wujekstaszek wujekstaszek
194
BLOG

Zabić za byle co

wujekstaszek wujekstaszek Polityka Obserwuj notkę 0

Jesteśmy świadkami popisów "prawdziwych polaków" w związku zabiciem bandziora przez napadniętego człowieka. Ups.. zgodnie z "prawicową" tendencją powieninem napisać "zamordowaniem Polaka przez obcego/ciapatego/islamistę/ISIS...".

Każdemu chętnemu do analizowania współmierności czynu do reakcji serdecznie polecam przestudiowanie innego przypadku. Jest sobie taki posel, Jackiewicz, z PiS, był chyba nawet ministrem...

"Sprawa Jackiewicza zaczyna się 27 grudnia 2006 roku około godziny 18.30 na przystanku MPK przy ulicy Świeradowskiej we Wrocławiu. Dawid Jackiewicz pokazuje przybyłym właśnie policjantom swoją legitymację poselską nr 116 i ciało leżącego bezwładnie na mrozie 50-letniego mężczyzny. Mówi, że pijak napadł na jego żonę i dziecko, więc stanął w ich obronie.

Policjanci nawet go nie przesłuchują. Pozwalają odjechać z miejsca wypadku do domu, a do nieprzytomnego mężczyzny wzywają pogotowie. Po godzinie przyjeżdża karetka. Lekarz stwierdza, że stan mężczyzny jest ciężki, nie reaguje na bodźce zewnętrzne. Karetka odwozi go do Wojskowego Szpitala Klinicznego.

Dopiero po trzech godzinach od wypadku Jackiewiczowie zostają wezwani na komisariat przy ulicy Jaworowej.

Anna Jackiewicz składa tam pierwsze zeznania. Mówi, że pijany mężczyzna zaczepił ją w autobusie. Pogłaskał pięcioletniego syna Natana, a po wyjściu pociągnął za kurtkę i zabełkotał, że to jest jego dziecko. Z pomocą przypadkowych ludzi wyrwała mu syna i uciekła do pobliskiego sklepu. Stąd wezwała na pomoc męża, który pełnił dyżur w biurze poselskim. Przyjechał szybko.

On zapamiętał roztrzęsioną żonę. Na własną rękę rozpoczął poszukiwania napastnika, ale on gdzieś się ulotnił. Wtedy Jackiewiczowie poszli na zakupy do Piotra i Pawła. Gdy wracali do domu samochodem, Anna wypatrzyła napastnika w autobusie stojącym na pętli.

Pokazała go palcem mężowi, a ten zatrzymał samochód i pobiegł do autobusu. Kazał kierowcy zamknąć drzwi i wezwać policję. Mężczyzna w tym czasie wyślizguje się, Jackiewicz wybiega za nim, zagradza mu drogę. Poseł zeznaje, że gdy mężczyzna się na niego zamachnął, zdążył wyprzedzić cios, uderzył go w twarz (odpychając). Wtedy on się zatacza, upada, wali głową w podłoże i leży bezwładny, aż do przyjazdu policji."

entuzjastczne doniesienia gazetowe:

"To było jak w filmach. Zdesperowany poseł ruszył za zbirem. Kiedy ten go dostrzegł, próbował zaatakować. Ale poseł Jackiewicz był szybszy. Odepchnął napastnika. Mężczyzna upadł, uderzył głową o chodnik i stracił przytomność. Zaczął charczeć i pluć krwią" - pisze z podziwem "Super Express", cytując na koniec bohatera. "- Broniłem swojej rodziny - zwierza się tabloidowi. - Zawsze będę jej bronił i myślę, że każdy mężczyzna zachowałby się tak samo"

Nie muszę chyba przypominac że 2 stycznia 2007 roku Zbigniew Marchel, ofiara bohaterstwa posła Jackiewicza, umiera w wojskowym szpitalu.

Teraz mamy do czynienie z podobna sytuacją, bandzior postanowił okraść sklep i poniósł konsekwencje. Jeżeli szanujemy posła Jackiewicza to musimy też szanować właściciela i pracowników sklepu. Cytując posła: "Zawsze będę jej bronił i myślę, że każdy mężczyzna zachowałby się tak samo"

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka