1. Janusz Lewandowski niedawno wspomniał licealistom z Lublina, że walka o 300 mld zł z Unii Europejskiej to był kit, który uwiarygodniono jedynie na potrzeby kampanii. Poza kilkoma wzmiankami na portalach i blogach, pies z kulawą nogą o tym nie napomnkął. Trudno było w tej materii liczyć na polityków Prawa i Sprawiedliwości, chociaż znając doskonale kondycję mediów w Polsce, powinni sami robić za "drugi obieg".
2. Znakomity pomysł manifestacji patriotycznej w postaci marszu 13 XII podlano sosem wojenki z PO, a konkretnie z ministrem Sikorskim po jego kontrowersyjnych, a momentami wręcz głupich pomysłach na odbudowę wiarygodności UE, wygłoszonych w Berlinie. Niejednoznaczna wypowiedź Kaczyńskiego - a może kompletnie niepotrzebne nawiązanie do postaci ministra - spowodowała sprytną reakcję obronną i zdezawuowanie cennej inicjatywy. Na prawicy trwa zresztą komiczna licytacja, kto komu podkrada marsz i kto ma prawo w nim uczestniczyć. Wybieram się więc jedynie na ul. Ikara, by zapalić świeczki i chciałbym to zrobić również pod rezydencją Czesława Kiszczaka, który brał udział w operacjach planistycznych stanu wojennego.
3. W czasach tak niepewnej sytuacji gospodarczej i międzynarodowej, kiedy trwa dominacja interesów niemieckich i rosyjskich, PiS zajmuje się...kretem w swoich szeregach. Dodatkowo smuci fakt, że lawinę wywołała komentarzem w Arcanach ceniona przeze mnie dr Barbara Fedyszak-Radziejowska. Festiwal na poszukiwanie donosiciela, wzajemne podszczypywania i grożenie procesami trwa.
4. W dodatku opozycja licytuje się na oskarżenia o podlizywanie się IV Rzeszy przez PO, co po pierwsze - można wyartykuować na wyższym poziomie merytorycznym, a tak cała uwaga skupia się na agresywnych wypowiedziach polityków PiS i niewinnym w związku z tym jak baranek Sikorskim, a po drugie - m.in. przez wątek niemiecki Kaczyński wybory przegrał. Przez nie do końca sprecyzowane zdania, do czego zresztą się przyznał parę tygodni temu. Dziś do tego błędu znów powraca.
A powrót do przegranej retoryki, o której politycy PiS sami wspominali, bijąc się w piersi po wyborach, oznacza carat Tuska. Rządzenie bez żadnego stresu, posunięcia, które przejdą bez względu na sprzeciw Kaczyńskiego, posiadającego przecież "mocny" mandat. Przykro po prostu na to wszystko patrzeć.