.
Ze szczególnym uwzględnieniem Pani miałkości i bylejakości Pani argumentów.
