liberum veto liberum veto
315
BLOG

Cel Putina: resowietyzacja

liberum veto liberum veto Polityka Obserwuj notkę 0

Władimir Putin powrócił. Wraz z nim nadszedł okres prymitywnej polityki zagranicznej. Na początku pierwszej kadencji Putin – jako prezydent Rosji szukał kontaktów z Kubą, Libią i Koreą Północną. Teraz przygotowując się na trzecią kadencję wyraził chęć stworzenia Unii Euroazjatyckiej z Białorusią, Kazachstanem, Kirgistanem i Tadżykistanem. Putin podkreśla, że narody te łączy wspólna historia i że wzajemna współpraca może przynieść im ,,bezpośrednie korzyści ekonomiczne’’ i ,,umożliwić szybszą integrację z Europą, gdyż będą one startować z silniejszej pozycji’’.

Putin zdaje sobie sprawę, że ponad połowa rosyjskich wyborców z rozrzewnieniem wspomina sowieckie czasy. Jest świadomy tego, że idea odrodzenia imperium budzi radość wśród wielu współobywateli. Na rzecz ideologii Putin jest nawet w stanie zapomnieć o faktach.

Fakty te budzą jednak grozę. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego rosyjski PKB na głowę wyniósł w tym roku 10360 dolarów, w Kazachstanie nie przekracza on 9000 dolarów, na Białorusi 5770 dolarów, a w Kirgistanie i Tadżykistanie odpowiednio 840 i 730 dolarów. Wszystkie te państwa rządzone są w sposób autorytarny: Kazachski przywódca Nursułtan Nazarbajew sprawuje swój urząd od 22 lat; prezydent Tadżykistanu Imam Ali Rachmanow od 19; Aleksandr Łukaszenka rządzi Białorusią od 17 lat, natomiast apodyktyczne rządy w Kirgistanie są tylko od czasu do czasu przerywane przez zamieszki. Przepaść ekonomiczna między najbogatszym a najbiedniejszym państwem potencjalnej unii byłaby 2,7 raza większa niż analogiczna rozpiętość w UE.

Co zyskałaby więc Rosja przez zjednoczenie z jej autorytarnymi i ekonomicznie słabymi sąsiadami? W zeszłym miesiącu Putin podkreślił, że taka integracja doprowadziłaby do powstania potężnej ponadnarodowej wspólnoty, która może stać się jednym z biegunów współczesnego świata i odgrywać rolę efektywnego łącznika między Europą a dynamicznym regionem Azji i Oceanu Spokojnego. Oznaczałoby to jednak wciśnięcie Unii Euroazjatyckiej, której PKB wynosi 2,7 bilionów dolarów między Unię Europejską (PKB 15,6 bilionów dolarów) a Chiny (PKB 11,2 bilionów dolarów). Jak Rosja może  pełnić rolę pomostu, jeśli posiada tak przestarzałą infrastrukturę, a handel między Unią Europejską a Azją za pośrednictwem Rosji stanowi jedynie niespełna 1% całej wymiany towarowej między dwoma kontynentami (za czasów Związku Radzieckiego w 1989 roku stanowił on 11%)? W 2007 roku 62% importowanych przez Rosję z Chin  towarów odbywało się przez Helsinki lub inne porty europejskie.

Dla kogo z wyjątkiem totalitarnego Uzbekistanu i Turkmenistanu taka unia byłaby atrakcyjna?

Plan Putina zakłada, że Rosja nie jest zainteresowana członkostwem w Światowej Organizacji Handlu, ale dąży do utworzenia własnej unii celnej wraz z nieuczciwymi rządami państw sąsiedzkich. Rosja Putina postrzega siebie jako niezależne „centrum władzy“, które nie dąży do wzmacniania więzi z nowoczesnymi państwami demokratycznymi, ale do otaczania się krajami o systemach politycznych mniej zaawansowanych niż jej własny.

Ta droga prowadzi donikąd. Podążając nią Moskwa będzie tracić swoją władzę i wpływy. W świecie zorganizowanym pod dyktando trzech ośrodków władzy i dobrobytu - Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej i Chin - Rosja może odegrać znaczącą rolę tylko wtedy, gdy wzmocni oblegany „biegun“ europejski. Rosja i kraje UE mają wspólną historię, kulturę i tradycję cywilizacyjną. Dopełniają się również nawzajem ekonomicznie. Tylko jako zjednoczona wspólnota narodów UE, wraz z Rosją, Ukrainą Białorusią i krajami bałkańskimi - których łączny PKB wynosi prawie 19 bilionów dolarów i które posiadają ogromny potencjał technologiczny i znaczne zasoby naturalne - Europa może z ufnością patrzeć w przyszłość.

W związku z powyższym liderzy Brukseli powinni przemyśleć niektóre mity. Rosja jest duża, ale nie za duża dla Europy. Jako członek Unii byłaby drugą pod względem  gospodarczym potęgą wspólnoty i powiększyłaby populację UE o jedną czwartą. Połowa handlu Rosji to wymiana z krajami UE. Celem 60% rosyjskich turystów jest właśnie Europa, a nie Chiny czy Azja Środkowa.

W Rosji nie brakuje obywateli europejskiego pokroju, ale niestety nie ma tam europejskiego rządu. Europa od dziesięcioleci stara się przekształcić byłe autokracje - Hiszpanię, Portugalię i Grecję w latach 70-tych i 80-tych; Polskę, Czechy, Węgry i republiki bałtyckie w latach 90-tych - na praworządne państwa w stylu zachodnim. Rosja musi być następna w kolejce.

Przywódcy UE powinni powiedzieć elicie Kremla, że pełna integracja Rosji z UE jest możliwa. Powinni powiedzieć wszystkim Rosjanom, że ich kraj jest odbierany przez Europejczyków jako europejski - i może zostać członkiem Unii, jeżeli osiągnie poziom demokracji i rządów prawa taki sam jak w innych krajach członkowskich. Deklaracje tego typu odebrałyby Putinowi jeden z jego podstawowych argumentów na rzecz „sowietyzacji“ polityki zagranicznej - mianowicie stereotyp, że nikt w Europie nie czeka na Rosję.

Z historycznego punktu widzenia Unia Europejska nie wysyłała zaproszeń do członkostwa, lecz rozważała wnioski krajów pragnących wstąpić do Unii. Jednak Europa nigdy nie osiągnie swego potencjału, jeżeli pozostawi Rosję poza swoimi granicami. Rosja natomiast nigdy nie zrealizuje swych możliwości, jeśli zostanie wykluczona z rodziny europejskiej. Jeśli europejscy politycy chcą być prawdziwymi spadkobiercami Monneta i Spinellego, powinni wyciągnąć jako pierwsi rękę w stronę Rosji i zaoferować jej w pełni opracowany plan integracji. Paryż i Rzym są atrakcyjniejsze niż Biszkek czy nawet Astana. Europejski Trybunał Sprawiedliwości spełnia swe zadania o wiele lepiej niż wymierzanie kary w stylu Basmanowa. Skuteczność działań UE w obecnych czasach jest najbardziej znaczącym atutem zjednoczonej Europy - i to powinno kształtować rosyjską politykę zagraniczną.

Politycy w Brukseli i Waszyngtonie debatują często na temat ,,kto stracił Rosję’’. Ale Rosja nie jest jeszcze stracona. Musi się tylko zmienić od wewnątrz. Ponieważ rządzący w kraju plutokraci marzą o powrocie do sowieckiej przeszłości, europejska przyszłość wydaje się być dla Rosji bardziej świetlista. Do historycznej zmiany kursu potrzebne są jednak czyny a nie czcze słowa. 

Władisław L. Inoziemcew
Autor jest profesorem w Wyższej Szkole Ekonomii w Moskwie i członkiem Prezydium Rosyjskiej Rady ds. Międzynarodowych. Ubiega się o fotel członka Dumy z ramienia liberalnej partii Słuszna Sprawa.

źródło: Washington Post 

tłumaczenie: Aleksandra Nizamowa http://www.kresy.pl/publicystyka,opinie?zobacz/powstrzymac-rosje-przed-resowietyzacja

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka