Jak wiadomo, dziś rano wojska Korei Północnej śmiałym artyleryjskim ostrzałem rybackiej wioski wprawiły w zdumienie świat kapitalistyczny. Podczas gdy Koreańczycy z południa zebrali się w bunkrze pod pałacem prezydenckim i radzą, jaką by tu bezlitosną protestacją im się odgryźć, autor tego bloga postanowił znaleźć racjonalne wyjaśnienie całej sytuacji.
- Być może oddział Koreańskiej Armii Czerwonej (ludowo-wyzwoleńczej, rewolucyjnej czy jak tam ją zwą) postanowił przejąć strategicznie ważną z ich punktu widzenia wędzarnię ryb. W kraju złożonym z absurdów, jakim jest KRLD (polecam stronę internetową http://www.krld.pl/krld/index) natarcia spowodowane głodem, a poprzedzone przygotowaniem artyleryjskim nie wzbudziłyby chyba niczyjego zdziwienia ? Przeciwko tej tezie przeczy fakt, że po ostrzale nie nastąpiło żadne natarcie piechoty morskiej.
- Armia KRLD nie prowadzi boju, tylko rozbój. Ot, chodzi o wymuszenie pomocy humanitarnej. Przeciwko tej tezie można stwierdzić, że pokazywanie w kółko wirówek uranowych dałoby lepszy efekt.
- I wreszcie wytłumaczenie, naszym zdaniem, najlepsze.
Dawno dawno temu, gdy jeszcze chodzili po świecie Mao Zedong i Czang-Kaj Szek, w Cieśninie Tajwańskiej miał miejsce straszliwy kryzys zbrojny. Chińska Armia Ludowo Wyzwoleńcza przez parę miesięcy ostrzeliwała jakąś zakichaną wysepkę, należącą do Republiki Chińskiej (Tajwanu). Krótko mówiąc, wprowadzono wtedy nowe działa i nowe pociski w komunistycznej artylerii. A ze starymi trzeba było coś zrobić. No a co, detonować na poligonie będą ?
No to strzelali, przez pół roku.
A skoro wedle stawu grobla, Czerwoni Koreańczycy postrzelali sobie piętnaście minut. Wyżej nerek nie podskoczysz, trudno.